Akcja rozgrywa się w roku 1915, choć opowieść ma tak uniwersalny rozmiar, że data nie ma tu wielkiego znaczenia. Na odizolowanej od świata wyspie Bastøy norweskie władze zorganizowały więzienie dla młodych chłopców. Ośrodek zwany jest nawet nie tyle więzieniem, ile "poprawczakiem". Na wyspę trafiają głównie drobni złodzieje, ale zdarzają się przestępcy większego kalibru. Takim właśnie rzezimieszkiem jest Erling, który na wyspę trafia po – niesłusznym – wyroku za popełnienie morderstwa. Jako że jest niewinny, nie zamierza w Bastøy zagrzewać miejsca. Zresztą, przebywanie tam zwyczajnie nie należy do przyjemności.

Norweski obraz to rekonstrukcja wydarzeń z początku XX wieku, ale także wiele więcej. Trzy różne drogi interpretacji (oczywiście nie jedyne) mogą zasugerować już różne tytuły filmu, jakie pojawiły się w poszczególnych krajach, gdzie film trafił do dystrybucji. Rodzima "Wyspa skazańców" odnosi się do historycznego miejsca, wspomnianego ośrodka poprawczego. W krajach anglojęzycznych produkcja Holsta nosi tytuł "King of Devil’s Island", czyli "Król diabelskiej wyspy". Przywódca Bastøy, Bestyreren (grany przez świetnego Stellana Skarsgårda), to dyktator rządzący na wyspie żelazną ręką. Więzienie bowiem przypomina swoimi zasadami obóz pracy, gdzie nastoletni chłopcy zmuszani są do wykonywania ciężkich robót i nie posiadają właściwie żadnych praw. Wreszcie oryginalny tytuł, "Kongen av Bastøy", oznacza bękarta z Bastøy. To człowiek, który na wyspie spędzi większość swojego życia, to ona jest dla niego całym światem. W walce z surowym reżimem jest zdany wyłącznie na siebie.

©2010 Alter Ego Pictures Sp. z o.o.

Holst prowadzi narrację z bardzo zaskakującą jak na ten rodzaj kina dynamiką. Nie ma tu mozolnie przedstawianego świata czy skrupulatnie ukazywanych codziennych czynności wykonywanych przez młodych chłopców. Zamiast tego już od początku rozwija wątek potencjalnej ucieczki z wyspy i zacieśnia relacje między bohaterami. Na szczególną uwagę zasługuje także praca operatora Johna Andreasa Andersena. Odpowiednią atmosferą gwarantują po części zdjęcia kręcone w samej Norwegii i Estonii, ale to dzięki Andersenowi chłód wywołuje niepokój, a młodzi więźniowie są dla nas ważni jak bracia.

W wydaniu DVD niestety zabrakło dodatków specjalnych. Choć film broni się sam w sobie, po seansie warto by było dowiedzieć się czegoś jeszcze o wyspie Bastøy i historii z nią związanej. Zapomniana przeszłość zawsze stanowi świetny pretekst chociażby do kilkuminutowego minidokumentu.

Postulaty "Wyspy skazańców", pomimo pokazywania historii sprzed 100 lat, są wciąż jak najbardziej aktualne. To krytyka władzy, niesprawnie działającego organu państwa, ale też głos przeciwko złu, okrucieństwu i przemocy. Bardzo dobrze zrealizowany głos, dodajmy.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj