Mario Puzo przez długi czas bezskutecznie próbował przebić się na rynku wydawniczym, aż wreszcie postanowił wykorzystać swoje doświadczenie w branży literatury pulpowej i napisał powieść o gangsterach, w której nie brakowało akcji i wyrazistych bohaterów. Był to strzał w dziesiątkę – nawet w Hollywood dostrzeżono olbrzymi potencjał Ojca chrzestnego. Mark Seal doskonale rozumie, że bez przedstawienia autora nie ma sensu brnąć w opowieść o samym filmie. Dlatego można powiedzieć, że Zostaw broń, weź cannoli. Kulisy powstania filmu "Ojciec Chrzestny" jest w połowie biograficzną książką Maria Puza, która pozwala nam zrozumieć jego sytuację życiową, ale też wiele inspiracji stojących za stworzeniem postaci legendarnego mafioza. Nie wszyscy wiedzą, że źródłem niezwykłych pomysłów autora była jego matka. Mark Seal ma świadomość, jak wielką liczbą anegdot i ciekawostek dysponuje, ale odpowiednio je dawkuje i precyzyjnie zamieszcza na stronach książki, dzięki czemu całość czyta się wartko. Właściwie trudno jest ją odstawić przez ciągłą ochotę dowiadywania się nowych rzeczy. Do kogo zaadresowane jest to dzieło? Seal znalazł balans między zaskakiwaniem zagorzałych fanów Ojca chrzestnego a przedstawianiem faktów osobom, które być może nigdy nie miały do czynienia z powieścią czy filmem Francisa Forda Coppoli. Trudno z mojej perspektywy ocenić, jak bardzo Zostaw broń, weź cannoli... zaintryguje osoby, które w ogóle nie interesują się kinem czy literaturą. Próg wejścia może okazać się nie do przekroczenia dla totalnych laików.
fot. materiały prasowe
Uchwycenie kulturowego fenomenu spętałoby pewnie wielu pisarzy, ale Mark Seal z większości sytuacji wychodzi obronną ręką. Pozwala nam wejść w świat autora Ojca chrzestnego (jak i stworzonej przez niego powieści), co normalnie wymagało na pewno przekopania ogromnej liczby źródeł. Czym się kierował, jak myślał i jakie miał ambicje Mario Puzo? To wszystko jest opowiedziane przez Seala w bardzo przystępnej formie. Płynnie przechodzimy do zakulisowych historii z gangsterami i spotkań z władzami studia Paramount, które miało w tamtym czasie nóż na gardle – tej sytuacji poświecono wiele miejsca, co na pewno spodoba się fanatykom kina, ale może niekoniecznie będzie to segment, który przypadnie do gustu pozostałym. Droga od napisania książki do ekranizacji Ojca chrzestnego jest niezwykła. Wypada mi tylko potwierdzić słowa autora ze wstępu, że kulisy produkcji są niemniej ciekawe niż sam film. Puzo nie jest oczywiście jedynym bohaterem tej książki. Kluczowe dla niej są osobiste i długie spotkania autora z producentem Robertem Evansem (zdecydowanie najbardziej przejmujące momenty w książce) oraz reżyserem – Coppolą. Opowiedziano nam o ludzkich dramatach i konfliktach, które w przypadku adaptowania Ojca chrzestnego dotyczyły nie tylko kwestii kreatywnych. Nie chodzi przecież wyłącznie o potyczki Evansa i Coppoli. Pamiętajcie, że procesem tworzenia filmu interesowała się mafia. Seal nie robi z tego taniej sensacji – podchodzi do spornych sytuacji trochę jak kronikarz z kapitalnym piórem. Nie jest to relacja pozbawiona emocji, bo autor nie kryje swojej miłości do filmu. Z czułością, ale też sumiennością oddaje sporo miejsca osobom, które dokładały swoją cegiełkę do stworzenia tego fenomenu, a jednak historia o nich niepotrzebnie zapomniała.
Źródło: Albatros
Książka Marka Seala odkrywa przed nami kulisy powstawania filmu, ale też fakty związane z przemysłem literackim i filmowym, pokazując niezwykłe portrety wyjątkowych twórców. Sprzedaje nam wszystkie fakty bez zadęcia i zbędnej ekspozycji. Dygresje mają związek z tematem, dzięki czemu nie odniosłem wrażenia, że jakieś tematy są tutaj zbędne. To chyba największa siła tej książki, która imponuje ujęciem i zebranymi źródłami. A to przekłada się na chęć ponownego obejrzenia filmu! Co ciekawe, zamieszczono też w niej treściwy opis mafii tamtych czasów. Świat, w którym powstał film, sprawia wrażenie dokładnie nakreślonego. Pisarz zachował odpowiednią równowagę, skupił się na każdym z poszczególnych elementów i utrzymał to wszystko w lekkim i zabawnym tonie. Po przeczytaniu Zostaw broń, weź cannoli... oglądanie Ojca chrzestnego może być zupełnie innym doświadczeniem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj