Wszyscy święci New Jersey to nowy film Warner Bros., który jest prequelem kultowego serialu Rodzina Soprano. Oceniam.
Warner Bros. sięgnęło po jedną ze swoich najbardziej kultowych własności intelektualnych i tak powstał film
Wszyscy święci New Jersey. W produkcji poznajemy młodsze wersje bardzo dobrze znanych widzom postaci z serialu
Rodzina Soprano. Mamy do czynienia choćby z młodym Tonym, który jak na razie prowadzi normalne, zgodne z literą prawa życie. Głównym bohaterem produkcji jest natomiast Dickie Moltisanti, ojciec znanego z serialu Christophera. Obserwujemy, jak musi łączyć swoje gangsterskie życie z prywatnym, gdy często sfery te się przecinają. Akcja filmu dzieje się w latach 60. i 70. XX wieku w New Jersey i w tle obserwujemy między innymi zamieszki czarnoskórej części społeczeństwa spowodowane brutalnością policji.
Film jest typową produkcją dla fanów oryginalnego serialu, ponieważ znajdziemy w nim sporą dawkę fan serwisu i nawiązań do oryginału od HBO. Są to zarówno subtelne nawiązania (jak kopiowanie sposobu bycia niektórych postaci), ale również bardzo mocne uderzenia - mam tu na myśli narrację prowadzoną przez samego Christophera, który nie bierze udziału w wydarzeniach. Jako wielki fan pierwowzoru miałem sporą frajdę, obserwując młodsze wersje znanych postaci - takich nieopierzonych, wchodzących dopiero w gangsterskie życie. Twórcy wykorzystują, jak mogą, easter eggi związane z serialem. Dlatego specyfika projektu Warner Bros. polega na tym, że osoby, które nie są zaznajomione z
Rodziną Soprano, nie będą mogły w pełni czerpać przyjemności z seansu i w tym jest pewien zgrzyt; nie jest to historia uniwersalna. Natomiast wielbiciele przygód Tony'ego i spółki będą cieszyć się, gdy usłyszą muzyczny motyw przewodni z serialu.
Elementem, który mocno kuleje w filmie, jest fabuła. Tak naprawdę na ekranie obserwujemy sztampową historię gangsterską; nie ma w niej głębi. Nie ma choćby jednego oryginalnego momentu, który mógłby w ciekawej perspektywie pokazać fabułę i w pełni wciągnąć widza. Wszystko wygląda tak, jakby było robione według ustalonego lata temu schematu. Pokazujemy gangstera w pracy, dodajemy trochę jego życia osobistego i mamy gangsterską opowieść. Jednak w filmie nie do końca to zagrało. Ostatecznie dostaliśmy poprawną opowieść gangsterską, która jednak nie wychodzi poza bezpieczne rejony poprawności. Kilka scen potrafi rozśmieszyć, kilka zafascynować, jednak w wielu nie czuć emocji. Nawet śmierć pewnego bohatera była mi obojętna. Twórcy próbowali jeszcze grać komentarzem społecznym i wejściem w problemy czarnoskórej części miasta, jednak kwestia ta szybko znika przykryta innymi elementami.
Na szczęście są jeszcze bohaterowie i trafiona obsada.
Alessandro Nivola bardzo dobrze sprawdza się w roli Dickie'ego. Potrafi w swojej kreacji być urzekający i zabawny, ale również demoniczny i okrutny. Świetny casting. Podobnie
Vera Farmiga jako Livia Soprano sprawdza się bardzo dobrze. Aktorka gra momentami karykaturalnie, jednak pasuje to do tej kreacji.
Jon Bernthal, mimo że nie ma go na ekranie za wiele, to mocno potrafi zaznaczyć swoją obecność. Aktor sprawdza się jako wiecznie nerwowy ojciec Tony'ego. Natomiast brakuje mi samej postaci Tony'ego. Podejrzewam, że zamiarem twórców relacja młodego bohatera z Dickie'em miała być ważną częścią produkcji, a gangster miał stać się prawdziwym mentorem dla wchodzącego w ten świat Soprano. Jednak tak się nie stało. Na początku jeszcze udało się przedstawić ich więź całkiem przekonująco, jednak z czasem coraz bardziej się rozłaziła, aż tak naprawdę wiele z niej nie zostaje. Szkoda, bo był w tym ogromny potencjał.
Wszyscy święci New Jersey to produkcja, która dobrze wykorzystuje fundament zbudowany przez
Rodzinę Soprano. Fanom na pewno się spodoba. Jednak fabuła jest tu zaledwie poprawna, niewciągającą. Pewne elementy z potencjałem nie są należycie prowadzone.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h