Yellowstone w trzecim sezonie nie potrafi ruszyć z miejsca. Twórcy przedłużają historię, jak mogą, zanim rozpoczną się konkretniejsze wydarzenia. To nie nowość, ale w tej serii jest to wyjątkowo odczuwalne. A efekty widać w scenariuszu, który wykazuje się coraz większymi słabościami. Nie da się już ich ignorować, a piękne ujęcia malowniczej Montany nie wystarczą, aby czerpać przyjemność z oglądania Yellowstone. Najbardziej raził wątek Jimmy’ego, który trafił do szpitala z wieloma obrażeniami po wypadku na rodeo. Ojcowska rozmowa Johna z tym bohaterem uspokoiła widzów, że nic mu nie będzie, optymistycznie otwierając ten odcinek. Ale ten szpitalny romans z Mią był wyjątkowo kiepski, banalny i bez polotu. Oczywiście bohaterka może być wyzwolona seksualnie i bardzo bezpośrednia, co ją wyróżnia i nadaje charakter. Eden Brolin w tej roli jest całkiem przekonująca, a przy okazji wzbudza sympatię. Ale postać Jimmy’ego jest na tyle ciekawie i starannie prowadzona przez twórców, że zasługuje na coś więcej niż dziewczyna dosłownie wskakująca mu do łóżka po dwuminutowej znajomości. Scenarzystów stać było na coś więcej. Nie musiało to być coś w stylu mdłego związki Kaycego i Moniki czy rozbudowanej i skomplikowanej relacji Ripa i Beth. Jednak wypadałoby wykazać odrobinę wyczucia względem Jimmy’ego, zamiast prowadzić ten romansowy wątek w tak groteskowy i prymitywny sposób. Kolejną rzeczą, która budzi duże zastrzeżenia było spotkanie Kaycego z panią gubernator. Przez dwa sezony ten bohater bronił się rękami i nogami przed objęciem stanowiska po ojcu, a tu po prostu zgodził się na ofertę bez szemrania. Jasne, że fabularnie ma to sens, bo pogodził się z Johnem, a wspólny biwak zbliżył ich do siebie, więc nie ma obaw, że pójdzie w ślady bezwzględnego ojca. Ale zabrakło tu jakiegoś oporu, argumentów, negocjacji, żeby przedstawić sytuację wiarygodnie i zgodnie z niechętnym stanowiskiem tego bohatera. A dodatkowo rozczarowuje jeszcze wątek z Moniką, który jest okrutnie nudny, a wilk-podglądacz stał się powodem do śmiechu, a nie do doszukiwania się głębszej symboliki.
fot. Paramount Network
+7 więcej
Obok tych słabych rozwiązań scenariuszowych niestety też twórcy raczą widzów tzw. zapychaczami. Wątek Johna i Lynelle niczym się nie wyróżnił, niczego nie wniósł do fabuły. Podobnie zresztą jak historia Ripa i Beth, w której co odcinek oglądamy podobne miłosne obrazki. Na szczęście aktorzy wkładają dużo serca w relację swoich bohaterów, więc ten romans obserwuje się z zainteresowaniem. Choć informacje o tym, że Beth nie może mieć dzieci czy chciałaby zostać żoną Ripa były zupełnie zbędne i miały za zadanie tylko wypełnić fabułę epizodu. Bardzo podobnie przedstawiał się również wątek wodza Rainwatera, który powtórzył po raz kolejny swoje intencje względem rezerwatu. Akurat tę postać widujemy w serialu rzadko, więc takie przypomnienie było całkiem wartościowe i wskazane. A do tego posłużyło do wprowadzenia nowej bohaterki o imieniu Angela, która pomoże Rainwaterowi w walce przeciwko inwestorom. Jednak zbyt krótko zagościła na ekranie, aby ją oceniać. Ale po zdystansowanej reakcji wodza można sądzić, że kobieta nie cofnie się przed niczym, więc z nią historia powinna nabrać kolorów. Jedynie wątek motocyklistów trochę rozruszał ten odcinek w samej końcówce. Co prawda on też należał do fillerów, ale z kategorii stałych elementów serialu, które mają za zadanie przybliżyć widzom życie, pracę i nieoczekiwane sytuacje na ranczu. Bójka z gangiem urozmaiciła epizod, choć pokazano grupę w sposób bardzo stereotypowy. A John Dutton dający motocyklistom nauczkę, to widok, którego dawno nie widzieliśmy. Jednak nie stracił swojego bezwzględnego charakteru i stanowczości, o co mogliśmy go podejrzewać po pierwszej połowie trzeciego sezonu. Więc cieszy to, że John nakazał zdemontowanie biwaku, co może być zapowiedzią, że przejdziemy do najbardziej interesujących nas wydarzeń i walki o ranczo. Choć czwarty odcinek Yellowstone wizualnie prezentował się okazale, to pod względem fabularnym mocno zawiódł. Nie pchnął historii do przodu i nie zaognił konfliktu inwestycyjnego. Jedynie Beth spowodowała spadki notowań firmy Roarkego, co najprawdopodobniej w końcu doprowadzi do konkretniejszych wydarzeń w serialu. Szkoda tylko, że przejdziemy do nich z popsutymi humorami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj