Pierwszą oznaką nabierania rumieńców przez Yellowstone było ogarnięcie przez Jamiego sytuacji ze Stevem Hendonem. I trzeba przyznać, że bohater zajął się tym zadaniem w sposób imponujący, jak przystało na dobrego prawnika. Przekonał wszystkich do odciążającej go od podejrzeń wersji wydarzeń, emanując pewnością siebie. Dawno nie widzieliśmy tego bohatera w naturalnym, prawniczym środowisku. Wątek Jamiego manipulującego innymi okazał się najbardziej interesujący i wyrazisty w tym odcinku. Ponadto widać, że kosztowało go to dużo nerwów i stresu, a pamiętając o jego niestabilności psychicznej, możemy przypuszczać, że odbije się to na jego działaniach w przyszłości. Jego historia ma potencjał.
Niestety w trzecim sezonie serial zaczął się powtarzać. Kolejne spotkanie Roarke z Beth niczego nowego nam nie powiedziało ani też nie przybrało innego toru wydarzeń niż poprzednio. Z kolei Ellis Steele oficjalnie przedstawił plany inwestycji pani gubernator, wskazując miejsce lokalizacji lotniska. I to zabrzmiało groźnie z perspektywy rancza Yellowstone. Sytuacja rysuje się w ciemnych barwach dla Duttonów, jakby sprawa została już załatwiona, bo sam resort narciarski to czysty zysk dla stanu. Szkoda tylko, że najbardziej do wyobraźni przemawiają fakty i liczby, a „twarz” tego przedsięwzięcia w postaci Steele’a nie dodaje im mocy. Beckowie czy Dan Jenkins mieli więcej charyzmy w swoich działaniach, ale może to wyrachowanie tego bohatera w kolejnych odcinkach wpasuje się do serialu.
Choć sprawa wygląda na z góry przegraną, to Duttonowie wciąż posiadają sprzymierzeńców, jak na przykład panią gubernator. To spotkanie Johna z Lynelle na rodeo miło nawiązywało do poprzednich sezonów. Świetnie się ich razem ogląda na ekranie, bo to solidni bohaterowie, a ich relacje są odpowiednio wyważone i opierają się na wzajemnym zrozumieniu. Propozycja gubernatorki wydaje się rozsądna, aby zwiększyć szansę na przetrwanie rancza, ale twórcy woleli powstrzymać Duttona od podejmowania ostatecznych decyzji innym wydarzeniem. Jednak wszystko wskazuje na to, że szykują się zmiany w Yellowstone.
Odcinek zakończył się bardzo dramatycznie, bo kontuzją Jimmy’ego podczas rodeo. Ten bohater troszkę nam zniknął na początku tego sezonu, więc będąc w swoim żywiole, odzyskał swój urok. Do tego twórcy wprowadzili wątek z nową dziewczyną, która wpadła mu w oko i rozkojarzyła go, co doprowadziło do dramatu. Szkoda, że nie zobaczyliśmy tego upadku, a twórcy ograniczyli się na reakcji zaniepokojonej publiczności. To byłoby ekstremalnie trudnym zadaniem, aby nakręcić taki wypadek, nawet w kontrolowanych warunkach. Mimo wszystko efekt został osiągnięty, aby zakończyć epizod mocnym akcentem.
Najnowszy odcinek Yellowstone daje oznaki, że fabuła zaczyna się rozkręcać, a serial wraca na dobre tory. Poszczególne wątki nabierają kolorów, a dramatyczna końcówka dostarczyła również emocji. To był solidny epizod, choć bardzo króciutki (niecałe 40 minut) jak na standardy serialu. Teraz przyszedł czas, aby walka o ranczo się rozpoczęła!