Dzień, w którym widz poznaje główną bohaterkę, Lou Clark (Emilia Clarke), jest dla niej wyjątkowo pechowy. Mieszka w małym i naprawdę uroczym angielskim miasteczku, ubiera się co najmniej dziwacznie i oryginalnie (jeżeli nie koszmarnie), jest niezdarna, ma trochę specyficznego chłopaka, no i właśnie straciła pracę. Rodzina wywiera na niej gigantyczną presję, co skłania dziewczynę do szybkiego udania się do pośredniaka. Na szczęście (głównie dla jej rodziny właśnie) Lou natychmiast znajduje nowe zajęcie, a mianowicie przez pół roku ma opiekować się, czy raczej towarzyszyć, prawie całkowicie sparaliżowanemu młodemu mężczyźnie, Willowi Traynorowi (Sam Claflin). Ten jest bogaty, przystojny i wyjątkowo rozgoryczony – władzę w nogach i rękach stracił w wyniku wypadku dwa lata wcześniej. Początkowo zajmowanie się Willem będzie dla Lou nieszczególnie satysfakcjonujące, ale z czasem ta oryginalna para zaczyna się ze sobą świetnie dogadywać. I wszystko byłoby dobrze, gdyby Will nie postanowił umrzeć. Film zawiera kilka irytujących elementów, które dosłownie zgrzytają i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Jednym z nich jest zachowanie rodziców Lou – wieść o utracie pracy przez córkę oczywiście nie jest zbyt radosna (zwłaszcza, że pracowała w jednym miejscu przez ostatnich 6 lat), ale traktowanie jej jako głównego źródła dochodów oraz narzekanie, że samemu nie ma się pracy i jęczenie, co teraz będzie… cóż, denerwuje, mówiąc delikatnie. W trakcie seansu Lou dosłownie jeden raz narzeka, że rodzice w kwestiach finansowych za bardzo na niej polegają. Dziewczyna jest młoda, marzy o studiach, ale zamiast tego siedzi w małej mieścinie i utrzymuje własną rodzinę. Nie ma niczego złego w pomaganiu rodzicom, ale są pewne granice (niewolnictwa). Siostra Lou, Katrina (Jenna Coleman) przejawia z jednej strony podobną postawę – w końcu Will dobrze płaci – a z drugiej sama także marzy o lepszym życiu, zwłaszcza, że jest samotną matką. Ale to nie jest główny temat filmu. Jest nim Will i jego decyzja. Ciężko nie porównywać Me Before You do The Intouchables ze względu na bardzo podobną tematykę. Te filmy jednak sporo różni czy wręcz dzieli. Główną różnicą jest właśnie postawa Willa, będącego przekonanym, że jedyne czego w życiu tak naprawdę pragnie, to je zakończyć. To właśnie najbardziej dzieli widzów po obejrzeniu filmu – ten prawie całkowicie sparaliżowany mężczyzna nie jest śmiertelnie chory, a jednak jego stan przysparza mu dużo bólu i cierpienia. Drugim czynnikiem mającym wpływ na podjęcie decyzji o eutanazji jest ciągłe i ustawiczne porównywanie poprzedniego życia sprzed wypadku do tego obecnego. Wtedy Will był wysportowany, odnosił zawodowe sukcesy, miał piękną dziewczynę, która później wyszła za mąż za jego najlepszego kumpla… Ale czy to wciąż wystarczające powody do odebrania sobie życia wbrew woli własnych rodziców? A także woli Lou, dodajmy. W końcu wydawałoby się, że oboje odnajdują szczęście. Po obejrzeniu tego filmu pierwsze pytanie zadane sobie powinno brzmieć – Czy Will jest tak naprawdę ogromnym egoistą czy może jego decyzja była słuszna? ‍Me Before You to produkcja wizualnie wręcz wymuskana (wydanie Blu-ray tylko to podkreśla), powodując przy okazji znaczny kontrast w stosunku do tematyki. Okolica, w której mieszkają Will i Lou jest prześliczna, do tego dochodzą eleganckie wnętrza, następnie dzikie zagraniczne plaże, gdzie para spędza jakiś czas, a to w połączeniu z naprawdę oryginalnymi ubraniami głównej bohaterki powoduje prawdziwy zalew słodyczy. Rozumiem, że twórcy mieli na myśli stworzenie filmu subtelnego, zważając na wydarzenia w nim się odbywające, ale to zbytnie wizualne dopieszczenie każdego kadru trochę odciąga od tego, co najważniejsze, czyli fabuły. Dobrze, że zarówno Emilia Clarke, jak i Sam Claflin grają naprawdę przyzwoicie i co najważniejsze widać, że zwyczajnie dobrze im się ze sobą pracuje. Clarke prezentuje może chwilami zbyt bogatą ekspresję i mimikę twarzy, ale jest do tego stopnia urocza i nierozgarnięta, że jej oglądanie sprawia czystą przyjemność.
fot. Empik
Trudno jednoznacznie ocenić ten film – nie można jednak zignorować wrażenia, że lekko spłyca tak poważną tematykę, jaką jest eutanazja, a całość ma przede wszystkim wywoływać potoki łez. Prawdopodobnie niejednego widza ‍Me Before You odrzuci całkowicie, innego z kolei zachwyci ładnie i delikatnie przedstawiona relacja Lou z Willem. Być może przydatne w ocenie filmu będą materiały dodatkowe załączone do wydania Blu-ray – tradycyjne kulisy powstawania produkcji połączone z krótkim opowiadaniem Jojo Moyes o książce, na podstawie której powstało Zanim się pojawiłeś. Dołączono jeszcze gagi, czyli coś, co wielu fanów kina uwielbia, a także sceny usunięte, których jest tu całkiem sporo.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj