World War Z to kooperacyjna strzelanka od studia Saber Interactive, w której gracze zmierzą się z całymi hordami żywych trupów.
W roku 2006 na rynek trafiła książka
World War Z autorstwa Maxa Brooksa. Siedem lat później doczekaliśmy się całkiem przyzwoitej
ekranizacji z Bradem Pittem w roli głównej, a teraz przyszła pora na grę, za której stworzenie odpowiada amerykańskie studio Saber Interactive. Nie jest ona jednak mocno związana z poprzednimi dziełami, a ich znajomość nie jest tu do czegokolwiek potrzebna.
Warto na samym początku zaznaczyć, że nie mamy tu do czynienia z kolejnym filmowym doświadczeniem, które na pierwszym planie stawia interesującą opowieść z ciekawymi bohaterami, antagonistami i wyborami moralnymi. Tutaj fabuła została niemal całkowicie zepchnięta na margines, a informacje na temat obecnego stanu świata znajdziemy w menu, w formie tekstowych opisów. Podobnie zresztą rozwiązano sprawę z zarysowaniem fabularnego tła grywalnych bohaterów. Każdy doczekał się niezbyt rozbudowanego opisu oraz krótkiej animacji, którą odblokujemy po ukończeniu jednej misji daną postacią. Przypomina to trochę sposób, w jaki zrobiono to w innych sieciowych produkcjach, takich jak
Overwatch czy
Apex Legends.
Podstawą rozgrywki jest tu zabawa w kooperacji, a dostępne w grze misje podzielono na 4 akty umiejscowione w różnych częściach globu – Stanach Zjednoczonych, Jerozolimie, Rosji i Japonii.
World War Z nie zmusza nas jednak do rozgrywania ich po kolei. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zacząć od ostatniego z zadań lub wybrać „szybką grę”, dzięki której losowo zostaniemy dołączeni do kompanów biorących udział w jednej z misji.
Same zadania mocno przypominają to, do czego przyzwyczaiły nas inne kooperacyjne strzelanki, takie jak seria
Left 4 Dead,
Payday czy
Warhammer: Vermintide. Wraz z towarzyszami przemierzamy poszczególne lokacje i wykonujemy określone cele – raz musimy znaleźć określone przedmioty, innym razem użyć przełącznika lub eskortować pojazd. Najciekawiej wypadają jednak te fragmenty, w których nasza drużyna musi utrzymać konkretny punkt. Mamy wtedy chwilę czasu na rozstawienie umocnień, takich jak drut kolczasty czy gniazda karabinu maszynowego, a później rozpoczynamy walkę o przetrwanie. Oczywiście, na każdym etapie zabawy zmagamy się z przeważającymi siłami zombie.
To właśnie przeciwnicy są największą atrakcją w grze, a fale nieumarłych robią spore wrażenie. Zombie przelewają się przez płoty i ogrodzenia, spadają z wysokości, a nawet tworzą piramidy i w ten sposób wspinają się, starając się dostać wyżej. Nie zabrakło tu również specjalnych rodzajów oponentów i tutaj również wyraźnie widać inspiracje serią
Left 4 Dead. Mamy więc m.in. Wzdęciaki (swoją drogą jest to wyjątkowo kreatywne tłumaczenie), które zostawiają po sobie chmurę toksycznego gazu, szarżujących i opancerzonych Byków czy hałasujących Wrzaskunów, przyciągających do nas swoich podgniłych znajomych. Takich rzadszych wrogów warto eliminować w pierwszej kolejności, bo mogą poważnie skomplikować nasze życie, a często również doprowadzić do porażki.
Na szczęście w zmaganiach z nieumarłymi nie jesteśmy bezbronni. Do naszej dyspozycji oddano 6 klas postaci z różnymi zdolnościami, a także szereg broni. Za rozgrywanie kolejnych misji otrzymujemy dwa rodzaje punktów – jedne służą do ulepszania narzędzi destrukcji, a inne do pozyskiwania nowych umiejętności. I na papierze brzmi to naprawdę super, bo zdolności i broni jest tutaj sporo. Niestety, szybko okazuje się, że w zasadzie wszystko sprowadza się tutaj do pasywnych bonusów, takich jak zwiększenie zadawanych przez nas obrażeń czy przyśpieszenie czasu przeładowania. Brakuje mi tutaj możliwości zdobywania lepszego wyposażenia wzorem
Warhammer: Vermintide czy chociażby przedmiotów kosmetycznych, które pozwoliłyby na modyfikowanie wyglądu naszych ulubionych bohaterów.
World War Z zawiera zaledwie 11 grywalnych scenariuszy, ale nie oznacza to, że to gra krótka. Twórcy przygotowali kilka poziomów trudności, a różnice pomiędzy nimi są naprawdę spore. Na pierwszym z nich rozgrywka jest prosta, a zombie nie są przesadnie agresywne. W ten sposób można kończyć zadania nawet z grupą kompletnie losowych osób, a nawet z botami sterowanymi przez sztuczną inteligencję. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak dopiero na wyższych ustawieniach, gdzie kluczem do sukcesu jest współpraca wszystkich czterech członków drużyny. I to właśnie wtedy, w grupie znajomych i z komunikacją głosową,
World War Z rozwija skrzydła.
Deweloperzy byli jednak chyba świadomi tego, że powtarzanie tych samych misji, nawet na wyższych poziomach trudności, nie każdemu przypadnie do gustu i zaoferowali tutaj również jeszcze rozgrywki PvP. Ten element sprawia jednak wrażenie dodanego nieco na siłę – jest tutaj kilka trybów, które nie wyróżniają się niczym specjalnym, a same mecze są średnio dynamiczne. Bohaterowie nie potrafią skakać, wykonywać uników, nie ma tu żadnych specjalnych zdolności, przez co wszystko sprowadza się do biegania i strzelania do przeciwników. Jedynym unikalnym rozwiązaniem są hordy zombie, które od czasu do czasu pojawiają się na mapach i stanowią chwilowe utrudnienie, jednak trudno mi uwierzyć w to, by to właśnie PvP miało utrzymać ten tytuł przy życiu na dłużej.
Dzieło Saber Interactive bardzo pozytywnie zaskakuje jakością wykonania i pomimo ceny niższej niż gry z segmentu AAA nie czuć, że mamy do czynienia z produkcją o niższym budżecie. Grafika jest bardzo przyzwoita – lokacje są zróżnicowane i pełne szczegółów – poczynając od postapokaliptycznego Nowego Jorku, poprzez zaśnieżoną Rosję, a na ciasnych uliczkach Tokio kończąc. Także grywalni bohaterowie zostali wykonani z dbałością o detale – każda z postaci wygląda inaczej i jest w jakiś sposób charakterystyczna, także każdy powinien szybko znaleźć swoich ulubieńców. Szkoda tylko, że różnice pomiędzy nimi sprowadzają się wyłącznie do kosmetyki – pod względem rozgrywki wszyscy są tutaj dokładnie tacy sami. Imponuje również warstwa techniczna i nawet na moim podstawowym modelu konsoli PlayStation 4 przez zdecydowaną większość czasu zabawy nie spotkałem się z żadnymi problemami. Spadki płynności animacji zdarzały się jedynie sporadycznie, co przy tak licznych wrogach naprawdę robi wrażenie. Problemem bywają jednak czasy ładowania, które potrafią trwać tutaj kilkadziesiąt sekund. W połączeniu z oczekiwaniem na znalezienie kompanów i wyrażenie przez nich gotowości momentami bywa to naprawdę irytujące.
fot. Focus Home Interactive
World War Z nie jest tytułem, który wywróciłby na głowę gatunek kooperacyjnych strzelanek. Nie ma tu mowy o żadnej rewolucji i podczas zabawy czuć, że wszystko to już wcześniej gdzieś widzieliśmy. Mimo tego jest to produkcja wykonana solidnie pod niemal każdym względem, z miłą dla oka grafiką i hordami zombie, które imponują nie tylko podczas pierwszych minut zabawy. Warto jednak mieć na uwadze, że jest to tytuł, który aż prosi się o rozgrywkę w kooperacji w gronie dobrych znajomych i to właśnie w takiej formie sprawia najwięcej frajdy. W innym razie dość szybko można odczuć znużenie z uwagi na niewielką liczbę misji i ich powtarzalne cele.
Plusy:
+ oprawa graficzna,
+ zróżnicowane lokacje i bohaterowie,
+ imponujące hordy żywych trupów,
+ liczne, elastyczne poziomy trudności,
+ dobra zabawa podczas gry ze znajomymi.
Minusy:
- niewiele misji,
- rozczarowujący tryb PvP,
- długie czasy ładowania,
- niezbyt satysfakcjonujący system postępów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h