Faceci w czerni, Dzień Niepodległości, Bad Boys, Ali… można wymieniać długo. Na przełomie wieków film z Willem Smithem stanowił gwarant jakości… albo przynajmniej solidnej rozrywki. Nad Wisłę docierały też jego nowsze hity, a część bardziej zagłębionych w hip-hop fanów ceniła go także za wcześniejszą karierę muzyczną. Jak jednak wyglądała jego droga na szczyt? W napisanej razem z Markiem Mansonem autobiografii Will Smith opowiada swoją historię – pełną wzlotów i upadków. Z polskiej perspektywy chyba większość zna Willa Smitha przede wszystkim jako aktora filmowego, ale do tego etapu swojej kariery gwiazda dociera w autobiografii stosunkowo późno. Wpierw sporo miejsca poświęca dzieciństwu i niełatwej relacji z ojcem, która zdaje się rzutować na jego resztę życia. Ojciec Willa – surowy, czasem brutalny, wychowujący dzieci w wojskowym rygorze – wykształcił u przyszłego aktora wiele cennych cech. Jednocześnie (działająca jako mechanizm obronny) pojawiła się u Willa osobowość gaduły i domowego żartownisia. I właśnie te cechy sprawiły, że osiągnął swój pierwszy sukces jako raper. W duecie z przyjacielem zdobył najwyższe wyróżnienia. Smith nie owija w bawełnę i wprost pokazuje, że na taki sukces byli za młodzi i zbyt nieodpowiedzialni, co przyczyniło się zarówno do porażek w życiu osobistym, jak i do roztrwonienia majątku. Dzięki szczęściu, przypadkowi (i jednak wyrobieniu sobie rozpoznawalnej marki) udało mu się wsiąść do drugiego pociągu, czyli kariery aktorskiej: najpierw telewizyjnej i serialu Bajer z Bel-Air, a później filmowej, która przyniosła mu całą serię kasowych sukcesów.
Źródło: Insignis
Co interesujące, artysta najwięcej miejsca poświęcił wczesnym etapom życia. Czasy młodzieńcze, początki kariery muzycznej, związki i przyjaźnie. Dość szczegółowo przedstawił także początki w Hollywood, ale im później, tym mniej szczegółowo opisywał kolejne projekty, w które był zaangażowany. Ba, o wielu kasowych sukcesach jedynie wspomniał. To niezłe rozwiązanie, bo dzięki temu aktor poświęca więcej miejsca innym aspektom swojego życia.
Wiele amerykańskich autobiografii wpada w pułapkę udowadniania, że bohater opowieści od samego początku był skazany na sukces, a jego wybitne cechy charakteru sprawiały, że prosto zmierzał w wybranym kierunku.  Smithowi i Masonowi w zasadzie udało się tego uniknąć, choć oczywiście kilka razy pojawiają się fragmenty dotyczące pracoholizmu i dążenia do perfekcji. W większości przypadków jednak zestawione są z kosztem, który musieli ponieść ludzie w jego otoczeniu. Najsłabiej wypada końcówka, w której aktor wkracza na drogę mistycznego samorozwoju, po części uświadamiając sobie swoje błędy. Czy obraz, jaki kreuje w swojej autobiografii Will Smith, jest wiarygodny? Na pewno jest spójny i niepozbawiony cieni. Jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że w wielu aspektach aktor i muzyk bywa wobec siebie bezkrytyczny, ale zdaje sobie sprawę, że w obecnych czasach ukazanie ludzkiej twarzy przynosi korzyści. Niemniej, nawet gdy podejdziemy do tej opowieści z pewną dozą dystansu, Will będzie interesującą i dobrze napisaną pozycją o człowieku, który osiągnął sukces.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj