Otruty książę, legendy o syrenach i troje bohaterów, którzy muszą zapobiec wybuchowi wojny. Czy takie składniki to przepis na udaną powieść fantasy? Przekonacie się, sięgając po Wszystko pochłonie morze autorstwa Magdaleny Kubasiewicz.
Magdalena Kubasiewicz to autorka cyklu urban fantasy Królewska wiedźma. Na swoim koncie ma również komedię kryminalną Topienie Marzanny oraz powieści obyczajowe, tj. Sonata dla motyla, Jesienny bluszcz oraz Wigilijny pech. W 2019 roku ukazała się jej powieść Gdzie śpiewają diabły.
Najnowsza książka autorki – Wszystko pochłonie morze – zabiera czytelników do Sieldige, gdzie książę zostaje otruty Pocałunkiem Syreny, na który do tej pory nikomu nie udało znaleźć się antidotum. Arystokrata Leto i jego przyjaciółka Aletha muszą połączyć siły, aby ocalić władcę. Czy uda im się odkryć, kto jest zamachowcem i przywrócić porządek w Księstwie?
Autorka od pierwszych stron wrzuca nas w sam środek akcji, więc czytelnik ma zaledwie chwilę, żeby zorientować się w wydarzeniach. Kubasiewicz nakreśla prawa rządzące wykreowanym przez siebie światem – konflikty polityczne, wierzenia oraz relacje bohaterów i ich pozycję społeczną. Do tego dochodzi aspekt wierzeń i magicznych umiejętności postaci. Chociaż ogrom wiadomości może sprawiać problemy, to trzeba przyznać, że wszystko dobrze się ze sobą łączy i całość jest spójną opowieścią.
Gdyby nie otoczka magii, można by powiedzieć, że powieść przypomina kryminał. Wszak Leto wraz ze swoimi sprzymierzeńcami prowadzi śledztwo, które ma na celu odszukanie zamachowców. Przeszkadzają mu jednak upiory oraz kolejne osoby, które pilnują, aby nie odkrył prawdy – nierzadko obdarzone magicznymi zdolnościami. W to wszystko wplecione są legendy o syrenach, więc każdy powinien w tej historii znaleźć coś dla siebie.
Wszystko pochłonie morze to nie propozycja dla tych, którzy lubią przemycanie do historii wątków romantycznych. W powieści Kubasiewicz bohaterowie nie mają czasu zajmować się takimi błahostkami jak romanse. Z każdej strony czyha na nich niebezpieczeństwo, więc skupiają się na ratowaniu siebie lub swoich towarzyszy.
Niestety całość podana jest bardzo na poważnie. Akcja gna, intryga pogania intrygę. W tym wszystkim brakuje jakiegoś wydarzenia lub bohatera, który wprowadzi do powieści trochę oddechu. W dodatku uważny czytelnik jest w stanie przewidzieć lub chociaż podejrzewać, jak zostaną rozwiązane niektóre wątki.
Nie można jednak odmówić autorce tego, że nie wykreowała ciekawych bohaterów. I to nie tylko na pierwszym, ale również na drugim planie. Wydarzenia rozgrywające się na kartach powieści obserwujemy z trzech perspektyw – Alethy, Leto oraz jego żony Eriki.
Najciekawszą postacią jest zdecydowanie alchemiczka Aletha. Podczas poszukiwań antidotum na tajemniczą truciznę trudno jej nie kibicować. To uparta dziewczyna, która zna swoje możliwości i nie daje się omotać żadnemu z bohaterów. Z kolei Erica jest przedstawiana jako mistrzyni szpiegowania, ale z każdej kolejnej sceny, którą obserwujemy jej oczami, wyłania się bardziej obraz zazdrosnej żony niż kobiety, przed którą drży całe miasto. Losy obu bohaterek splatają się przez Leto, który nie cofnie się przed niczym, żeby poznać prawdę i uratować państwo. Jak przystało jednak na młodego żołnierza, zdarza mu się działać lekkomyślnie.
Wszystko pochłonie morze to kawałek intrygującego fantasy z ciekawie wykreowanymi bohaterami i świeżym spojrzeniem na motyw syren. Mimo drobnej przewidywalności w książce nie brakuje również kilku zaskoczeń, dla których warto sięgnąć po tę lekturę.