Erika Shinohara, główna bohaterka mangi Ayuko Hatty, ma 16 lat i właśnie rozpoczęła liceum. Szybko jednak odkrywa, że jeżeli się nie pospieszy i nie znajdzie znajomych, to zostanie klasowym wyrzutkiem. Tym samym Erika wpada na genialny w jej mniemaniu pomysł – dwie dziewczyny z klasy, Marin Tachibana oraz Aki Tezuka, rozmawiają tylko i wyłącznie o chłopakach. W zasadzie są ich sensem życia, a Erika, chcąca przypodobać się koleżankom, postanawia w praktyce zastosować powiedzenie: Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Nieważne, że Erika jest singielką – wystarczy paplanie o fikcyjnym obiekcie uczuć oraz spontaniczne telefony od rzekomego chłopaka, a tak naprawdę od jej wieloletniej przyjaciółki, San, która niestety wylądowała w innej klasie. Erika odczuwa jednak presję, ponieważ ukrywanie prawdy przychodzi jej z coraz większym trudem. Przydałoby się zdjęcie jakiegoś przystojniaka… który znajduje się na pierwszej lepszej ulicy. Nasza licealistka robi mu zdjęcie, przechwala się nim w szkole, po czym okazuje się, że chłopak uczęszcza do tej samej placówki. Nazywa się Kyouya Sata i zgadza się udawać chłopaka Eriki. Nie ma jednak niczego za darmo – Erika dosłownie zostaje jego dziewczyną na posyłki, czy też raczej psem… Tak pokrótce przedstawia się początek fabuły pierwszego tomiku Ookami Shoujo to Kuro Ouji #01. Manga była dość znana jeszcze przed wydaniem jej w Polsce za sprawą 12-odcinkowej serii anime z 2014 roku. Adaptacja jednak objęła tylko maleńki wycinek historii, bowiem ta manga liczy sobie aż 16 tomików. Jednak chwilami odrobinkę odbiega od fabuły pierwszego tomu, co fani anime zaraz wychwycą. Sama manga na razie jednak nie wyróżnia się niczym szczególnym w swoim gatunku – to typowa przedstawicielka shoujo, czyli pozycja skierowana do młodych dziewcząt. Rozwój fabuły raczej nikogo nie zaskoczy, a bohaterowie, choć nietuzinkowi, raczej nie posiadają szczególnie złożonych osobowości. Erika jest zwyczajną nastolatką, która jednak brnie w kłamstwo do tego stopnia, że postanawia okłamywać (prawie) wszystkich dookoła, zaś sam Kyouya wzbudza w czytelniku wyraźną antypatię. Autorka chwilami obdarza go jakimiś bardziej ludzkimi odruchami, nie zmienia to jednak faktu, że tak mało sympatycznego głównego bohatera mangi dawno nie spotkałam. Być może to kolejna realizacja założenia, że kobiety lubią drani…
Waneko
Postawa Eriki chwilami irytuje, choć dość dobrze widzimy, jakie motywacje kierują jej poczynaniami. Odrobinę denerwuje też strona graficzna mangi – generalnie rysunki stoją na bardzo przyzwoitym poziomie, ale dawno nic nie wprawiło mnie w takie zdumienie, jak ujęcia bohaterów z profilu. Dobrą minutę gapiłam się na nos Kyouyi na jednym z rysunków. Autorka posiada naprawdę solidny warsztat i po prostu przykro patrzy się na takie pojedyncze kadry, które wyglądają jak stworzone przez kogoś innego… Wydanie stoi na bardzo dobrym poziomie – tomik opakowany jest w obwolutę, jednak pod nią nie kryje się żadna niespodzianka na okładce samej mangi. Szkoda, że numeracja stron prawie nie istnieje. Przekładowi także nie można wiele zarzucić, aczkolwiek zupełnie nie rozumiem dlaczego tłumaczki zdecydowały się na pozostawienie imion i nazwisk bohaterek na samym początku tomiku w kolejności japońskiej, czyli nazwisko – imię. Tradycja wydawnicza w Polsce już od dawna głosi, że polskie przekłady mang stosują typową dla nas kolejność: imię – nazwisko. Taki brak konsekwencji odrobinkę razi, w końcu dalej bohaterowie wołają do siebie po imieniu… Nie zamierzam skreślać Ookami Shoujo to Kuro Ouji #01 na starcie – manga jest też komedią, a do tego nie najgorszą. Nawet jeżeli sami bohaterowie niekoniecznie przypadają do gustu, ich oryginalne poczynania już jak najbardziej potrafią przynajmniej wzbudzić uśmiech na twarzy. Pożyjemy i zobaczymy, jak dalej potoczą się losy Eriki i Kyouyi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj