Złodziej i oszustka to film kryminalny, który porusza kwestię kradzieży dzieł sztuki. Czy warto obejrzeć?
Złodziej i oszustka nie oferuje interesującej historii, bo daje powtórkę z rozrywki, która była ogrywana niezliczoną liczbę razy. Oto złodziej Ivan, który kradnie różne dzieła sztuki i jest w tym dobry. Oczywiście ma złote serce i chce zakończyć karierę i współpracę z groźnym gangsterem. Musi więc jakoś się z tego wypisać. Jeśli przychodzą Wam do głowy scenariusze rozwoju tej historii, to pewnie macie rację, bo wszystko jest sztampowe do bólu i oparte na oczywistych zagraniach.
Prowadzenie historii jest przepełnione nudą i brakiem podstaw reżyserskiego rzemiosła. Docelowo jest to kryminał, który ma budować napięcie i angażować w historię, ale poza kilkoma krótkimi scenami kradzieży, na ekranie nic się nie dzieje. Dostajemy snujące się po ekranie postacie, drętwe dialogi i prowadzenie historii bez jakiejś ikry czy wizji. Oklepanie fabuły jest najmniejszym problemem, bo schematami w klimacie klasy B można się bawić i dawać rozrywkę, ale tutaj nic nie ma. Ani budowania emocji, ani interesujących postaci, ani historii wartej poznawania, bo jej przewidywalność oparta jest na mdłych kliszach, które nie są w stanie wyrwać tego obrazu z marazmu.
Trudno powiedzieć coś dobrego o filmie, który nie ma w sobie zbyt wielu zalet. Dostajemy opowieść o czymś, co wiele filmów zrobiło dużo lepiej. Oglądamy pustych, nudnych bohaterów, którzy jedynie wyglądają ładnie na ekranie. Emily Ratajkowski i Theo James to duet bez chemii, sprawiający wrażenie, że męczą się na ekranie bardziej, niż widz oglądający ich poczynania. Budowanie relacji jest siermiężne i pozbawione sensu. Ot, poznają się, nagle zaczynają coś do siebie czuć, współpracują, happy end. To też jest jeden z większych problemów
Złodzieja i oszustki - on nie oferuje podstaw gatunkowej rozrywki, opierając się na poziomie budowanym po linii najmniejszego oporu. Brak tej historii spójności, jakiegoś emocjonalnego fundamentu i rzetelnego prowadzenia.
Złodziej i oszustka to film, który jest marnowaniem czasu widza w dobie, gdy mamy wielki wybór dóbr popkultury. Nie oferuje nawet minimum solidnej rozrywki kina klasy B, racząc emocjonalną pustką i nudą. Oklepane i pozbawione jakichś szczególnych zalet, które powiedziałyby, że warto poświęcić ten czas.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h