Tych, którzy od pierwszych odcinków serialu wiernie kibicowali związkowi Alicii i Willa, ostatnie sceny finału wprowadziły w stan niemalże ekstatyczny. Gdy jednak euforia stopniowo mijała, zaczynało rodzić się dość oczywiste pytanie "Co dalej?". To zakończenie, choć tak satysfakcjonujące, w dość poważny sposób zaburzało linię serialu, a przede wszystkim sposób prowadzenia głównej bohaterki.

Wchodząc do hotelowego pokoju, Alicia zmieniła dosłownie wszystko i nie mogłam nie martwić się, czy to czasem nie początek końca tego wspaniałego serialu. Mój niepokój dodatkowo podsycały zdjęcia promocyjne trzeciego sezonu, stanowiące idealny kontrast z poprzednimi. Główna bohaterka, zamieniwszy eleganckie żakiety na wydekoldowane sukienki, wyginała się na nich w mocno erotycznych pozach. Plakaty te jednoznacznie świadczyły o zupełnie nowej Alicii, a co za tym idzie - zupełnie nowym serialu.

[image-browser playlist="607803" suggest=""]©2011 CBS Productions

Mogę jednak odetchnąć z ulgą - scenarzyści poradzili sobie śpiewająco. Byli nawet na tyle bezczelni, że postanowili pobawić się z nami w małą, niewinną grę, na którą, przyznaję się z ogromnym wstydem, z nadmiaru emocji dałam się nabrać.

"The New Day" dostarczył nam widoku wszystkich kochanych twarzy, za którymi tak tęskniliśmy przez wakacje. Eli Gold jest tak samo niepoprawnie uroczy i ironiczny, jak zapamiętaliśmy. Ciekawie będzie się teraz rozwijać jego kariera zawodowa - rozchwytywany przez wszystkich po sukcesie kampanii Petera wybrał w końcu płacącego więcej Petera Jacobsona (tak na marginesie - wiemy także, że w obsadzie na kilka odcinków zagości Lisa Edelstein - ciekawe, kto jeszcze z ekipy Dr. House'a wyemigruje do serialu CBS?). Barwna postać stworzona przez Alana Cumminga zajęła w końcu pewne, należyte jej miejsce wśród postaci pierwszoplanowych. W pełni popieram, pana Golda nigdy nie za dużo.

[image-browser playlist="607804" suggest=""]©2011 CBS Productions

Oczywiście jak zawsze można było też liczyć na niezawodny duet Kalinda-Cary, absolutnie cudowny w każdej możliwej odsłonie. Między tych dwóch i ich gierki wprowadzona została osoba trzecia - Sophia - była kochanka Kalindy. Nie można jeszcze zdecydować czy ta postać będzie irytować, czy dodawać pikanterii, trzeba pozwolić jej rozwinąć skrzydła. Sophia może być twardym graczem w wojnie, która nieuchronnie się zbliża. Alicia i Peter stoją teraz po dwóch stronach barykady, a niewierny mąż nie przewiduje już żadnej taryfy ulgowej. Ich całkowicie poprawne stosunki to tylko pozory. Liczy się wygrana, niezależnie od tego, czy uderzy to w Alicię, czy nie.

Jeszcze jeden wątek - Grace i jej nowa, bardzo specyficzna korepetytorka. Tutaj także dopiero po kilku kolejnych odcinkach dowiemy się, co z tej nowej przyjaźni wyniknie. Możemy się jedynie domyślać, że prawdopodobnie przysporzy ona pani Florrick sporą dawkę problemów wychowawczych.

[image-browser playlist="607805" suggest=""]©2011 CBS Productions

W nowym odcinku podjęto dość trudne tematy - dużo mówiło się o religiach i wzajemnej nienawiści. Z tego poważnego wątku utworzyła się całkiem ciekawa sprawa. Mogliśmy zaobserwować jak jeden człowiek, stający na drodze dwóm ogromnym, wiecznie ścierającym się siłom, staje się kozłem ofiarnym i nagle odnajduje siebie w centrum wielkiej burzy. Ciekawe śledztwo, ciekawe jego rozwiązanie, przyjemny wątek świata gier komputerowych. Brakowało jednak jakiegoś barwniejszego świadka, czy bardziej charakterystycznego sędziego (nawet nie potrafię wyrazić jak bardzo tęsknię za sędzią Abernathym, czy panią "Moim zdaniem"!), by uczynić sprawę naprawdę godna zapamiętania.

Wszystko to jednak musiało usunąć się na drugi plan. Chyba każdy od pierwszych scen odcinka czekał tylko na to, aby dowiedzieć się jak wyglądają sprawy między Willem a Alicią po jednej godzinie spędzonej w hotelowym pokoju prezydenckim. A… nie wyglądały wcale – nie działo się nic. Przynajmniej nic z tego, czego byśmy się mogli spodziewać. Wzajemne unikanie się, niechęć, przykre słowa, których nie słyszeliśmy, ale których efekty widoczne były na twarzach... Trudno było skupić się na konfliktach religijnych, kiedy cały czas po głowie tłukła się tylko jedna myśl: "Co się stało, co poszło nie tak?" Zagadka rozwiązała się dopiero na 10 minut przed końcem odcinka. Naprawdę dobra i zagrana z prawdziwym kunsztem scena miłosna (między Julianną Margulies i Joshem Charlesem zdecydowanie była chemia) wynagrodziła czas niepokoju.

[image-browser playlist="607806" suggest=""]©2011 CBS Productions

Nowe życie Alicii z pewnością wpłynie na serial, ale po tych pierwszych czterdziestu minutach jestem już pewna, że nie wyjdzie to mu na złe. Z niecierpliwością czekam na więcej.

Ocena: 8+/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj