Wybory Paytona Hobarta to serial, który ma pokazać oblicze współczesnej polityki poprzez formę satyry. Zatem mamy do czynienia z dramatem, w którym nie brak humoru wynikającego z budowanych sytuacji. Chociaż obserwujemy walkę o głosy w wyborach przewodniczącego na uczelni, twórcy wykorzystują to, by zaprezentować cały arsenał schematów, które także niewątpliwie są obecne w amerykańskim społeczeństwie. Takim sposobem mamy cyniczne planowanie ruchów (wykorzystywanie osoby chorej na raka, by zdobyć głosy; później jest z tym związany twist), a także pojawiają się kwestie poprawności politycznej (posiadanie mniejszości seksualnej, etnicznej w szeregach zwiększa szanse) oraz oczywiście skandale. Wiele aspektów, które kojarzymy z filmami o tematyce politycznej przewija się w serialu z czasem lepszym, czasem gorszym efektem. Okazuje się bowiem, że jest to serial zaskakująco nierówny. Gdy obserwujemy polityczną walkę Hobbarta o głosy, jest interesująco, nieraz też zabawnie i emocjonująco. Wówczas serial staje się atrakcyjną i wartą uwagi rozrywką. Problem polega na tym, że obok tego dostajemy mdłe, przekombinowane (zwłaszcza kwestie związków uczuciowych...) i często nudnawe próby nadania temu wartości. A niestety obserwujemy coś, co wygląda jak przeniesienie życia liceum na studia, w którym ważniejsze są obyczajowe dyrdymały, niż to, co miało napędzać ten serial. Kwestie różnych tragedii, które mają miejsce, kolejnych wyciąganych z kapelusza romansów czy tematu wspomnianej chorej dziewczynki szybko komplikują całą fabułę, nie dając satysfakcji. Gdy obserwujemy często zabawną polityczną grę, Wybory Paytona Hobbarta wznoszą się na wyżyny i stają się serialem niezwykle atrakcyjnym i emocjonującym, ale zbyt często jest to przytłaczane przez wepchnięcie na siłę zbyt wielu niepotrzebnych wątków pobocznych.
fot. Netflix
+3 więcej
Do mniej więcej połowy sezonu trwa walka o głosy i jest naprawdę nieźle i interesująco. Gdy wybory w szkole dobiegają końca, reszta sezonu staje się rozciągniętym na siłę zapychaczem. Szczególnie rzuca się w oczy jeden z odcinków z końcówki wyborów, który w pełni jest skupiony na zwyczajnym niezdecydowanym uczniu i jego perspektywie. Koniec końców staje się to historią o niczym, bo jego osoba nie miała żadnego znaczenia, ani głębszego sensu. Ot rozciągnięta do 40 minut oczywista puenta - mój głos nie ma znaczenia, więc i tak nie pójdę głosować, bez znaczenia, jak będziecie mnie nagabywać. Może i cel szczytny, ale obrana droga staje się mało rozrywkowa dla widza, który ma to oglądać. Tak jakby w pewnym momencie pomysł gdzieś wyparował, więc wypełniono czas ekranowy niepotrzebnymi wątkami. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tylko Payton jest postacią w miarę interesującą. Zasługa w tym Bena Platta, który nadaje mu serca, emocji, choć scenariuszowo jest to postać niezwykle płytka i oczywista. Być może w tym też leży problem, bo tworząc te satyrę - która nie przeczę, potrafi czasem rozbawić - twórcy za bardzo opierają się na społecznych stereotypach, nie pozwalając sobie na stworzenie postaci z krwi i kości. Zoey Deutch czy Jessica Lange to utalentowane aktorki, ale obie nie mają nic do grania w tym serialu. Są tak hermetycznie zamknięte w ramach schematu, że w przypadku Lange kończy się ciągłym powtarzaniem tego samego. A to koniec końców może co niektórych irytować, gdy bohaterka oraz jej wątek przestają mieć znaczenie, a zaczynają męczyć. Wybory Paytona Hobarta to dobry początek, obiecujący koniec i bardzo przeciętny, przekombinowany środek. Zbyt wiele decyzji formalnych może wzbudzać konsternacje (relacja Paytona z jego rywalem), ale koniec końców jest w tym sugestia, że 2. sezon może być tylko lepszy. Wiele momentów, które odchodzą od polityki na rzecz osobistych problemów Paytona staje się kluczem do jego rozwoju jako człowieka i polityka. Sporo rzeczy może procentować, ale to nie zmienia faktu, że w dużej mierze pierwszy sezon to festiwal zmarnowanych szans i potencjału na o wiele lepszy serial.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj