Russell Mulcahy ponownie udowadnia, jak świetnie potrafi budować klimat i atmosferę opowiadanej historii. Wizualnie zawsze jest mroczniej, ciekawej, a czasem po prostu przyjemnie dla oka. Weźmy za przykład przechadzkę Nogitsune z ninja po szpitalu, gdzie dokonano rzezi niewiniątek, lub starcie na śniegu (wyraźne inspiracje azjatyckim kinem). To wszystko prezentuje się wspaniale, momentami teledyskowo i przede wszystkim klimatycznie.

Dobrze prezentuje się relacja Isaaca z ojcem Allison, którzy to bohaterowie wydają się najbardziej emocjonalnie przybici śmiercią dziewczyny. Nie od dziś wiadomo, że rzucenie się w wir wydarzeń jest najlepszym lekarstwem na takie sytuacje. Odkrycie znaczenia grotów strzał jest raczej formalnością, podobnie zresztą jak ich wykorzystanie.

Finał oferuje sporą dawkę akcji, w której dochodzi do walk pomiędzy bohaterami i demonami-ninja. Problem w tym, że momentami nic z tej akcji nie wynika - mamy walkę dla samej walki, ponieważ tutaj wilkołaki wygrać nie mogą. Ponownie trochę razi Kira i jej używanie katany. Są wyraźnie momenty, gdy stery przejmuje kaskaderka, ale chwilami widać, że choreografia pozostawia wiele do życzenia i machanie mieczem nie jest najlepsze. Śmierć jednego z bliźniaków w akcji to niemałe zaskoczenie, które mimo wszystko jest satysfakcjonujące. Nawet ci aktorzy potrafią z siebie wykrzesać więcej emocji niż Tyler Posey w głównej roli, więc te sceny działają należycie. Można śmiało założyć, że to ostatni występ postaci.

[video-browser playlist="635427" suggest=""]

Dla Nogitsune jest to gra, w której demon musi cały czas wygrywać, a ludzie mają cierpieć. Wszystko rozwija się przyzwoicie, klimatyczne i ekstremalnie ciekawie, ale zakończenie rozczarowuje. Cały wielki finał z pożegnaniem Nogitsune jest szybki i mało satysfakcjonujący. Pod tym względem w porównaniu do finału sezonu 3A jest trochę gorzej.

Udaje się też zaprezentować zaskakujący wątek na czwartą serię. Jednocześnie twórcy nawiązują do historii z premiery sezonu 3B, która potem została porzucona, a teraz widać, że nie pojawiła się przypadkiem. Największą niespodzianką nie jest tutaj sam powrót postaci z przeszłości, ale fakt, że jest ona czymś zupełnie nowym. To skutecznie pobudza ciekawość i zapowiada emocjonujący czwarty sezon, w którym ponownie będziemy mieć bardziej realnego wroga z autentycznym i namacalnym celem.

Teen Wolf kończy się dobrym, klimatycznym i emocjonującym odcinkiem, ale nie tak znakomitym jak większość sezonu 3B. Być może wina leży w poziomie poprzednich epizodów, które zachwycały, a nawet wzruszały, bo po seansie tego zaledwie solidnego finału nie czuć pełnej satysfakcji.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj