Wszystkie Jasne Miejsca to film rozgrywający się we współczesności i mocno skupiony na problemach emocjonalnych młodych ludzi. Cała akcja rozpoczyna się w momencie, w którym nastoletnia Violet Markey (Elle Fanning) bladym świtem stoi na krawędzi mostu nad przepaścią, wyraźnie rozważając skok. W tym kryzysowym momencie spotyka ją Theodore Finch (Justice Smith), który swoją serdecznością i uśmiechem sprawia, że dziewczyna porzuca plany i decyduje się postawić krok w tył. W porę powstrzymana próba samobójcza staje się przyczynkiem do rozkwitu uczucia między tą dwójką – tym silniejszego, że obydwoje noszą w sobie traumy, lęki i sekrety, którym muszą stawiać czoła na co dzień. Zarys fabularny może brzmieć jak „typowe” teen drama o nastoletniej miłości, jednak nowy film Netflixa jest czymś znacznie więcej – produkcja podnosi problem depresji wśród młodych ludzi i co najważniejsze, robi to w bardzo poważny i subtelny jednocześnie sposób. Warto wspomnieć, że sytuacja wyjściowa jest tylko jednym z poruszanych w filmie tematów – w tło umiejętnie wpleciono wątki przemocy, agresji, zaburzeń psychicznych, ludzkiej straty i cierpienia, bulimii czy wykluczenia jednostki ze społeczeństwa. Środowisko szkolne jest idealną płaszczyzną do zarysowania tego typu problemów i rzeczywiście – w filmie wszystko doskonale ze sobą gra, a poruszane kwestie wypadają naturalnie i nienachalnie. Ponadto fakt zbudowania historii wśród nastolatków dodaje całości pewnej lekkości i beztroski, a także nadziei – film wyraźnie jest kierowany właśnie do grona nastoletnich widzów, co dodatkowo wzmacnia przekaz w napisach końcowych. Nie oznacza to jednak, że starsze grono nie będzie zainteresowane tą historią, przeciwnie – przekaz, jaki płynie z Wszystkich jasnych miejsc jest na tyle uniwersalny, że bez problemu poruszy każde serce, sądzę, że niezależnie od wieku. Akcja filmu rozwija się bardzo powoli, rzec można – ostrożnie. Bynajmniej nie jest to przypadkowe – przez większą część fabuły Theo oswaja bowiem wycofaną z życia Violet, na co oczywiście potrzeba odpowiednio dużo czasu. Konwencja obrana przez twórców bardzo pasuje do charakteru tej opowieści – nie znajdziecie tu wartkiej akcji, twistów fabularnych czy większych fajerwerków. Wszystko to ma charakter bardzo prywatny, kameralny i rozgrywa się między dwójką młodych ludzi, dla których na pewnym etapie świat zupełnie przestaje się liczyć. W podejmowanych wątkach odnaleźć można dużo szczerych uczuć, a momentami z ekranu bije namacalne wręcz ciepło – ogromna w tym zasługa ścieżki dźwiękowej oraz samej gry aktorskiej, zwłaszcza Elle Fanning – aktorka przepięknie operuje emocjami, a jej Violet na ekranie jest autentyczna, prawdziwa i potrafi wzbudzić empatię. Partnerujący jej Smith również dobrze wypada w roli zawadiackiego outsidera Theo, jednak do jego postaci mam nieco większy dystans - być może dlatego, że przez większą część seansu prezentowany jest jako cudotwórca i uzdrowiciel całego świata, skuteczniejszy niż wszyscy psychologowie razem wzięci. O ile nie podważam wiarygodności filmu czy samej siły przyjaźni, o tyle ten element konstrukcji bohatera przez pewien czas dość mocno bije w oczy. Mimo zarysowania historii Fincha czy traum, z jakimi sam się mierzy, w konkursie na „ludzką twarz” zupełnie nie dorównuje Violet. Dysproporcja między bohaterami jest aż nazbyt widoczna i trochę to na dłuższą metę razi. Wszystkie jasne miejsca nie jest tytułem szczególnie odkrywczym, jeśli chodzi o gatunek kina młodzieżowego – twórcom nie udało się uciec przed niektórymi stereotypowymi zagraniami (bójki na korytarzach, projekty szkolne, typowe sceny na stołówce czy klasa głupawo i bez większego powodu śmiejąca się z "dziwaków"), jednak nie zaważają one na jakości seansu. Co więcej, mamy tu zaproponowane nieoczywiste i dość odważne zakończenie, które z pewnością stanowi o jakości całego przekazu i ostatecznie dodaje filmowi kolejną mocną gwiazdkę. Pochwalam wybory scenarzystów, jeśli chodzi o zakończenie historii, bo rzeczywiście na pewnym etapie powielania klisz gatunkowych spodziewałam się, że wszystko wybrzmi bardziej cukierkowo – okazuje się jednak, że twórcy są świadomi ciężaru podjętego przez siebie tematu i nie zamierzają nikogo czarować bajkowymi rozwiązaniami. I choć, owszem, w najlepszych momentach bywa tutaj jak w bajce, w dalszym ciągu jest to historia mocno zakorzeniona w rzeczywistości i codzienności, taka, która mogłaby się przydarzyć każdemu – za to zdecydowanie należy się plus. Nowy film Netflixa to wartościowa propozycja dla widzów w każdym wieku. Poza uroczą i pełną ciepła historią o przyjaźni i miłości, mamy tu także mądry uniwersalny przekaz, który prowokuje do myślenia. Całość podano w bardzo przystępnej, pełnej kolorów formie, w której ważną rolę pełni także ścieżka dźwiękowa. Jeśli nie czujecie się członkami dedykowanej grupy wiekowej, ale raz na jakiś czas lubicie dać się porwać wzruszającym życiowym historiom przepełnionym nadzieją, to dobra propozycja także dla Was. Wszystkie jasne miejsca to delikatny i skromny film, jednak o bardzo wielkim sercu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj