Siódmy odcinek Yellowstone rozpoczął się od mocnego akcentu, bo od retrospekcji, w której Rip pobił się z innym kowbojem o Beth i przypadkowo doprowadził do jego śmierci. Nie zaskoczyło to, że John i pozostali postanowili zatuszować sprawę w znany dla widzów sposób. Ważniejsze było to, że pokazano moment, w którym bohater przypieczętował swój los, stając się wiernym pracownikiem Johna. Smuci, że stało się to w takich tragicznych okolicznościach, ale miało to wymiar osobisty, bo dotyczyło córki Duttona. Warto pochwalić Kyle’a Reda Silversteina, który świetnie radzi sobie w roli młodszego Ripa. Ten bohater dopiero nabiera pewności siebie, ale najważniejsze, że aktor doskonale oddaje jego charakter. Ponownie w tym sezonie zobaczyliśmy sceny, w których Jamie daje się wodzić za nos Sarze. Ta, wykorzystując swój seksapil oraz przekonujące argumenty, wkłada mu do głowy swoje pomysły, aby osiągnąć polityczne cele. Znowu pomógł jej w tym Ellis Steele, który w oficjalnym urzędowym spotkaniu wykazał, że działania Johna szkodzą stanowi. Jako widzowie wiemy, że nim manipulują, żeby przeciągnąć go na swoją stronę. Ale twórcy zadali sobie trud, aby odbywało się to w sposób wiarygodny. Po prostu zbyt często widywaliśmy tego bohatera z Atwood w scenach, w których byli półnadzy i powtarzali ten sam scenariusz rozmowy. Stąd ten wątek zaczął nudzić, ale przynajmniej w ósmym odcinku to wszystko zaprocentowało.
fot. Paramount Network
Najważniejsze wydarzenia rozgrywały się na otwartej przestrzeni. Bydło zachorowało na brucelozę. Szybko okazało się, że choroba zdziesiątkuje stado Duttonów, co doprowadzi do końca rancza z powodu braku dochodów. Oczywiście Beth błyskawicznie znalazła wyjście z sytuacji, co było wyjątkowo naciągane i kiepsko rozegrane przez twórców. Musieli przyspieszyć rozwój fabuły, więc zasłonili się argumentem, że to bizneswoman i wie, jak wychodzić z kryzysów. Natomiast pomysł Beth i Johna na ratowanie stada i przyszłości rancza niesie ze sobą konsekwencje, a co za tym idzie duże zmiany. Historia zaczęła przykuwać uwagę, ponieważ w końcu dzieje się coś niespodziewanego. Dlatego twórcy postanowili podarować swoim postaciom ostatni dzień wytchnienia podczas festynu w wesołym miasteczku. Nie było to w dobrym guście, bo zamiast budować atmosferę niepewności, bohaterowie beztrosko spędzali czas. Poza Ryanem, który złamał serce Abby, co było nieznośnie przewidywalne od samego początku ich relacji. Na początku ósmego odcinka Yellowstone powróciliśmy do historii z przeszłości Ripa. Wydawało się, że w tym wątku po prostu oglądamy, jak bohater ostatecznie decyduje się na służbę na ranczu, obiecując wierność Duttonowi. Wielu widzów pewnie wyczekiwało momentu, w którym zostanie naznaczony charakterystycznym logo, do czego doszło. Wygląda na to, że bardziej chodziło o przypomnienie o istnieniu „stacji kolejowej”, do której przez lata wrzucano problematyczne trupy. Te retrospekcje z Ripem okazały się czymś więcej niż zwykłym zapychaczem czasu, bo nieźle korespondowały z teraźniejszymi wydarzeniami.
fot. Paramount Network
W tym odcinku doszło do impeachmentu gubernatora przez prokuratora generalnego. Na przemian pokazywano przemowy Jamiego i Johna, który postanowił poprzeć Rainwatera w sprzeciwie budowy rurociągu na terenie rezerwatu. I zestawienie tych poglądów obok siebie zadziałało bardzo dobrze w podniesieniu emocji przy jednoczesnym skonfrontowaniu argumentów. To pozwoliło wykazać, że obie strony w swoich działaniach mają rację. Z jednej strony inwestycje pomagają w rozwoju regionów i infrastruktury, z drugiej postęp oznacza bogacenie się tylko inwestorów, degradację środowiska i negatywny wpływ na lokalne społeczności. To jedna z najlepszych scen tego sezonu, mimo że wydarzenia rozgrywały się w dużej odległości od siebie. Po tym ataku na Johna można było się spodziewać, że Beth postanowi spotkać się z Jamiem. I w końcu ten bohater, choć został przez nią tradycyjnie pobity, postawił się jej. Wcześniej mogło dziwić, dlaczego dopuścił się tego impeachmentu, skoro wisiały nad nim groźby Beth, że wyjawi sekret o zabiciu biologicznego ojca. Szybko wyjaśnił, że tego nie zrobi, bo wtedy wyjdzie na jaw mroczna tajemnica stacji kolejowej, co pogrąży Johna jeszcze bardziej. Ten argument nie zaskakiwał, bo uważni widzowie na pewno dawno temu o tym pomyśleli. Dlatego bardziej dziwi, że został on wysunięty tak późno. Ale serial rządzi się swoimi prawami. Natomiast sama konfrontacja Jamiego i Beth była świetna, bo trzymała w napięciu i nie zakończyła się kompromitacją prawnika. Smaczkiem była obecność Atwood. Końcówka odcinka intrygowała, ponieważ Beth dowiedziała się od ojca, czym jest stacja kolejowa, co ją wyraźnie zszokowało. Kelly Reilly tym razem zagrała nieco inaczej, bo bohaterka zachowała spokój. Wręcz budziła grozę, gdy zaproponowała pozbycie się Jamiego. Co ciekawe, jej brat też przewidział jej kolejny ruch i sam planuje podjąć ofensywne działania. To oznacza, że konflikt w rodzinie wejdzie na zupełnie nowy poziom, co zagwarantuje sporo emocji.
fot. Paramount Network
+9 więcej
Dwa nowe odcinki Yellowstone były nieco lepsze niż wcześniejsze, ponieważ mieliśmy kilka przełomowych wydarzeń. Doszło do rozłamu w rodzinie Duttonów, a do tego Kayce wyjawił żonie swoją wizję, w której widział rozpad ich związku. Ponadto oglądaliśmy liczne pożegnania między bohaterami, które dłużyły się niemiłosiernie. Jedynie zupełnie nie pasował tu wątek Jimmy’ego, o którym twórcy nagle sobie przypomnieli. Możliwe, że ta kompletnie oderwana historia rancza 6666 połączy się z emigracją stada z Ripem. To miałoby sens. Miejmy nadzieję, że nadchodzące zmiany w Yellowstone rozkręcą historię, zachęcając do dalszego oglądania odcinków po przerwie. Jednak słaba pierwsza część sezonu nadszarpnęła zaufanie widzów. Trudno oczekiwać wielkich emocji. Przekonamy się niebawem!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj