On kruszył skały, a ja ocierałam pot z jego czoła i podawałam chłodne napoje. On wycieńczony i przybity, złamany trudem zawodu powieściopisarza i gorączką, a ja blisko niego, zdejmuję z niego mokrą koszulę, podaję mu nową, czystą i wyprasowaną, pomagam mu wsunąć ramiona w rękawy i dopiąć guziki.
Głównych bohaterów poznajemy podczas podróży do Finlandii, gdzie Joe ma odebrać nagrodę za całokształt pracy twórczej. Joan oczywiście, jak na dobrą żonę przystało, leci z mężem. Akcja książki jest podzielona jest na dwie płaszczyzny czasowe, teraźniejszość i przeszłość, gdzie mamy szansę poznać bohaterów od najmłodszych lat, a następnie jako młodych kochanków, pełnych nadziei i optymizmu. Świetny pomysł pozwalający obiektywnie spojrzeć na naszych bohaterów, chociaż czasem mnie to irytowało, bo jak już miałam nadzieję, że stanie się to, na co czekałam, to autorka przenosiła nas z powrotem w przeszłość.
Książka napisana w ciekawy sposób, skupiając się głównie na wspomnieniach i przemyśleniach kobiety w roli żony. Joan opisuje całe swoje życie, zaczyna jako młoda studentka gotowa i pełna pomysłów do rozpoczęcia pisania swojej pierwszej powieści. Jest silną i zdecydowaną kobietą, wie, czego chce i jak to osiągnąć. W końcu na swojej drodze spotyka czarującego wykładowcę literatury, który postrzega świat tak jak ona, potrafi zaczarować ją swoimi słowami. Wierzy w jego obietnice, ufa bezgranicznie, mimo ciężkich początków są razem, on pisze, a ona wychowuje dzieci i pilnuje ogniska domowego. Po pewnym czasie na światło dzienne zaczynają wychodzić rzeczy, z których Joan nie jest do końca dumna, na przykład fakt, że jej cudowny mąż był cholernym babiarzem i wszyscy o tym wiedzieli i mówili, ale nie jej, nie wprost, nie kobiecie tak silnej i dumnej! Wszyscy myśleli, że “jakoś sobie z tym radzi”. Albo fakt, że Joe nie miał absolutnie żadnego talentu do pisania, o czym z resztą też wszyscy wiedzieli, ale Joan szła w zaparte, kiedy zadawano jej pytania, czy aby na pewno to jej mąż jest autorem danego dzieła? Albo jeszcze fakt, że Joe zachowywał się jak dziecko, nad którym trzeba latać całymi dniami i poświęcać mu całą uwagę.
Każdy wie, jak kobiety potrafią iść naprzód, jak marzą, kreślą plany, obmyślają receptę na lepszy świat, mają dziesiątki pomysłów, a potem nagle gubią je wszystkie w drodze do kołyski w środku nocy, w drodze do sklepu, w drodze do łazienki. Gubią je bezpowrotnie, zostawiają daleko za sobą, wydeptując jednocześnie ścieżkę, którą kroczą potem mąż i dzieci.
W pewnym momencie miałam wrażenie, jakby Joan, zanim oznajmi mężowi, że chce odejść, robiła rachunek sumienia, żeby czuć się mniej winna albo żeby upewnić się, że robi dobrze. Skrupulatnie analizowała swoje zachowanie podczas tych wszystkich wspólnych lat, obserwowała siebie i Joe'ego z boku. Książkę czyta się szybko, ze względu na akcje, która jest dość interesującą, w końcu kto nie lubi czytać bądź też słuchać o życiu innych? Prawda?
Wiem, że każdy kij ma zawsze dwa końce, ale w tej historii tylko Joe został negatywnie przedstawiony, brakowało mi spięć miedzy bohaterami, tej zazdrości i nagłych wybuchów płaczu albo złości, niby żona wiedziała, jakiego kochliwego ma męża, ale nic z tym nie robiła, nie potrafiła mu powiedzieć, co jej przeszkadza. Troszkę jak w syndromie sztokholmskim, jest uzależniona od swojego oprawcy. Portret żony jest bardzo tradycyjny, mąż i tylko mąż, nikt inny się nie liczy. Nie ma ludzi bez winny, a w tym przypadku Joan została przedstawiona jako oddany ideał, który poza dziećmi nie otrzymał nic w zamian za wszystkie lata sługi i wierności.Wspieram go, gdy potrzebuje zachęty, kładę się przy nim w nocy i szepczę do ucha: „Dasz sobie radę, potrafisz”, nawet jeśli pętają go ołowiane okowy, a łzy zmęczenia zalewają twarz. „Dacie sobie radę – mówiłyśmy my, żony – dacie sobie radę”. A kiedy dawali sobie radę, nas ogarniała radość podobna do tej, jaką czuje matka, patrząc, jak jej dziecko stawia pierwsze kroki i na zawsze odchodzi od mebla, na którym się wspierało.
We wrześniu tego roku ukazuje się The Wife, nie wiem, czy udam się do kina, bo sam zwiastun przedstawia kilka sytuacji odbiegających od książki. Jest to wszakże amerykańska produkcja, więc nie powinnam liczyć na zbyt wiele, oni zawsze robią wszystko według swojego "scenariusza"! To mocna historia, a zarazem delikatna i subtelna powieść dla kobiety w każdym wieku i niekoniecznie mężatki!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj