Lethal Weapon to procedural, czyli fabuła jest oparta na wątkach rozpisanych na pojedyncze odcinki. Ten sezon jednak udowodnił, że pojedyncze historie w finale mają swoją kulminację w większym i ważniejszym wątku. Oznacza to, że scenarzyści mieli określony pomysł na to, jak podrzucać tropy, budować określone wątki, by wraz z końcem sezonu wszystko to zaprocentowało. I może nie każde rozwiązanie się sprawdza, udaje się osiągnąć solidny poziom. Za to duży plus dla scenarzystów. Barnes był postacią ważną dla Cole'a. To w końcu jego mentor w czasach CIA, który go zwerbował i wyszkolił. Dlatego też wyjawienie w finale, że tak naprawdę w 3. sezonie mamy do czynienia ze zdrajcą i oszustem, jest zaskoczeniem. I gdy spojrzymy na poprzednie odcinki z jego udziałem, wszystkie elementy układanki wchodzą na swoje miejsce. Tropy były podawane w różnych miejscach. A to sprawia, że cała fabuła finału ma wymiar bardzo personalny dla Cole'a i Rogera. Dzięki temu dawka emocji jest odpowiednia i potrzebna. Przede wszystkim taka, jaką oczekujemy po ostatnim odcinku sezonu. Zwłaszcza gdy dochodzi do kulminacji z byłą żoną Cole'a, która została porwana przez Barnesa, a do tego Roger został postrzelony. Takie zabiegi budują dramaturgię i - biorąc pod uwagę - wszelkie informację na temat niechęci Damon Wayans do serialu, los jego postaci nie był tak pewny, jakbyśmy normalni się spodziewali. Potem jednak dostajemy jazdę bez trzymanki dobrze nawiązującą do klimatu kina lat 80. Trochę absurdalne, trochę przesadzone, ale dynamiczne i na swój sposób wesołe. W tym wszystkim trochę razi mnie kiczowaty happy end. Oczywiście czuję w tym świadomy ruch i nawiązanie po raz kolejny do korzeni, ale... mimo wszystko motywacje bohaterki są mało przekonujące i naciągane. Uratował jej życie i ot tak ucieka ze ślubnego kobierca. To wszystko stało się zbyt proste, oczywiste i nawet, jak się im kibicowało cały sezon, pozostaje niesmak. A szkoda, bo można było z tego wyciągnąć o wiele więcej. Był ku temu potencjał dzięki scenom z wieczoru kawalerskiego, gdzie jego konkurent okazał się naiwny i lekkomyślny. Zabójcza broń kończy się odcinkiem dobrym, mającym wszelkie zalety rozłożone tak, jak trzeba. To była dobra seria, która utrzymała poziom pomimo całego zamieszania po zakończeniu 2. sezonu. Końcówka jest w miarę otwarta, ale... pomimo wszystko, gdyby na tym się to zakończyło, można byłoby potraktować to z satysfakcją.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj