Wszystkie Kwiaty Alice Hart to historia dziewięcioletniej dziewczynki, wychowywanej na bajkowej farmie, na łonie natury. Alice – wraz ze swoim ojcem i matką spodziewającą się dziecka – spędza czas z dala od cywilizacji – w małej, niezależnej od nikogo komórce społecznej. Rodzina Hartów skrywa jednak mroczną tajemnicę. Za zamkniętymi drzwiami rozgrywają się brutalne sceny przemocy, o których nie ma pojęcia nikt z zewnątrz. Kiedy pewnego zwyczajnego dnia w domu wybucha pożar, a rodzice dziewczynki giną, ona sama trafia pod opiekę babci June. Doświadczona przez los Alice uczy się życia na nowo, a gdy jest już gotowa, staje do ponownej konfrontacji z przeszłością i drzemiącymi w niej demonami. Serial jest ewidentnie produkcją obyczajową – przez siedem odcinków obserwujemy kolejne wydarzenia z życia głównej bohaterki, nikt tu niczego nie popędza ani donikąd nie goni. Tempo opowieści jest raczej statyczne, momentami powolne. Taka formuła jednak bardzo pasuje do poetyckiej natury tej opowieści. To, co dzieje się na ekranie, jest mocno symboliczne – każdy odcinek ma podtytuł, który nadaje ton wydarzeniom w nim zawartym. Wszystko też toczy się chronologicznie i linearnie, ale od czasu do czasu pojawiają się niezbędne dla fabuły retrospekcje. Choć w historię wchodzimy z perspektywy małej dziewczynki, z biegiem czasu równie istotna robi się perspektywa jej babci. Każda z bohaterek widzi bowiem świat nieco inaczej i dopiero połączenie tych punktów widzenia daje nam pełny obraz sytuacji. Każdy kolejny odcinek rozwija postaci i drąży ukrywane przez lata tajemnice, generując coraz trudniejsze do wytłumienia emocje i tym samym prowadząc do ich kulminacji w finale. Produkcja z technicznego punktu widzenia jest doskonała. Twórcy położyli ogromny nacisk na estetykę. Stworzyli piękne kompozycje z kadrów, światła i oczywiście kwiatów. Serial jest przesycony naturą, która staje się jednym z bohaterów – widać to zwłaszcza w pierwszej połowie produkcji, gdy Alice jest dzieckiem. W drugiej części mamy już bardziej przyziemne, brutalne i pełne przemocy tematy, w których nie ma aż tyle miejsca na przyrodę. Już samo to jest bardzo wymowne w swojej symbolice. Przez cały czas trwania serialu obserwujemy rozwój i rozkwit dziewczyny, która musi zmierzyć się nie tylko z traumą przeszłości, ale również z brutalnością świata zastanego. Produkcja bardzo umiejętnie przemyca między słowami najtrudniejsze tematy i wątki. Mimo pozornie spokojnego tempa jest naprawdę mocna i dosadna w swojej prostocie. To opowieść, w której pod powierzchnią aż się gotuje. Siłę napędową serialu (poza zwyczajnie dobrym scenariuszem) stanowi gra aktorska – w obsadzie są gwiazdy, takie jak Sigourney Weaver (babcia bohaterki), Alycia Debnam-Carey (dojrzała Alice), Alyla Browne (dziewięcioletnia Alice). W drugoplanowanych rolach występują: Asher Keddie (Bezpaństwowcy), Leah Purcell (Legenda Molly Johnson) i Frankie Adams (The Expanse). W tym miejscu warto wspomnieć, że żadna z bohaterek nie jest dla fabuły zapychaczem – wszystkie są bardzo istotne dla omawianych wydarzeń. Na ekranie najbardziej błyszczy niezastąpiona Sigourney Weaver, która w swojej (bądź co bądź tragicznej) roli ma bardzo duże pole do manewru – aktorka gra mimiką i emocjami, przekazując widzom całą paletę najtrudniejszych uczuć. Na ekranie dzielnie partneruje jej odtwórczyni roli Alice. Debnam-Carey świetnie portretuje zagubioną dziewczynę zmagającą się z naturalną potrzebą buntu. Obie aktorki znakomicie się uzupełniają, reprezentując zupełnie inną energię. Obserwujemy tu starcie dojrzałości z młodzieńczą niepokornością; doświadczenia z naiwnością. Serial jest przepełniony symboliką, co już na starcie czyni go produkcją bardzo ambitną – zarówno scenariuszowo, jak i realizacyjnie.  Wszystkie kwiaty Alice Hart to zamknięta w siedmiu odcinkach, emocjonalna opowieść o traumie i tajemnicach, ale również (a może i przede wszystkim) o trudzie dojrzewania i znalezienia swojego miejsca na świecie. Jest to też produkcja bardzo kobieca, o czym stanowi nie tylko dominacja żeńskiej obsady, ale również rozmaite detale w warstwie technicznej i realizacyjnej, a także sama perspektywa na bolesne doświadczenia życiowe. Do podjęcia seansu zalecam jednak uzbrojenie się w cierpliwość – to nie jest jeden z tytułów, w którym na ekranie nieustannie coś się dzieje; potrzeba raczej czasu i empatii, by w odpowiedni sposób przyjąć całą treść. Przygotujcie się też na potężny ładunek emocjonalny – ilość przemocy, jaka pojawia się na ekranie, piorunuje. To trudna, wymagająca propozycja dla miłośników niespiesznego kina psychologicznego. Zrealizowana i zagrana na najwyższym poziomie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj