W końcu Victoria Grayson przypomina nam, jakim jest wytrawnym graczem. Ruch ze ściągnięciem Emily do domu jest przemyślany i bardzo skuteczny, bowiem cokolwiek się stanie, Thorne nie ma tutaj sojuszników. Rodzina będzie chciała bronić Daniela, bez względu na cenę. Widzimy, jak jej siła i chęć zemsty gdzieś zanika. Bohaterka chce się poddać i zakończyć krucjatę, która okazała się porażką. Dobrze, że w tym miejscu do czegoś sensownego przydaje się Niko, córka Takedy, która dała jej do myślenia, ale to Victoria popełnia kluczowy dla całej sytuacji błąd. Świetnie wypada jej rozmowa z Emily, gdy wyjawia jej prawdę od lekarzy. Dwuznaczny uśmiech, spojrzenie nienawiści i satysfakcja, jakiej nie widzieliśmy dość dawno na twarzy Victorii. Moment, gdy nasza bohaterka na nowo rozpala w sobie ogień, który zaczyna płonąć niespotykanym wcześniej blaskiem jest genialny.
Ta chwila jest pewną metaforą dla całego serialu, gdyż twórcy pokazują dość dosadnie, że stara niezdecydowana i myśląca o miłostkach Emily zginęła na łodzi. Odrodzona panna Thorne to ktoś zupełnie inny, a dowodem na to jest konferencja prasowa oraz późniejsza rozmowa z Victorią i Danielem. Emily w końcu nie musi udawać miłości, dając upust tłamszonym negatywnym emocjom. Jej bezpardonowa bezwzględność cieszy, bo wygląda na to, że nowe zasady gry są dość jasne - zemsta wymaga od nas większego okrucieństwa, niż to, którym cechują się nasi wrogowie. Taką wisienką na torcie jest zakończenie związku z Aidenem. Ostatni akt rozpraszania bohaterki stworzony w 2. sezonie odchodzi na dalszy plan. Trudno powiedzieć, co dalej będzie z Aidenem, ale dostrzegam delikatną sugestię, że Niko może zadbać o jego niechybny koniec.
[video-browser playlist="633923" suggest=""]
Najpiękniejszą sceną odcinka jest cios Jacka sprzedany Danielowi. Przypuszczam, że od pewnego czasu wielu widzów oczekiwało takiego obrotu sprawy, więc satysfakcja jest ogromna. Porter też się zmienia i przestaje być irracjonalnym oraz bardzo denerwującym osobnikiem, snującym się po ekranie. W końcu jest to postać, która ma jakiś cel w tym serialu. Liczę na rozwinięcie konfliktu z Danielem i nie mieszanie się przez niego w plany Emily.
Dobrze rozegrano też sprawę Nolana i Patricka. Taki obrót wątku cieszy, bo jednocześnie ma w sobie przyjemną nutkę zaskoczenia. Patrick i Victoria byli pewni, że są o krok przed nimi, ale tak nigdy nie jest. Emily Thorne powraca i jest silniejsza niż kiedykolwiek, a twórcy pokazują, że Zemsta nadal ma w sobie potencjał na serial, który może dawać sporo frajdy. Mało kto spodziewałby się takiej poprawy po tak tragicznym 2. sezonie.