Upór się opłacił i udało mi się w końcu dorwać kopię wspomnianego pilota.

Pomimo wad, scenariusz "Wonder Woman", który krążył po sieci, podobał mi się i nie mogłem się doczekać, kiedy na jego podstawie powstanie serial. Od czasu napisania tej wersji scenariusza wprowadzono jednak wiele zmian - to, co dostajemy we właściwym pilocie, nakręcono raczej na podstawie uszczuplonego i gorszego tekstu. Podczas gdy ogólna fabuła pozostała ta sama, scenariusz przeszedł kapitalny remont, albowiem każda scena została napisana na nowo, przerobiona albo wycięta w ogóle. Zresztą jeszcze w marcu mój kolega, który jest pracuje w świecie Hollywoodu, zdradził mi, że scenariusz poddano całkowitej modernizacji. Obojętnie, czy stało się to w pokoju scenarzystów, czy w montażowni, rezultat jest ten niepodważalny - wycięto sporo materiału.

[image-browser playlist="609837" suggest=""]

CO TO ZA HISTORIA?

Główna struktura jest taka sam jak w scenariuszu. Zaczynamy i kończymy wielką sceną akcji, w której pokazujemy Wonder Woman jako superbohaterkę, a pomiędzy tym przedstawiamy widzom jej współpracowników, sprzymierzeńców, arcywrogów i byłego chłopaka.

[image-browser playlist="609838" suggest=""]

CO ZMIENIONO W STOSUNKU DO PIERWOTNEGO SCENARIUSZA?

Wątek główny pozostał ten sam, zmieniono zaś wiele detali. Najważniejsze rzeczy, które wycięto:

  • Themyscira - w scenariuszu co chwilę pokazywano nam retrospekcje z Paradise Island, jak Wonder Woman przechodziła przez trening bojowy oraz spotykała się i zakochała w Steve'ie Trevorze. Nic z tego nie ma w pilocie.

  • Myndi Mayer - w pierwotnym scenariuszu była najlepszą przyjaciółką Diany i rzecznikiem prasowym w Themyscira Industries. W pilocie nie pojawia się w ogóle, jej postać połączono z postacią Etty Candy, która to wcześniej miała być tylko asystentką Diany.

  • zwierzęta - grupa dziwacznych i (przynajmniej w założeniach) czarujących pieszczochów Wonder Woman, które to działały jako jej zespół śledzczy i wsparcie techniczne, podczas gdy ona była na misji. Na całe szczęście, nie ma ich w pilocie.

  • wabiki - w pierwotnym scenariuszu było wiele chwytów mających za zadanie zainteresować widza:
    - Scenariusz pilota nie przewidywał żadnych przerw na reklamy (agencje reklamowe pewnie sporo się na tym uśmiały), ale ostatecznie pojawiają się standardowe przerwy na reklamy.
    - Początkowo miało być mnóstwo popowych piosenek jak np. "Single Ladies", jednak w wersji zrealizowanej można ich szukać ze świecą. Poza brakującymi piosenkami, nie ma też żadnych odniesień do popkultury, jak choćby żart z procesem sądowym z Katy Perry, która w jednym ze swoich teledysków była przebrana za Wonder Woman.
    - Pozbyto się także przekleństw (wulgarne słowa miały być wypikowane), chociaż podczas spotkania w sprawie mocno obdarzonej przez naturę lalki Wonder Woman, Diana nie ma problemu z powiedzeniem "cycki" czy "dupa".
    - W początkowej scenie scenariusza Wonder Woman ściga przestępcę wzdłuż Hollywood Boulevard i wpada na ludzi przezbranych za Buzza Astrala, SpongeBob Kanciastoportego, Iron Mana i - oczywiście - samą Wonder Woman. Nic z tego nie ma w pilocie.

[image-browser playlist="609839" suggest=""]

CO BYŁO DOBRE?

Adrianne Palicki jako Wonder Woman/Diana Themyscira/Diana Prince to prawdziwe objawienie. Uwielbiałem ją już we "Friday Night Lights", ale tutaj daje sobie radę nawet na pierwszym planie, przy niesamowicie trudnej roli. Jest twarda, czarująca, seksowna, wrażliwa i pokazuje pazur kiedy zmienia się w Wonder Woman, co daje dawkę nieprzewidywalności. To mogłaby być szansa dla Palicki na zostanie gwiazdą - a na to na pewno zasługuje.

Postać Wonder Woman w tym serialu to twardzielka, która nie powstydzi się dusić facetów swoim lassem (jej ulubiony chwyt) albo rzucić kawałkiem rury w gardło, jeśli będzie się do niej strzelało. Jak na serial telewizyjny sceny akcji zostały wykonane całkiem nieźle i momentami były naprawdę ekscytujące. Finałową sceną, w której wpada do zakładu Veroniki Cale i rozprawia się z armią mięśniaków, ogląda się z uśmiechem na ustach.

Za pierwszym razem, gdy widzimy Wonder Woman ma na sobie kostium z długimi niebieskimi spodniami. Największa niespodzianka? Kiedy wpada załatwić osiłków Veroniki Cale w finałowej wielkiej scenie akcji nosi klasyczny strój z krótkimi spodenkami. Ta wersja kostiumu przewinęła się w pierwotnym scenariuszu na chwilę - miała być widoczna na tyle szafy. Jest za to wzmianka o projektancie, który ma przyjść przedyskutować nowy strój, więc wygląda na to, że Wonder Woman ma różne kostiumy w zależności od okazji. W każdym jednak na ekranie prezentuje się znakomicie.

Wiele uwagi w scenariuszu poświęcono Steve'owi Trevorowi i temu, jak wpłynęło na Dianę jego rozstanie z nią. To zostało znacznie, znacznie stonowane. Pamiętną scenę, w której nocuje u przyjaciółki, je lody i rozprawia o zerwaniu, o tym jak bardzo tęskni za Stevem, całkowicie usunięto. Co prawda jest kilka retrospekcji przedstawiających ich rozstanie, Diana rzeczywiście za Stevem tęskni i ma to na nią wpływ, ale to jak to znosi, radzi sobie z tym, przedstawiono o wiele bardziej realistycznie. Diana jest samotna i nie ma właściwie życia prywatnego, na czym miał się opierać jeden z głównych wątków serialu.

Uproszczenie scenariusza wyszło pilotowi na dobre. Fabuła brnie do przodu dużo szybciej, niż kiedy się ją czytało. Przykładowo rozpisana była długa scena, w której Diana zeznaje przed Kongresem Stanów Zjednoczonych w sprawie jej samozwańczego superbohaterstwa, gdzie znalazło się także miejsca na długie i monotonne przemowy obu stron. To byłoby na ekranie naprawdę nudne. Zamiast tego, w pilocie, mamy Dianę jedzącą obiad z nieco niechlujnym kongresmenem. Te same informacje na temat nieprzychylnej polityki rządu wobec działań Wonder Woman przekazane nam są dużo szybciej i zaprezentowano je w ciekawszej formie.

[image-browser playlist="609840" suggest=""]

CO BYŁO ZŁE?

W pilocie nie było aż tak wiele rzeczy, które mi się nie podobały. Największy minus to chyba Henry Demeter, dyrektor generalny Themyscira Industries, grany przez Cary'ego Elwesa. Postać ta ma chorobę nadbuzowanego superbohaterstwa, przez którą całkowicie znośni i utalentowani aktorzy myślą, że skoro są w komiksowej adaptacji muszą spotęgować swoją karykaturalność.

Justin Bruening w roli Steva Trevora przypominał trochę manekina. Jasne, bardzo przystojnego manekina, ale na pewno nie tryskającego urokiem osobistym.

Wypełnianie czasu za pomocą gadających celebrytów po pewnym czasie zaczął być irytujący, nie było chyba potrzeby, by to musiało się w odcinku znaleźć.

Było także sporo drewnianych dialogów, do których jednak przywykłem oglądając przez lata Tajemnice Smallville i Herosów.

[image-browser playlist="609841" suggest=""]

OGÓŁEM

Podsumowując, nawet mi się to podobało. Kiedy skończyłem oglądać tego pilota, zacząłem żałować, że nie zobaczę kolejnych odcinków. Ta wersja Wonder Woman naprawdę przypadła mi do gustu. Zadziorna wojowniczka, trochę rozstrojona emocjonalnie, z brakiem kontroli nad sobą, który może przerazić. Jest jednocześnie wrażliwa i łatwo się z nią zidentyfikować, co można uznać za kluczową rzecz dla głównej bohaterki serialu. Czy była to taka Wonder Woman jak w komiksie? Nie. Oczywiście, że nie. Ale nie odbiegała aż tak bardzo od oryginału. Gdyby zdecydowano się na produkcję całego sezonu, byłaby to interesująca nowa wersja Wonder Woman, a serial byłby całkiem ciekawy. Czy były kiepskie momenty? Oczywiście, że tak. Szczególnie te monologi gadających sław. Czy Carey Elwas mógłby być trochę bardziej na luzie? Jasne. Ale to był dopiero pilot i te rzeczy spokojnie można było jeszcze naprawić. Seriale często przechodzą sporo zmian i poprawek po pilocie i nie ma powodu, dla którego "Wonder Woman" miałoby stanowić wyjątek.

Ogólnie jednak nie dziwię się, czemu NBC podjęło taką, a nie inną decyzję. Podczas gdy pilot jest naprawdę niezły i ogląda się go z przyjemnością, to nie zapiera tchu w piersiach, a gdy chodzi o coś tak kosztownego w produkcji jak to, rozpoczęcie musi być spektakularne. Cytując mojego kolegę, który też widział pilota: "Chciałbym zobaczyć kolejne odcinki, aczkolwiek czegoś tu brakuje. Może to zabrzmi banalnie, ale potrzeba tu odrobiny magii, potrzeba tej tytułowej cudowności."

Tak jeszcze gwoli wyjaśnienia - kiedy NBC zdecydowało się nie produkować serialu, wielu ludzi zaczęło spekulować, czy będzie można obejrzeć chociaż pilota, podobnie jak kiedyś "Aquamana" (inaczej: "Mercy Reef"), którego udostępniono w sieci iTunes. Z "Wonder Woman" wydaje mi się, że tak się nie stanie, z jednego ważnego powodu: jest nieskończony. Podczas większości czasu trwaniu finałowej sceny walki widoczne są linki bezpieczeństwa, a niektóre ujęcia z lassem mają jedynie zarys końcowego efektu specjalnego. Poza tym, zdjęcia rozpoczęto z tym błyszczącym kostiumem, na którym w internecie nie zostawiono suchej nitki. Kiedy Wonder Woman wraca do swojej kwatery po tym, jak widzimy jej pościg za złoczyńcą, wpada do windy już w materiałowych, ciemniejszych spodniach. Wychodzi z niej z kolei ponownie w jasnych i błyszczących. Na ekranie pojawia się zaś napis BRAKUJĄCY EFEKT SPECJALNY - PRZYCIEMNIENIE SPODNI. W innej scenie - z helikopterem nad autostradą - możemy przeczytać DODAĆ RADIOWOZY. Całość to dopiero wstępny montaż i nikt nie będzie dawał dodatkowych pieniędzy na coś, co nigdy nie zostanie wyemitowane, co oznacza, że nie ma szans na wypuszczenie tego drogą oficjalną.

Czytaj także:
Krótkie promo anulowanej "Wonder Woman"
Fragment pilota "Wonder Woman"

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj