Siódmy odcinek Wirusa to kolejna ciekawa retrospekcja. Tym razem serial udowodnia, że potrafi uderzyć również w dramatyczne tony, prezentując przy tym poruszającą opowieść.
Collaborators po raz kolejny przenosi nas w okres II wojny światowej, gdzie ponownie spotykamy krwiożerczego nazistę Thomasa Eichorsta. Tym razem jednak odgrywa on rolę drugoplanową, a retrospekcja przedstawia historię Sergeia Fetrovskiego, dziadka znanego nam łowcy szczurów. Jako jeniec hitlerowców dopuszcza się on przerażających czynów, które będą miały wpływ na przyszłe działania wnuka.
Powrót do czasów Holocaustu zawsze pozytywnie wpływał na fabułę
Wirusa. Dzięki osadzeniu w historycznych realiach opowieść staje się poważniejsza i bardziej naturalistyczna. Także wątki konkretnych bohaterów są o wiele dramatyczne i nieoczywiste. Zupełnie inaczej niż przy bieżących wydarzeniach, gdzie nikt specjalnie nie przejmuje się głębią psychologiczną postaci. W najnowszym odcinku mamy esencję tego, co najlepsze w retrospekcjach. Tragiczna rzeczywistość II wojny światowej zmusza bohaterów do potwornych wyborów, co ma bezpośrednie przełożenie na jednego z głównych protagonistów serialu.
Zaprezentowanie losów dziadka Feta i ich wpływu na całą rodzinę Fetrovskich bardzo dobrze rozwinęło postać łowcy szczurów, która do tej pory była niezwykle płaska i jednowymiarowa. Ot, kolejny sympatyczny łobuz – obowiązkowy stereotyp, obecny w większości tendencyjnych produkcji telewizyjnych. Dzięki ujawnieniu sekretów jego rodziny zyskał on dużo głębi, a jego relacja z Setriakianem nabrała synowsko-ojcowskiego charakteru. Wątek Feta w omawianym odcinku jest bardzo refleksyjny i pokazuje nam obraz tego bohatera nie jako dowcipkującego twardziela, ale człowieka z krwi i kości. Bardzo dobrze, że tak się dzieje, bo w serialu zdecydowanie brakuje takich motywów. Wszystko toczy się zbyt szybko i chwila zadumy nad losem konkretnej postaci zawsze pomaga złapać oddech.
Niestety pozostałe wątki toczą się w charakterystyczny dla
The Strain stylu. Zazwyczaj wygląda to tak, że bohaterowie najpierw dokądś idą, później dochodzi do walki, podczas której ginie parę wampirów, kolejny etap to badania, wyniki i konkluzja jakiegoś pomniejszego motywu.
Collaborators powiela ten schemat. W omawianym odcinku śledzimy losy Epha, Dutch, Quinlana oraz Eldritcha Palmera. Ich działania niestety nie mają większego wpływu na fabułę. Podróże, walka, eksperymenty – znamy tę strukturę fabularną już bardzo dobrze. Co prawda obyło się tym razem bez żmudnych strzelanin i bezsensownie długich scen wyżynania Strigoi, ale i tak odcinek nie przyniósł (oprócz wątku Feta) nic wartościowego. Powrót Epha na lotnisko JFK był zupełnie pozbawiony emocji, które towarzyszyły nam w pierwszym sezonie – zabrakło nastroju grozy i niepokoju. Wątek Eldritcha Palmera także pozostawia wiele do życzenia. Eskapada do portu w celu zlokalizowania tajemniczej przesyłki jest tylko niepotrzebnym wypełniaczem, z którego zupełnie nic nie wynika. Całość można było załatwić w krótkim dialogu między biznesmenem a Eichorstem, w którym zostałyby przekazane wszystkie ważne informacje dotyczące transportu. Takie rozwiązanie mogłoby być dużo bardziej intensywne niż to zastosowane w omawianym odcinku, ponieważ dialogi między tymi panami są zawsze interesujące.
Collaborators nie jest odcinkiem, w którym centryczną postacią byłby Thomas Eichorst. Mimo ciekawej retrospekcji z jego udziałem odgrywa on tym razem drugoplanową rolę. Wielka szkoda, że tak się dzieje. Na tym etapie serialu to on jest głównym antagonistą i najbardziej charakterystyczną postacią. Każdy odcinek, w którym nazista odgrywa większą rolę, jest zawsze interesujący. Mimo że postać jest aż nazbyt jednowymiarowa – reprezentuje przecież czyste zło – to za każdym razem wnosi do
Wirusa pewną charyzmę, której brakuje innym bohaterom. W najnowszym odcinku pojawia się tylko na kilka chwil, a skutecznie ubarwia nijaką fabułę.
Collaborators prezentuje poziom charakterystyczny dla całego serialu - jest po prostu średnio. Dzięki ciekawej retrospekcji zyskujemy kilka emocjonujących chwil i krótki dramatyczny wątek. Poza tym niestety wciąż mamy schematyczną opowieść, której struktura fabularna jest mocno wtórna. Trzeci sezon wielkimi krokami zmierza do finału. Miejmy nadzieję, że twórcy zwieńczą go godnie, na miarę potencjału, jaki
Wirus prezentował w pierwszej serii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h