Wychodzi na to, że serial Wojenne dziewczyny ma problem wówczas, gdy trzy bohaterki mają wspólne historie. W obu odcinkach ich wątki są samodzielne i wzrost jakości jest naprawdę odczuwalne. Historie są lepiej przemyślane, ciekawsze i mają nawet odpowiednią dawkę emocji. Napięcia nie brakuje w niektórych momentach. Wątek Marysi pracującej dla Niemca nabiera wyrazu i mocnej atmosfery. Po raz pierwszy udaje się twórcom wprowadzić napięcie i niepokój o los bohaterki. Szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę tę dziwną, ale dość przekonującą scenę, gdy Niemiec przychodzi do niej nocą i ją obmacuje. Fakt, że dzień później ja przeprasza i obiecuje, że to się nie powtórzy, dodaje dziwaczności całej sytuacji. Dlaczego i co chciał w sumie zrobić? Trudno powiedzieć. Kwestia sejfu na razie intryguje, ale najciekawiej się robi w momencie, gdy inni Niemcy chcą, by Marysia szpiegowała go dla nich. To sprawia, że cały wątek staje się bardziej interesujący i czuć w nim jakiś pomysł. Najmniej się dzieje u Ewy, która nie ma zbyt wiele do roboty. Sytuacja w jej pracy jest najciekawszym elementem jej historii, bo tutaj także jest naprawdę duże napięcie. Nie wiem, co się stało, że nagle twórcy zaczęli robić to dobrze, ale wpływa to korzystnie na jakość serialu. Nie jestem przekonany do jej rozwijającego się romansu z Witoldem. Niby wszystko gra w tym wątku, ale rychłe narzekanie Ewy jest w tym momencie trochę irytujące. Zbyt nagłe, niepotrzebne. Lepiej było przemilczeć, przeczekać, niż od razu rzuca coś takiego widzom. Najciekawiej jest u Irki, która razem z matką Kamila wyrusza na poszukiwania. Przy okazji dostaje misję sprawdzenia jednostki konspiracji. Tutaj jest pierwsze zaskoczenie, bo twórcy otwarcie pokazują, że nie wszyscy żołnierze walczący z Niemcami to dobrzy ludzi podążający za ideą. A to dodają realizmu serialowi, którego się nie spodziewałem. Do tego ta kwestia zostaje przekazane widzom dość wiarygodnie, prawdziwe i ciekawie. Szczególnie, że też nie brakło napięcia i niepokoju o losy bohaterów. Problem mam z realizacją niektórych scen, które pod względem technicznym stoją na bardzo słabym poziomie. Przede wszystkim całe zamieszanie i strzelanina z Irką. To jak reaguje bohaterka, gdy dostaje kulkę wygląda nienaturalne, sztucznie i mało przekonująco. Najgorzej jest jednak w momencie, gdy twórcy pokazują zwłoki złego żołnierza... serio, mam uwierzyć, że po strzału z bliska z dubeltówki zostają na głowie dwie równe "dziury", które w tym przypadku wyglądają jak plamy na czole? Ja rozumiem, że ten serial nie ma budżetu, ale wówczas się nie pokazuje takich zbliżeń. Źle to wygląda. W zasadzie to pozytywne zaskoczenie, bo pierwszy raz przyjemnie mi się oglądało Wojenne dziewczyny. Ciekawiej, sprawniej i z emocji. Nadal jest prosto, nie wszystko działa jak należy, ale rozrywka całkiem solidna.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj