Azeroth wciąż jeszcze nie otrząsnęło się do końca po Kataklizmie, a na horyzoncie już malują się kolejne problemy. Nie dość, że ktoś wykradł niebieskim smokom Źrenicę Światła, to jeszcze nowy przywódca Hordy - Garrosh Hellscream szykuje się do wojny z Przymierzem. Z trudem wywalczony pokój okazał się jedynie chwilowy. Armia złożona z orków, taurenów, trolli i wielu innych ras maszeruje na Theramore. Jaina Proudmoore, choć ponad walkę przedkłada dyplomację, będzie musiała splamić swoje ręce krwią, jeśli zależy jej na ocaleniu ukochanego miasta.
Prawdopodobnie brak mi odpowiednich kompetencji, aby rzetelnie zrecenzować omawianą książkę, a to z racji tego, iż cały fenomen "World of Warcraft" jakoś mnie ominął. Nie chodzi o to, że te gry do mnie nie trafiają albo że ich nie lubię, bo nie o to chodzi, po prostu jakoś nigdy nie było okazji, by się z nimi zmierzyć. Moja przygoda z "Warcraftem" kończy się na pierwszej części, co nie znaczy, że nie śledziłem dalszych losów serii. W sumie może to i dobrze, że jestem w tym temacie dość zielony, pozwoli mi to ocenić "Wichry wojny" z perspektywy osoby "z zewnątrz", która nie zna za dobrze uniwersum, dzięki czemu czytelnicy nie będący graczami dowiedzą się, czy powieścią w ogóle warto się zainteresować.
Aby nikogo nie trzymać w niepewności, odpowiedzi udzielę od razu. Powieść stanowi w pełni autonomiczne dzieło i znajomość gry nie jest absolutnie wymagana. Co prawda tu i ówdzie pojawiają się jakieś drobne nawiązania, przeważnie w postaci wspomnień bohaterów, ale nijak nie wpływają na odbiór całości. "Wichry wojny", choć są jedynie częścią większej historii, posiadają wyraźny początek i koniec, przez co czytelnik nie ma poczucia obcowania z fragmentem wyrwanym z szerszego kontekstu.
To, co od razu rzuca się w oczy podczas lektury recenzowanego tytułu to świetny styl autorki. Golden ma niezwykle lekkie pióro i doskonale operuje słowem, czym nadaje swojej powieści charakteru. Pomimo względnie prostej konstrukcji fabularnej, książkę czyta się z ogromnym zainteresowaniem, zaliczając kolejne rozdziały jeden po drugim. Prawdopodobnie spora też w tym zasługa polskiego przekładu, ale nie ulega wątpliwości, że mniej wprawny pisarz uczyniłby z "Wichrów wojny" tytuł niewarty naszego czasu.
Druga sprawa to ciekawie nakreśleni bohaterowie. Wśród postaci pierwszoplanowych ciężko byłoby znaleźć taką, która okazałaby się jednowymiarowa, płaska i nijaka. Każdy protagonista, jak i antagonista, posiada własne motywacje, ambicje i wątpliwości. Co więcej, kilku bohaterów wraz z rozwojem akcji przechodzi swoistą przemianę, jak chociażby tytułowa Jaina. W ten sposób łatwiej jest się nam wczuć w snutą na kartach powieści historię i sympatyzować (albo i nie) z mieszkańcami Azeroth.
Jak już pisałem, moja znajomość warcraftowego świata jest dość nikła, jednak w trakcie lektury "Wichrów wojny" naszła mnie taka myśl, że przypomina on nieco takiego Frankensteina poskładanego z elementów dobrze znanych, przewijających się przez gatunek nie pierwszy raz. Próżno w nim szukać oryginalności, czegoś, co byłoby charakterystyczne tylko i wyłącznie dla tego uniwersum. Niemniej jednak owo monstrum zostało tak sprawnie poskładane do kupy, że ciężko jest dostrzec na nim jakiekolwiek szwy. Choć brak mu świeżości i delikatny smrodek zgnilizny jest odczuwalny, to wszystkie fragmenty doskonale do siebie pasują i ten twór zwyczajnie żyje. Dostarczając tym samym czytelnikom świetnej rozrywki, rzecz jasna.
Smak powieści nie zawsze jest jednak słodki i czasami można poczuć nutkę goryczy, która objawia się tym, że autorka zbyt małą wagę przykłada do opisów świata przedstawionego. Rozumiem, że głównym targetem są gracze i oni doskonale odnajdą się w Azeroth, ale już czytelnik, który zbłądził do tej krainy przypadkiem, niekoniecznie. Na kolejnych stronach przewija się wiele nazw własnych, tak miejsc, jak i różnorakich ras, a Golden nie zadaje sobie zbyt wiele trudu, by odpowiednio odbiorcę z nimi zaznajomić. Dla przykładu, jeśli chodzi o taurenów to wydedukowałem tylko tyle, że z wyglądu przypominają byki, a to i tak sporo w porównaniu do tego, jak ogólnikowo potraktowane zostały niektóre istoty. Zdecydowanie brakuje opisów, które pozwoliłyby zagłębić się nam ten magiczny przecież świat.
Niemniej jednak "Jaina Proudmoore: Wichry wojny" to mimo wszystko kawał solidnego, utrzymanego w starym dobrym stylu i zwyczajnie dobrze napisanego fantasy. Historia wciąga, postacie dają się lubić, a akcja mknie do przodu nie pozwalając na chwilę nudy. Jest krwawo, brutalnie, ale i z humorem. Nie ma znaczenia czy jesteście miłośnikami "World of Warcraft", czy też słyszycie o nim po raz pierwszy, gdyż w obu przypadkach książka dostarczy wam mocnych wrażeń. Ja w konflikt pomiędzy Hordą a Przymierzem dałem się wciągnąć bez reszty, czego również i wam życzę.
[image-browser playlist="595980" suggest=""]
Tytuł oryginału: World of Warcraft: Jaina Proudmoore: Tides of War
Autor: Christie Golden
Okładka: Miękka
Liczba stron: 510
Przekład: Karolina Majcher
Wydawnictwo: Fabryka słów
Wydano: 2012
ISBN: 978-837574-861-1
Hatak.pl jest patronem medialnym wydawnictwa.