Praca Jeannie w firmie Kaana jest taka, jak mogliśmy oczekiwać. Bohaterka wdarła się tutaj siłą i wyraźnie daje do zrozumienia Marty'emu, że nic się między nimi nie zmieniło. Ich wspólna rozmowa w biurze to cudowny popis scenarzystów Kłamstw na sprzedaż - brylują dialogami i pokazują, jak obie postacie zmieniły się i dojrzały przez te dwa sezony. Marty wyraźnie zmiękł i opuścił gardę, a Jeannie staje się bezwzględna i okrutna. Wprawdzie jakieś ludzkie uczucia jeszcze w niej są, co widzimy w scenie z jedną z nowych twarzy w grupie, ale to raczej jedynie epizod niemający większego wpływu na to, jaka jest Jeannie. Zauważmy jednak, że w jednej scenie rzuca w stronę Marty'ego dość specyficzne spojrzenie. Zaczynam podejrzewać, że pod maską nikczemnicy ukrywa się zraniona kobieta, która odgrywa się na Kaanie. Nie zdziwię się, jeśli pójdzie to w tym kierunku.

W czwartym epizodzie rozpoczęto nowy wątek zawodowy związany z hiphopową marką odzieżową. Tutaj mamy pierwszy raz spojrzenie na nową dynamikę grupy - Doug nadal jest sobą, a Jeannie z Martym rywalizują o to, kto ma przodować w rozmowach. Skutecznie dodaje to kolorytu całej otoczce wątku i dostarcza sporej dawki wrażeń. Koniec końców jednak na razie jest 1:0 dla Marty'ego i wydaje się, że w kolejnym odcinku motyw pójdzie w atrakcyjnym kierunku, który umożliwi Kaanowi umocnienie swojej pozycji. 

[video-browser playlist="633953" suggest=""]

Nie podoba mi się wątek miłości Roscoe. Na razie sprawia wrażenie zapychacza niemającego głębszego sensu. Seksualna orientacja Roscoe nie jest do końca jasna, skoro umawia się on z dziewczyną, która chce być chłopakiem. Wprowadza to tylko zamieszanie i nie ma tak naprawdę żadnego wpływu ani na fabułę, ani na Marty'ego i jego relacje z synem. Twórcy powinni tutaj bardziej się postarać.

Wątek Clyde'a jest zbyt przewidywalny. Zgodnie z oczekiwaniem bohater sięga dna i ostatecznie prosi o pomoc Marty'ego. Czy twórcy musieli rozwijać to w tak oczywisty sposób? Co prawda Kaan waha się i nie zgadza od razu na wszystko, ale końcowe spojrzenie do kamery wyraźnie sugeruje, iż nie zostawi dawnego przyjaciela w potrzebie. Rozumiem, że scenarzyści chcieli zebrać z powrotem grupę, ale w przypadku Clyde'a nie najlepiej im to wychodzi, bo posuwają się do największego banału.

House of Lies w trzecim sezonie prezentują wyższy poziom i ciekawszą historię niż wcześniej. Nie brak też humoru, który o wiele umiejętniej współgra z dramatem i potrafi rozbawić. W czwartym odcinku największa w tym zasługa Douga, który był robiony w konia przez Marty'ego.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj