Warto podkreślić, że jest to jeden z tych niewielu epizodów, który zabiera nas poza granice Miami, a w tym konkretnym przypadku także poza terytorium Stanów Zjednoczonych. Tak jak zapowiadała końcówka poprzedniego odcinka, Ike trafia do Hawany, w której liczy na ubicie intratnego dla swojego przedsiębiorstwa interesu. Wyprowadzenie protagonisty poza jego naturalne środowisko zawsze wydaje się być dobrym pomysłem. Pozwala to na pokazanie konfrontacji dwóch zupełnie różnych światów. Podobnie jest w Mieście cudów. Spotkanie właściciela Miramar Playa ze społeczeństwem twardą ręką rządzonym przez Fidela Castro jest z jednej strony nostalgiczne, z drugiej zaś dosyć zabawne.
Nostalgia tejże podroży związana jest ze swego rodzaju romantycznym powrotem do przeszłości, jaki przeżywa Ike. To właśnie w stolicy Kuby poznał on bowiem swą obecną małżonkę, Verę. Dlatego momentami (zwłaszcza w scenach reminiscencji bohatera) Hawana jawi się jako kraina na poły baśniowa. Niezbyt długa, lecz treściwa, sekwencja rozgrywająca się w tym mieście ma jednak przede wszystkim prześmiewczy charakter. Z tym że ostrze satyry skierowane jest zarówno w kierunku tubylców (żołnierze goniący za świnią po hotelowym lobby), jaki w stronę samego Ike’a (dwojącym i trojącym się przed zaufaną stronniczką Fidela w celu przekonania jej do nawiązania współpracy).
[image-browser playlist="588780" suggest=""]
Twórcy konsekwentnie budują nastrój podenerwowania udzielającego się niemal wszystkim bohaterom. Począwszy od wspomnianej Very przygotowującej się do swojego wielkiego powrotu na scenę, poprzez Steviego nieświadomie coraz bardziej wikłającego się w niebezpieczny miłosny trójkąt z Lily i jej bezwzględnym mężem, aż po samego Rzeźnika przeczuwającego, że ktoś próbuje działać za jego plecami. Ponadto w tle głównych wydarzeń rozwija się prywatne śledztwo prowadzone przez Danny’ego, wciąż rozdartego pomiędzy wiernością swoim ideałom a lojalnością wobec ojca. Wszystkie wątki serialu znajdują się w stanie przejściowym, w którym istotniejsze jest raczej ukazanie psychologicznych niuansów niż dokonanie jakiejś fabularnej rewolucji. Nie oznacza to jednak, że nie możemy w najbliższej przyszłości takowej oczekiwać – relacje pomiędzy poszczególnymi postaciami (szczególnie zaś niepewny sojusz Ike’a z Billem Diamondem) są napięte na tyle, że ich drastyczne rozładowanie wydaje się zaledwie kwestią czasu.
Ważny element fabuły odcinka "Adapt or Die" stanowi kontekst obyczajowo-historyczny. Poza opisaną wcześniej wizytą Ike’a na Kubie, warto też zwrócić uwagę na, póki co przewijający się gdzieś na trzecim planie, wątek Carlosa "El Tiburona" Ruiza, nowego gościa Miramar Playa, a zarazem politycznego oponenta Fidela Castro. Wszystko wskazuje na to, że twórcy coraz częściej i wyraźniej zamierzają wplatać w fabułę odniesienia do dziejów regionu, w jakim miejsce ma akcja serialu. To, co wydawało się dotychczas tylko tłem dla wydarzeń Miasta cudów, może się wkrótce okazać siłą napędową wielu nadchodzących zwrotów akcji. Poza motywem kubańskim, ogromny wpływ na losy bohaterów będzie zapewne miała również kwestia legalizacji hazardu przez władze Florydy. Ten regularnie pojawiający się w serialu wątek nabiera wreszcie rumieńców. Znaczący pod tym względem wydaje się być dialog pomiędzy Ikiem a Meg, w którym ten pierwszy stara się nakłonić szwagierkę do zaangażowania się w sprawę.
Miasto cudów, znajdujące się już prawie na półmetku drugiego sezonu, nie obniża lotów. Chociaż przedstawiona w nim opowieść nie zapewnia fabularnych fajerwerków, nadal prezentuje wysoki poziom, którego nie powstydziłby się żaden emitowany w kablówce dramat obyczajowy.