Ozdobą serialu miał być nie tylko powrót Kevina Costnera na mały ekran, ale też westernowy klimat i cudowne krajobrazy. Jak to sprawdziło się w pierwszym odcinku?
Odcinek otwiera scena, w której zakrwawiony
Kevin Costner przechadza się po miejscu wypadku samochodowego. Już wówczas widzimy, że rekwizytem aktora będzie kapelusz i ciągle zmęczona mina mówiąca nam, że tutaj w Yellowstone wcale nie będzie tak ciekawie, jak moglibyśmy przypuszczać.
Costner wciela się w postać Johna Duttona, właściciel rancza w Montanie, którego naczelnym zadaniem jest ochrona swojej ziemi. A chcących podpaść Johnowi nie brakuje, zwłaszcza wśród bogatych inwestorów, którzy stanowią potencjalne zagrożenie dla ideałów głównego bohatera. Na szczęście nie jest on samotnym kowbojem i zawsze może liczyć na pomoc swoich dzieci. Te posiadają bardzo różne charaktery i z pewnością ich liczba nie jest przypadkowa. Mamy więc Jamie'ego i Beth, którzy pracują jako prawnik i bizneswoman. Jest też Lee, który nie siedzi w gabinetach, ale jest zawsze blisko ojca oraz Kayce, który opuścił ranczo i żyje ze swoją żoną i synem z dala od problemów ojca.
Wspomniałem o różnych charakterach i liczbie rodziny, a to dlatego, że rodzinne sprawy będą jednymi z ważniejszych wątków w serialu. Relacje pomiędzy nimi, wspólne wspieranie się, ale też kłótnie. Przynajmniej tak to ma wyglądać w zamierzeniu, bo pomimo długości odcinka (godzina i trzydzieści minut!), całość toczyła się w bardzo spokojnym tonie i tak naprawdę niewiele się działo, a także sami bohaterowie nie zrobili wiele, aby te wątki było nieco ciekawsze w odbiorze.
Mamy więc ranczo Duttonów i całą resztę, którzy staną w opozycji do ideałów głowy rodziny. Dostajemy też całą paletę różnych charakterów, osoby chciwe, próżne i sentymentalne. Ludzi dobrych oraz ich przeciwieństwa, kwestią czasu jest zatem wejście obu stron na wojenną ścieżkę. To nastąpi zapewne dopiero w kolejnych odcinkach, ale jeszcze nie w epizodzie otwierającym. Tutaj toczyło się wszystko bardzo powoli, chciano dokładnie przedstawić nam bohaterów. Nie jestem jednak przekonany, czy to był dobry pomysł, bo już na samym starcie okazuje się, że większość bohaterów jest nudna, a tego obrazu nie zmienia nawet Kevin Costner grający w swoim stylu.
Szwankuje zatem nie tylko scenariusz i profile bohaterów, ale też narracja. Nie udaje się w tak długim odcinku pokazać nic wartego uwagi. Dostajemy banalne, wtórne wątki, których wątpliwą ozdobą są dialogi. Szkoda tym większa, że od warstwy realizacyjnej produkcji nie można nic zarzucić.
Yellowstone pokazuje nam cudowne obrazki rezerwatu i przepiękne zwierzęta. Udaje się też w pewien sposób oddać klimat westernu, ale jest to też czasami robione zbyt nachalnie i twórcy co jakiś czas przypominają nam w bardzo prosty sposób, że mamy do czynienia ze współczesnym westernem.
Yellowstone nie sprawdza się na razie jako produkcja osadzona w specyficznych realiach, gdzie ważna jest rodzina dbająca o interesy i mierząca się z osobami z zewnątrz. Nie sprawdza się to, ponieważ nie mamy tutaj ciekawych bohaterów, zagrożenia nie ma na razie żadnego, a całość oglądało się przez tak długi czas przyzwoicie tylko i wyłącznie dzięki zdjęciom. To za mało jak na tak wysoki budżet i uznane nazwiska w ekipie. Może dalej będzie lepiej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h