Chyba każdy chłopak, mając kilkanaście lat, wiązał swoją przyszłość ze służbami mundurowymi. Mimo to gdzieś w okresie dojrzewania i w czasach zasadniczej służby wojskowej większość z tych chłopaków rękami i nogami zapierało się przed wcieleniem do wojska. Odroczenia ze względu na naukę były chlebem powszednim, przynajmniej za moich czasów. Jednak gdzieś na świecie są ludzie tacy jak Mark Owen, którzy mimo przeciwności losu starają się dostać do armii. Mają jasno postawiony cel i konsekwentnie realizują zadania, które mają ich do niego przybliżyć. Najsłynniejszy w ostatnich latach komandos sił specjalnych USA - Mark Owen - w swej nowej książce zatytułowanej "Zwykły bohater" opisuje całą swoją służbę wojskową, począwszy od starań dostania się do armii, przez wyczerpujący trening BUD/S, mający przygotować kandydata do służby w Navy SEALs, po liczne akcje w Afganistanie i Iraku.
©Wydawnictwo Literackie
  Owen w książce skupia się na tym, aby czytelnikowi w możliwie jak najprostszy sposób wytłumaczyć cały proces - od planowania misji po odprawę ją podsumowującą. Wbrew twemu, co można sądzić, "Zwykły bohater" nie jest opowieścią szczegółowo opisującą poszczególne zadania bojowe, w których autor uczestniczył jako operator Navy SEALs Team Six. Nie znajdziecie tutaj relacji pisanych w dziennikarskim stylu, pełnych detali i szczegółów, które mogą być znane każdemu, kto miał okazję w krwawych bojach uczestniczyć. Ba! Nawet konkretnych dat nie jesteśmy w stanie poznać, bo wszystko odbywa się podczas którejś z kolei tury Owena w tym czy innym kraju ogarniętym wojną z terroryzmem. Jeśli natomiast oczekiwaliście szczegółów związanych z planowaniem, przygotowaniem się do zadania i relacji w zespole, to nie mogliście lepiej trafić. Autor przez wiele lat służby uczestniczył w licznych misiach operacyjnych. Najpierw jako członek, następnie jako dowódca grupy, a później jako doradca. Na każdym szczeblu dowodzenia przygotowanie do misji wygląda inaczej. Dlatego warto sięgnąć po "Zwykłego bohatera", by samemu się o tym przekonać. Niekiedy relacje pomiędzy poszczególnymi komórkami dowodzenia są napięte, innym razem wszystko odbywa się niemal bez słów, bo każdy wie, do czego go szkolono i jak powinna przebiegać misja. Wydawać by się mogło, że członek Navy SEALs to prawdziwy cyborg, którego nic nie jest w stanie złamać psychicznie czy fizycznie. "Zwykły bohater" udowadnia, że każdy żołnierz, nawet taki należący do elitarnej jednostki wojskowej, to tylko człowiek, który ma swoje lęki i nie boi się o nich mówić wprost. Jak pisze Owen, jedyną szansą na przezwyciężenie lęków jest częste stawanie z nim oko w oko. Dlatego komandos, kiedy tylko mógł, poddawał się treningom wysokościowym i płetwonurkowym. Nic jednak nie jest w stanie przygotować komandosa na wiadomość o śmierci przyjaciół, którzy oddali życie za swój kraj, i tym właśnie przemyśleniem Owen rozpoczyna swoją nową książkę. Z bólem po stracie bliskich każdy musi sobie radzić indywidualnie i żaden, nawet morderczy trening, go na do tego nie przygotuje. Czytaj także: "Snajper": Bóg, ojczyzna, rodzina – recenzja "Zwykły bohater" nie jest typową książką o militarnych akcjach, autor nie gloryfikuje swoich dokonań na tym polu. Traktuje to jako zwykłą robotę, która musi być zrobiona. Książka to także opowieść o przyjaźniach, które przetrwają nawet wtedy, kiedy mundur odwiesi się na wieszak.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj