Grant Morrison wyspecjalizował się w kreowaniu rozbudowanych rzeczywistości wypełnionych przeróżnymi fantasmagorycznymi istotami, technologią godną tych zawiłych światów oraz cudacznymi zwyczajami i iście kosmiczną nomenklaturą. Nie inaczej jest w przypadku odświeżonej serii przygód Człowieka ze Stali, powstałej w ramach rewolucyjnego New 52. W trzecim zbiorczym tomie (Superman #3 U kresu dni) Superman zostanie poddany najtrudniejszemu z dotychczasowych wyzwań. Na jego drodze staje diaboliczny czarnoksiężnik Vyndktvx z Piątego Wymiaru. Przygotujcie się na sporą dawkę nieprawdopodobieństw i niekłamanych emocji.
Pierwsze odczucie, jakie będzie towarzyszyć potencjalnemu czytelnikowi tuż po lekturze rzeczonego albumu, będzie związane z ogromną liczbą pojawiających się w komiksie postaci, różnych wymiarów, planet, scenerii i nagłych przeskoków czasowych. Oś fabularną U kresu dni stanowi zacięty pojedynek Supermana z Vyndktvxem i pospiesznie zebraną przez 5-wymiarowego maga świtą wcześniejszych adwersarzy Kal-Ela (m.in. oszpeconym łowcą Nimrodem, kontrolującym metalowe pojazdy Metalekiem czy szalonym K-manem).
[image-browser playlist="577175" suggest=""]
Początek niniejszego tomu przenosi nas w zupełnie inne miejsce. Obserwujemy bowiem proces sądowy odbywający się na Kryptonie, którego oskarżonym jest socjopatyczny doktor Xa-Du. Opętany uczony zostaje umieszczony w Strefie Widmo i podobnie jak Generał Zod w ekranizacji przygód Supermana z 1978 roku odgraża się Jor-Elowi, poprzysięgając okrutną zemstę na jego potomkach. Dzięki mocy Zwierciadła Obcych umieszczonego w Fortecy Samotności przez Ostatniego Kryptończyka, Xa-Du atakuje protagonistę cyklu. Pasjonująca rozgrywka pomiędzy nimi odbywa się w bezcielesnej strefie Limbo, a Supermana wspiera w walce dawny czteronożny kompan, Krypto. "Widmo z Fortecy Samotności" to popis artystyczny Granta Morrisona, który napisał intrygującą, wciągającą, a przede wszystkim klimatyczną nowelę z odrobiną melancholii i osobistego dramatu Kal-Ela. Bardzo dobrze spisał się mało znany rysownik Travel Foreman, zdecydowanie najlepiej radzący sobie tutaj z graficznym przeniesieniem spektakularnych wizji szkockiego scenarzysty.
Kolejne rozdziały odrestaurowanego Supermana nie prezentują się już jednak tak okazale jak wyżej wymieniona historia. O ile parę ciepłych słów można powiedzieć o epizodzie "Chłopiec i jego pies" ze scenariuszem Sholly Fisch i rysunkami Brada Walkera (wzruszająca opowieść o potrafiącej przezwyciężyć samą śmierć wierności psiaka do swego pana) oraz "Pożegnaniu", czyli retrospekcji dotyczącej krótkiej rozmowy Clarka z nieżyjącym, ziemskim ojcem, Jonathanem, to już sama konfrontacja z przybyszem z Piątego Wymiaru nieco rozczarowuje. Ludzkie wcielenie Vyndktvxa pozostawia wiele do życzenia. Ot, pokraczny karzełek w stylu chciwego szefa korporacji, równie bezbarwny jak tajemnicza sąsiadka Clarka, pani Nyxly. Starcie Supermana ze szwadronem złoczyńców, mimo właściwej oprawy graficznej, szybko nudzi, a wynik batalii łatwo można przewidzieć. Za kompletną pomyłkę należy uznać dorzucenie motywu krwiożerczych aniołów atakujących kolonizatorów Marsa, czyli motywu zupełnie niepasującego do owego uniwersum. Zjadliwie wypada historia maga rozgrywająca się w Piątym Wymiarze, utrzymana w kreskówkowej stylistyce i stanowiąca doskonały przykład surrealizmu wymieszanego z purnonsensem, z którego słyną oryginalne dzieła Morrisona.
[image-browser playlist="577176" suggest=""]
Ilustracje Brada Walkera i etatowego rysownika serii, Ragsa Moralesa, wypadają bardzo efektownie, zwłaszcza podczas "odwiedzin" w dziwacznym wymiarze.
Patrząc z perspektywy trzech pierwszych albumów z cyklu o Supermanie z New 52, należy stwierdzić, iż śmiały eksperyment stworzony pod zręczną batutą twórcy genialnej serii "All Star Superman" nie sprostał wysokim wymaganiom fanów Ostatniego Kryptończyka. Zawiodły uprzednio nakreślone przeze mnie elementy, które dotąd świadczyły o wielkości utalentowanego Brytyjczyka. I choć U kresu dni to komiks dość spójny oraz przyzwoity, nie ma mowy o hurraoptymizmie i nadziei na świetlaną przyszłość.