Odcinki Zbrodni po sąsiedzku nie muszą mieć szczególnie skomplikowanej intrygi, żeby dobrze się je oglądało. Potwierdza to finał 2. sezonu. Bardzo szybko można było się domyślić, kto jest mordercą. Jednak sposób podania rozwiązania kryminalnej zagadki sprawił, że chciało się oglądać ten epizod, by zobaczyć, czy coś dziwnego jeszcze się w nim wydarzy. Twórcy potrafili z odpowiednią lekkością i humorem podać temat. Pięknie zbudowali finał, dodając do niego wiele małych, ale znaczących elementów, które były w stanie zaskoczyć i wywołać ogromny uśmiech na twarzy (tak to było w moim przypadku). Mamy tu dwa "występy aktorskie" Lestera i Howarda – brak talentu drugiego został przedstawiony w interesującej kontrze do przebojowości pierwszego. Scenarzyści sprawili, że zagadka nie była przepełniona mrokiem czy patosem, co zdarza się w wielu komediach kryminalnych. Często bowiem twórcy nie potrafią wyważyć humoru i dramatu. W wypadku finału 2. sezonu Zbrodni po sąsiedzku zrobili to znakomicie.  Wciąż powtarzam, że trio głównych bohaterów to znakomicie napisane postacie, ale nic nie poradzę na to, że w każdym odcinku to udowadniają. Gdy intryga nie jest jakoś szczególnie angażująca lub spada tempo prowadzenia narracji, to Mabel, Charles i Oliver wprowadzają do niej przyjemną, opartą na sporej dawce humoru tonację. Selena GomezMartin ShortSteve Martin potrafią zawładnąć każdą sceną, w której się pojawiają. I nawet gdy jakaś sekwencja wydawała się idiotyczna (jak udawana śmierć Charlesa), to ja dobrze się na niej bawiłem. Podejrzewam, że niektóre zabiegi fabularne nie sprawdziłyby się w innych produkcjach z tego samego gatunku. Jednak ogromna lekkość aktorskiego trio i ich ekranowa chemia sprawia, że wszystko działa w jak najlepszym porządku.
fot. Hulu
Poppy to bardzo nieoczywisty czarny charakter, który dobrze sprawdził się w finałowym odcinku. Złapałem się na tym, że w pewnym momencie zacząłem jej współczuć i kibicować, żeby to ostatecznie nie ona okazała się odpowiedzialna za zbrodnię. Szczerze mówiąc, Poppy spokojnie mogłaby być jedną z protagonistek opowieści, ponieważ pasuje zarówno do sfery zła, jak i do strefy dobra. Najlepsze jest jednak to, że twórcy umieścili ją gdzieś w cieniu wszystkich wydarzeń, bo była biernym uczestnikiem opowieści. Sprytnie ukryli to, jaki wpływ miała na historię. Mimo że w pewnym momencie można było domyślić się, w jakim kierunku idzie ta intryga, to nie można odebrać twórcom tego, że napisali bardzo ciekawy czarny charakter.  Twórcy projektów z gatunku murder mystery nie mają łatwo. Muszą zaskakiwać widzów interesującymi, wciągającymi intrygami, które różnią się od innych. Nie ma mowy o powielaniu schematów. Jak na razie Zbrodnie po sąsiedzku doskonale sobie radzą. Muszę przyznać, że zakończenie najnowszego odcinka sprawiło, że bardzo chętnie sięgnę po kolejne sezony. Nakreślona intryga ma ogromny potencjał. Paul Rudd otrzymał krótką, ale znaczącą rolę, chociaż na pewno pojawi się retrospekcjach. Sam Charles wydaje się mocno zaangażowany w sprawę.  Serial Zbrodnie po sąsiedzku w finale 2. sezonu udowodnił, że jest obecnie jedną z najciekawszych produkcji. Dobrze napisani bohaterowie, spora dawka humoru i miła, lekka intryga – to wszystko sprawia, że chce się oglądać przygody Mabel, Charlesa i Olivera. Polecam bardzo. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj