Ragnar jest królem. Po wydarzeniach z finału drugiego sezonu serialu "Vikings" jarl Ragnar Lothbrok sięgnął po koronę. Na tym jednak jego ambicje się nie kończą, wręcz przeciwnie – po załatwieniu spraw na własnym podwórku wreszcie może skupić się na Anglii, gdzie czekają na niego obiecane w Wessex ziemie do uprawy. Teraz trwa zima, zatokę skuwają lody, niedługo jednak one stopnieją i wikingowie ruszą na podbój. Zanim łodzie zostaną zwodowane, mamy zaś chwilę, by przyjrzeć się naszym bohaterom, przypomnieć osoby i relacje. Potencjalnie – nuda. Ale tu jest inaczej, bo raz, że nie tylko ten główny wątek podbojów, ale i te mniejsze, kameralne i osobiste historie są bardzo ciekawe (Ragnar i jego synowie, Bjorn i Porunn), a dwa, ponieważ jest to już trzeci sezon, możemy nabrać dystansu, pobawić się nieco i zabawić widzów. Stąd więcej humoru, stąd kłopoty Torsteina z dwoma ciążami, „uwięzienie” Flokiego przez szczęście, perypetie Bjorna i cały festiwal komicznych min Ragnara (Travis Fimmel wyraźnie coraz częściej korzysta z mimiki, by nas rozśmieszyć). [video-browser playlist="745282" suggest=""] Na tym jednak się nie kończy, bo już w pierwszym odcinku czeka nas niemała i efektowna bitwa, zaczną zagęszczać się intrygi i wyrastać kolejne zagrożenia (bo pokój chyba nie może zamieszkać w krainie wikingów). Trudno było sobie życzyć czegoś więcej od otwarcia kolejnej serii. "Vikings" wracają w nowym sezonie i nie można oprzeć się wrażeniu, że jest jeszcze lepiej, bo obsada czuje się swobodniej, pewniej w swoich rolach, a Michael Hirst także pozwala sobie na więcej i eksperymentuje, zwłaszcza na polu humoru. Dobry kierunek.
Premiera nowego sezonu 30 sierpnia o godz. 22:00 na HISTORY Polska.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj