Kurt Sutter postanowił na jakiś czas odejść od krwawych porachunków gangsterskich na rzecz wątków obyczajowych. Jednakże nawet one w wydaniu Synów Anarchii mogą wywoływać dreszcze emocji. "Sweet and Vaded" obfituje bowiem w sytuacje, które udowadniają nam, że bohaterowie serialu nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć swój cel, a ich motywy postępowania nie zawsze znajdują uzasadnienie u widzów. Przykładem może być Jax, który za wszelką cenę chce ograniczyć rozlew krwi w klubie, natomiast sam chętnie sięga po broń. Tara po latach spędzonych w towarzystwie Gemmy zaczyna coraz bardziej przypominać naczelną mistrzynię manipulacji z Charming.
W ekipie Synów po wielu przejściach wszystko pomału wydaje się układać. Konflikt z IRA przynajmniej pozornie został zażegnany, nowy lokal stał się domem dla Żniwiarza, a członkowie zrekrutowani przez Bobby'ego oficjalnie stali się Synami, podobnie zresztą jak jedyny ocalały świeżak, który w końcu mógł zmienić naszywkę. Będąc przez chwilę złośliwym, można się zastanawiać, jak długo Sutter pozwoli zasilać mu szeregi SAMCRO, zanim chłopak stanie się mięsem armatnim, ratując tym samym ekipę numer 1. Niemniej jednak atmosfera w klubie zdaje się poprawiać.
[video-browser playlist="634240" suggest=""]
W tym odcinku przed ekipą Jaxa staje nietypowe zadanie. Problemy rodzinne ma Venus, która pojawiła się już pod koniec poprzedniego epizodu. Nietypowa przyjaciółka Nero chce za wszelką cenę wyrwać swojego syna z rąk matki. Gdy okazuje się, że w grę wchodzi kwestia dziecięcej pornografii, Synowie nie wahają się ruszyć z pomocą. Cała akcja kończy się niespodziewanym zabójstwem, dlatego też można pokusić się o wniosek, że Jaxowi z każdym kolejnym odcinkiem coraz bliżej do Claya. Dla młodego prezesa klubu pozbawienie kogoś życia stało się banałem.
Tematem numer jeden 7. epizodu są jednak coraz poważniejsze przekręty Tary. Jakkolwiek dyskutować możemy nad słusznością jej metod i zastanawiać się, czy rzeczywiście cel uświęca środki, to jednak trzeba przyznać, że ukochana Jaxa jest obecnie najbardziej dynamiczną postacią w serialu. Już dawno przestała być tylko urodziwym tłem dla głównego bohatera, a w tym odcinku pokazała wręcz dużo więcej. Wie, że żyjąc w takim środowisku, w jakim żyje, musi mieć twardy charakter i umieć radzić sobie z problemami na własną rękę. Jak się okazuje, gdy dodatkowo chodzi o dobro dzieci, to Tara nie cofnie się przed niczym, żeby tylko osiągnąć swój cel. Nieobce stały się jej metody, których nie powstydziłaby się sama Gemma. Tara zdaje sobie bowiem sprawę, że będąc postawiona w sytuacji ostatecznej, musi sięgać po drastyczne środki. Niezwykle wyrazista jest analogia między zmianą Jaxa i zmianą Tary. Jak kiedyś Jax gardził polityką Claya, tak dawniej Tara unikała wszelkiej przemocy i bezduszności, którymi charakteryzowało się postępowanie innych kobiet ze świata Synów. Tym bardziej ciekawa wydaje się droga, którą zmierzają bohaterowie Kurta Suttera.
Przedostatni sezon jest już na półmetku, a prawdziwe problemy zdają się dopiero czekać za rogiem. Teraz kwestią czasu pozostaje moment, kiedy o matactwach Tary dowie się Jax i inni zainteresowani. Pytanie - co wtedy czeka klub?