Co łączy policjanta badającego niewyjaśnione okoliczności zniknięcia syna wpływowego biznesmena, paparazziego i pozornie zwyczajną kobietę,  której szczęśliwe życie rodzinne wywraca się do góry nogami, gdy dogania ją jej przeszłość? Odpowiedź jest bardzo skomplikowana, zakręcona i dobrze ukryta w historii serialu Zostań przy mnie, nakręconemu na podstawie książki autorstwa Harlana Cobena pod tym samym tytułem. Jak nietrudno się domyślić, pod powierzchnią prostej sprawy kryje się mroczna tajemnica, splatająca losy całej trójki bohaterów. W opowieści znajdziemy pełno fabularnych twistów. Mimo że temat jest zgrany do kości, a rynek kryminałów aż kipi od historii podobnych do tej, to jednak serial wciąż potrafi zaskoczyć. Bohaterów ścigają demony przeszłości, niedokończone sprawy i szkielety w szafie pełnej grzechów. Sieć intrygi jest bardzo gęsta i naprawdę dobrze poprowadzona. Ale świetny scenariusz to niejedyny atut serialu, bo - jak wiadomo! - nawet i on nie pomoże, kiedy aktorzy nie dają rady. W tym przypadku nie mam się do czego przyczepić, zwłaszcza jeśli chodzi o główne postaci. Nic w tym dziwnego, skoro na pokładzie mamy tak doświadczonych aktorów jak Eddie Izzard czy Richard Armitage. Każdy daje z siebie wszystko, żeby tchnąć życie i emocje w odtwarzane charaktery. Cała trójka głównych bohaterów jest bardzo wiarygodna, naprawdę łatwo z nimi sympatyzować i przejmować się ich losami, nawet kiedy ich motywacje nie są do końca czyste. Na mnie osobiście największe wrażenie zrobili Poppy Gilbert i Hyoie O'Grady, czyli para płatnych zabójców, Barbie i Ken. Nie jest łatwo zagrać psychopatę, a tej dwójce udało się to genialnie. Stanowią najmroczniejszy i najbardziej niepokojący element serialu, sprawnie kradną show, gdy tylko pojawiają się na ekranie.
fot. materiały prasowe
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, byłoby to bardzo powolne budowanie napięcia. Twórcy nie spieszą się z odkrywaniem kolejnych warstw tajemnicy. Nie przeszkadza mi to, bo lubię dobre i skomplikowane kryminały, jestem jednak w stanie zrozumieć tych, którym może się to nie spodobać. Z pewnością uznają produkcję za przegadaną, pełną zbędnej ekspozycji. Poza tym uważam, że za dużo jest ujęć otoczenia, które nic nie wnoszą do serialu - mają jedynie pokazać nam, gdzie aktualnie znajdują się bohaterowie. Problem w tym, że miejsca te sami już poznajemy po jakimś czasie. Dodatkowo wydaje mi się, że niektóre kadry zwyczajnie się powtarzają. Walory produkcyjne serialu są na wysokim poziomie, ujęcia klimatyczne, to samo tyczy się muzyki. Bardzo pomaga też dość blada kolorystyka obrazu - jeszcze bardziej podkreślająca ponury nastrój i czające się niebezpieczeństwo. Choć w odróżnieniu od książki akcję przeniesiono z USA do Wielkiej Brytanii, działa to na korzyść.  Absolutnie nie czuć, żeby była to zmiana na siłę, a wyspiarski klimat bije z produkcji.
fot. materiały prasowe
+1 więcej
Reasumując: choć serial  nie odkrywa Ameryki ani nie wnosi nic zupełnie nowego do gatunku kryminału, ogląda się go bardzo przyjemnie. Fani gatunku znajdą tu coś dla siebie!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj