Rodzimi fani trykociarzy musieli czekać blisko 3 lata na polską premierę komiksu Wonder Woman. Tom 3 – tyle czasu upłynęło od debiutu poprzedniej odsłony znakomitej serii ze scenariuszem Grega Rucki w naszym kraju. Cierpliwość czytelników na tym polu została ostatecznie wynagrodzona. Finał opowieści z jednej strony w fantastyczny sposób spina klamrą wątki ukazane we wcześniejszych historiach, z drugiej zaś rzuca Amazonkę na głęboką wodę: twórcy zależy na zaakcentowaniu wpływu poprzednich wydarzeń i genezy bohaterki na jej dalsze losy. Rucka dba więc o ciągłość przyczynowo-skutkową tak samo, jak skupia się na poszerzaniu i pogłębianiu mitologii najważniejszej z superbohaterek. W tym miejscu trzeba jednak z pełną mocą podkreślić, że w skład tomu wchodzi również zeszyt powiązany fabularnie z komiksem Green Lantern. Najczarniejsza noc; by w pełni go odkrywać, znajomość Blackest Night wydaje się niezbędna. Nie zmienia to faktu, że podsumowanie opowieści jest unikalną wędrówką po przebogatym świecie Wonder Woman, w którym można zatracić się bez reszty.  W odróżnieniu od poprzednich odsłon cyklu, scenarzysta tym razem woli skupiać się przede wszystkim na obecności protagonistki w rzeczywistości naznaczonej działaniami Ligi Sprawiedliwości z Batmanem i Supermanem na czele. Miłująca pokój i próbująca go zaprowadzić na całej kuli ziemskiej Amazonka musi stawić czoło złowrogiej organizacji Checkmate, której lider, Maxwell Lord, przejmuje kontrolę nad umysłem Człowieka ze Stali – wszystko po to, by zwabić księżniczkę z Temiskiry. Diana, jak ma to w zwyczaju, ratuje kompana z Ligi, decydując się jednak w tym celu na wykorzystanie środków, które zostaną przez pozostałych herosów potępione. Sęk w tym, że to dopiero początek kłopotów, z którymi będzie musiała zmagać się protagonistka. Checkmate szykuje bowiem inwazję na macierzystą wyspę Amazonek, przez co główna bohaterka stanie przed koniecznością wyboru: albo wesprze siostry, albo dokończy swoje dzieło wśród ludzi. Zanim poznamy decyzję protagonistki, zdamy sobie sprawę, że nawet na tym boskim szkle widoczne są rysy... 
Źródło: Egmont
Wonder Woman w interpretacji Rucki jest co prawda postacią znajomo brzmiącą i wyglądającą, jednak autor niejednokrotnie decyduje się na niezwykle odważne zabiegi fabularne i narracyjne – jestem niemal przekonany, że przynajmniej jedno zachowanie Amazonki z tego tomu wprawi odbiorców w osłupienie. Bodajże najjaśniejszą stroną recenzowanej opowieści jest zresztą sposób, w jaki scenarzysta próbuje przesuwać akcenty w mitologii postaci. W niektórych miejscach stanowią one nieuchronną konsekwencję jej doświadczeń i dawnego życia, by w innych przybierać formę zaskakującego destylatu poprzednich wydarzeń. Bardzo przypadł mi do gustu fakt, że w zamyśle Rucki można eksponować większą niż życie bohaterkę z całym gorsetem wpisanych w nią idei i celów oraz jednocześnie nieustannie podawać je pod refleksję. To nie opowieść, w której przychodząca w glorii chwały Diana udowadnia światu, że zasługuje na osobny kult. To raczej wiwisekcja jej natury, której naturalnym następstwem wydają się liczne w tej historii przemyślenia w kwestii jej poczynań. Boska logika wydaje się labiryntem; teoretycznie też idzie w niej o większe dobro, lecz koncepcje scenarzysty najpełniej wybrzmiewają tam, gdzie bogowie są bardzo blisko nas, targanych codziennością ludzi.  Dobrze wypada również szata graficzna komiksu, za którą odpowiadało aż kilkunastu artystów. Po lekturze dojdziemy do wniosku, że pomimo odwołań do licznych konwencji i tonacji, warstwa graficzna jest zaskakująco wręcz spójna. Artyści starają się połączyć boską naturę głównej bohaterki z zawartym w niej pierwiastkiem ludzkim, co znajduje odzwierciedlenie w wizerunku Amazonki i widocznych za nią lokacjach. Świetnie prezentują się zwłaszcza okładki do konkretnych części opowieści, które wzbudzają wrażenie obcowania z monumentalną historią.  Powiedzieć, że komiks Wonder Woman. Tom 3 był długo wyczekiwany przez polskich czytelników, to właściwie nic nie powiedzieć. Greg Rucka przeplata w swojej historii pytania o superbohaterską powinność i boską naturę z tym, co przyziemne i na pierwszy rzut oka banalne. Owszem, nie jest to najlepsza odsłona cyklu, ale paradoksalnie staje się ona również jego kapitalnym zwieńczeniem. Dla fanów Amazonki to pozycja bez dwóch zdań obowiązkowa, która pozwoli im lepiej pojąć, kim naprawdę jest Diana. Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest taka prosta, jak moglibyśmy zakładać – być może właśnie ten aspekt historii Wonder Woman należy uznać za najpiękniejszy. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj