Morderstwa na tle religijnym czy może dzieło zwykłego szaleńca? Departament Q znów rusza do akcji.
Pewnego dnia morze wyrzuca na plażę butelkę z niepokojącym listem w środku. Przedmiot trafia do sekcji Q, departamentu duńskiej policji zajmującej się niewyjaśnionymi sprawami sprzed lat. Detektywi Carl Mørck (
Nikolaj Lie Kaas) oraz jego partner Assad (
Fares Fares) podejrzewają, że list napisało uprowadzone dziecko. Podczas żmudnego śledztwa udaje się nawet ustalić jego tożsamość. Chłopiec żył w zamkniętej, religijnej społeczności. Został porwany kilka lat temu wraz z bratem. Zniknięcia rodzeństwa nigdy jednak nie zgłoszono na policję, mimo iż porywacz zwrócił tylko jednego z synów. Okazuje się, że zdarzenie nie było odosobnione, a niedawno doszło do kolejnego porwania, a zastraszeni rodzice postępują tym samym schematem. Detektywi mają niewiele czasu, by powstrzymać fanatycznego mordercę i ocalić dzieci. Jeśli już nie jest za późno.
Wybawienie to już trzeci, po
Kobiecie w klatce i
Fasandræberne, film o przygodach detektywa Carla Mørcka oparty na serii powieści autorstwa Jussi Adler-Olsen. Reżyserowi Hansowi Petterowi Molandowi udało się uchwycić ducha książki. Akcja jest wartka i jest w niej sporo nagłych zwrotów. Dokładnie tak jak w książkowym pierwowzorze. Do tego dochodzi jeszcze świetny czarny charakter. Typowy seryjny morderca, który nie zabija dla samego rozlewu krwi, ale widzi w swoim działaniu jakiś głębszy sens. Wcielający się w niego
Pål Sverre Hagen, tak dobrze zbudował graną przez siebie postać, że aż w kilku momentach budzi strach. Odkrycie jego tajemnicy jest tym punktem historii, który przyciąga widza. Chcemy poznać prawdę. Rozwiązać tę nurtującą zagadkę, która została tak pieczołowicie przygotowana. Dodatkowo znakomicie spisuje się duet głównych bohaterów, który w momentach wysokiego napięcia potrafi rozbroić atmosferę jednym komentarzem czy nawet gestem. Przoduje w tym, tak jak zresztą w poprzednich częściach, Nikolaj Lie Kaas.
Klimatu
Wybawieniu dodają także świetne zdjęcia, za które odpowiada John Andreas Andersen. Ujęcia wielkich pól rzepaku z pracującymi na nich kombajnami czy plaży z ogromnymi wiatrakami wyglądają cudownie. W pewnych chwilach nawet surrealistycznie.
Jeśli można się do czegoś przyczepić, to do kondensacji scen z dedukcją. Reżyser użył bardzo dużo uproszczeń i skrótów w fabule by właśnie zachować wartkość akcji, przez co niektóre tropy czy postępy w śledztwie zdają się być przypadkowe. Jakby policjantom sprzyjało szczęście, a nie ich umiejętności.
Flaskepost fra P to świetny kryminał z religijnym podtekstem. Pokazuje czym dla człowieka jest wiara. Ukazując ją trochę jako zbawienie dla duszy a trochę jako jej udrękę. Nie oszczędza katolików, muzułmanów czy świadków Jehowy. Pokazuje, że każda z tych wiar ma swoje wady i zalety. Wszystko tak naprawdę jest w rękach człowieka, a jeśli swoje czyny musi motywować siłą wyższą, zwaną wiarą, to już jego wybór.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h