Tom (Josh Duhamel) i Darcy (Jennifer Lopez) przygotowują się do najważniejszego wydarzenia w ich związku – ślubu. Pan młody chce, by ten dzień był wyjątkowy. Najlepszy w jego życiu. Wszystko szczegółowo zaplanował. Łącznie z dekoracjami. Chce, by jego przyszła żona wracała pamięcią do tego dnia i miała tylko miłe wspomnienia. Dlatego ceremonię zaplanował na egzotycznej wyspie. Zaprosił tam całą rodzinę. Plan z pozoru wydawał się bezbłędny. Ale już na samym początku rzeczy zaczęły iść nie po jego myśli. Teść (Cheech Marin) pojawił się w towarzystwie swojej nowej, dużo młodszej dziewczyny, co doprowadza do szewskiej pasji jego byłą żonę. Na ślub zostaje zaproszony były narzeczony Darcy – Sean (Lenny Kravitz), facet uznawany przez wszystkich za wzór męskości i najmilszego człowieka na ziemi. I gdy wydaje się, że sytuacja nie może być już gorsza, na wyspę przyjeżdżają uzbrojeni po zęby piraci. Scenariusz autorstwa Marka Hammera nie jest zbytnio oryginalny. Temat ślubu, na którym dochodzi do konfrontacji dwóch rodzin z zupełnie innych światów, był już ogrywany na milion sposobów. Państwo młodzi, których miłość zostaje wystawiona na próbę z powodu tego, co o partnerze myślą rodzice, też już było. Wystrzałowe wesele od innych tego typu komedii odróżnia pojawienie się piratów. Dodaje to pewnej pikanterii do całej opowieści i jest przyczynkiem do wielu zabawnych scen oraz nieoczekiwanego twistu. Niemniej cały ciężar produkcji zostaje zrzucony na barki obsady, która dwoi się i troi, by wyciągnąć ze swoich ról i całego scenariusza jak najwięcej. Widać to w szczególności po Jennifer Lopez i grającej jej filmową teściową Jennifer Coolidge. Obie panie pokazują, że w komediach czują się najlepiej. Zwłaszcza Coolidge uderza już w sprawdzone tony, które widzieliśmy już w jej wykonaniu w Białym Lotosie, Dwóch spłukanych dziewczynach i Legalnej blondynce, ale mimo to wciąż one bawią. Jest w jej stylu grania pewien luz i naturalność. Ciekawie prezentuje się Lenny Kravitz, który już dawno temu udowodnił, że potrafi grać. Postać pewnego siebie Seana idealnie do niego pasuje. Piosenkarz gra go tak, że widz bez trudu zaczyna sympatyzować z zazdrosnym Tomem. Problem mam niestety z Joshem Duhamelem i Cheechem Marinem, których potencjał został kompletnie zmarnowany. Obaj panowie mają spory talent komediowy (zwłaszcza Marin), tyle że reżyser Jason Moore nie potrafi go kompletnie wydobyć. Jakby liczył na to, że panowie sami znajdą sposób, by go wykorzystać na ekranie. Generalnie mam wrażenie, że ten projekt go przerósł. Twórca ten wcześniej doskonalił swój kunszt na planach seriali takich jak Pogoda na miłość, Bracia i siostry czy Jezioro marzeń. Jego największym hitem pełnometrażowym był Pitch Perfect sprzed 10 laty i to niestety widać. Oglądając Wystrzałowe wesele, nie miałem uczucia, że reżyser w pełni panuje nad tą opowieścią, przez co ona miejscami mu ucieka. Jest nierówna.
materiały prasowe
Nowa komedia z Jennifer Lopez jest takim typowym średniakiem skierowanym bardziej na rynek VOD niż do kin. Może dlatego na większości rynków trafiła ona na platformę VOD, a w Polsce do kin. Na szczęście nie ma tutaj humoru niskich lotów. Jest kilka momentów, które bawią. Historia przedstawiona na ekranie nie obraża inteligencji widza. Dostarcza trochę rozrywki i pozwala się odprężyć. Choć w moim przekonaniu bardziej nadaje się na wspólny seans na kanapie przed telewizorem niż w kinie. Niemniej fani Jennifer Lopez powinni być raczej zadowoleni.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj