O czym jest Życie seksualne studentek? Zdradzi Wam to już sam tytuł. Oto grupa studentek z pierwszego roku, które mają dzielić ze sobą pokój w akademiku. Dziewczyny diametralnie się od siebie różnią. Niektóre to przyszłe gwiazdy sportu i córki ważnych figur państwowych, a inne to kujonki z małego miasteczka. W ciągu dziesięciu odcinków widzowie będą mogli przekonać się, jak wpływa na nie ta nowa rzeczywistość. Z dużym naciskiem na życie uczuciowe i łóżkowe. Nowy serial HBO Max nie wstydzi się ani nagości, ani seksu.
Na pewno cieszy fakt, że w końcu dostajemy serial o studentkach, a nie licealistkach. Mam wrażenie, że jest całe mnóstwo produkcji młodzieżowych, po czym z impetem przeskakujemy kilka dobrych lat do przodu - do rodzinnego życia. Nawet na chwilę nie zatrzymujemy się w okresie pomiędzy szkołą średnią a dorosłością. A przecież ten czas jest szalenie interesujący. Widać, że główne bohaterki jeszcze nie do końca dojrzały i wciąż popełniają mnóstwo głupich decyzji. Jednak mają plany na przyszłość i marzenia, które wreszcie będą mogły zostać zweryfikowane przez rzeczywistość.
Życie seksualne studentek ma kilka plusów i minusów. Serial HBO Max jest wciągający i szybko się go ogląda. Nie ma momentów, które się dłużą czy przynudzają. Oczywiście, produkcja kładzie bardzo duży nacisk na humor, z którym jest różnie. Często trafia w punkt, ale zdarzają się bardzo żenujące chwile, podczas których trzeba oderwać wzrok od monitora i wziąć kilka głębokich oddechów przed kontynuowaniem seansu. W ogólnym rozrachunku przeważają te rzeczywiście zabawne sytuacje, a cała niezręczność może wynikać z faktu, że po prostu mamy do czynienia z trochę żenującymi młodymi dziewczynami. I niekoniecznie to coś złego. Studentki mają swoje wady i problemy, jednak gdy już robi się poważnie, zwykle naprawdę możemy je zrozumieć. Muszą mierzyć się z seksizmem, kiepską sytuacją materialną, przez którą trzeba pogodzić naukę i pracę, a także ogromnymi oczekiwaniami rodziny. Pod koniec odcinka mimo całej frustracji możemy z nimi sympatyzować.
Jak sam tytuł wskazuje, seks nie jest obcy tej produkcji. Jest tu nagość, dużo rozmów na temat stosunków, a także sceny erotyczne. Każda z bohaterek podchodzi do tego nieco inaczej, a pozytywnym zaskoczeniem jest pewien realizm. Przykład? Postać, która przez całe życie stroniła od seksu, nie ma pojęcia o infekcjach intymnych. I przez to jest na nie narażona. Nie ma tu ani gloryfikacji tej sfery, ani stygmatyzacji, co jest całkiem odświeżające. I potrzebne.
Mimo kilku mankamentów (pojawiające się od czasu do czasu poczucie zażenowania!) Życie seksualne studentek od HBO Max potrafi wywołać emocje u widza. Jest nam głupio, gdy bohaterka przy wszystkich zdaje sobie sprawę, że kolacja jest dla niej za droga. Robi się przykro, gdy na ekranie są łamane serca. Protagonistki nie są idealne, ale bardzo sympatyczne i pewnie mogłyby istnieć naprawdę. Dzięki temu mimowolnie angażujemy się w ich problemy. I choć wydaje się, że to dość prosta historia, to czasem odbiega ona od znanych tropów i motywów. Pokazuje na przykład stereotypowe feministki, które przedstawiają się zaimkami i czasami mogą wydawać się nam absurdalne - mimo wszystko serial podkreśla, czemu bywają tak potrzebne. Bardzo ucieszyło mnie, że produkcja zminimalizowała w kilku wątkach obwinianie ofiary, a pokazała ogromną empatię ze strony najbliższych osób.
Zdecydowanie czekam na 2. sezon Życia seksualnego studentek od HBO Max. Serial porusza mnóstwo tematów, które mają mnóstwo potencjału na przyszłość. Chcę wiedzieć, co stało się z tymi bohaterkami i bohaterami - co jest chyba najlepszym dowodem na to, że to udana produkcja. Pod koniec warto zaznaczyć, że obsada zdecydowanie się spisała, a moim prywatnym odkryciem jest Pauline Chalamet. Jeśli tytuł przypadnie Wam do gustu, to prawdopodobnie obejrzycie go w jeden dzień.