Zgodnie z oczekiwaniem ważnym aspektem serialu jest walka Tommy'ego z komisarzem Campbellem. W drugim odcinku rozwija się ona powoli, ale stopniowo nabiera wyrazu i zaczyna pokazywać pazur. Na razie z obu stron są to podchody, by sprawdzić reakcję i siłę przeciwnika. Campbell to idealista, który dąży do stworzenia swego rodzaju utopii, nie będąc jednocześnie świadomym, że jego motywy działania w walce ze złem nie przyniosą oczekiwanego efektu. Powoli zaczyna zaznaczać swoją obecność w Birmingham. Znakomicie wypada wspólna scena Sama Neilla i Cilliana Murphy'ego. To jest to, czego po tym serialu oczekiwałem - emocjonujących pojedynków dwóch fantastycznych aktorów, którzy tworzą wyraziste i przekonujące kreacje. W ich negocjacjach czuć wyraźne napięcie, a gęsta atmosfera jeszcze bardziej zaczyna przytłaczać. Oby więcej takich starć okraszonych niezłymi dialogami.
Przypuszczam, iż wielu widzów (podobnie jak ja) podejrzewało, że barmanka pracuje dla Campbella. Trudno do końca ją rozgryźć. Wiemy o niej za mało, by do końca wyczuć jej motywy i taktykę działania. Widać jednak, że Tommy zaczyna mieć do niej słabość. Przy niej staje się inny, mniej oziębły; jakby pozwalał, by otaczające go emocjonalne mury na chwilę opadły. Liczę jednak, że twórcy nie będą tego rozwijać w stronę romansu, bo jest to coś, czego ten serial nie potrzebuje i po prostu nie będzie do niego pasować.
Udaje się przedstawić bohaterów - głównie siostrę Tommy'ego i jej mężczyznę, który niegdyś był z bratem swojej lubej na wojnie we Francji. Byli najlepszymi przyjaciółmi od wielu lat, ale coś ich rozdzieliło. Wątek ciąży i reakcji Shelbych na całą sytuację wydaje się najsłabszy, wciśnięty na siłę i na razie niezbyt wiele wnoszący do serialu. Co innego można powiedzieć o samej matronie rodu, która pokazuje swoje prawdziwe oblicze. To jest prawdziwa kobieta mafii - silna, inteligentna, bezwzględna i potrafiąca wykorzystywać wszelkie posiadane atuty. Jej spotkanie z Campbellem świetnie to udowadnia.
Dobrze wypada przedstawienie rządów Tommy'ego i działań organizacji. W końcu zobaczyliśmy znak rozpoznawczy gangu w akcji. Choć sam sposób nakręcenia sceny użycia żyletek jest trochę chaotyczny, to przynajmniej wiemy, skąd wzięła się reputacja Peaky Blinders i że nie są to tylko puste słowa. Dzięki temu mamy też początek ciekawego wątku wojny z gangiem cyganów oraz jednocześnie konflikt ze znanym gangsterem z miasta. Końcowe negocjacje sojuszu to kolejny popis twórców serialu. Klimat, świetne dialogi i satysfakcjonujący finisz.
Peaky Blinders przesiąknięte jest fantastycznym stylem Knighta, który w serialu sprawdza się wyśmienicie. Udaje się stworzyć wyrazistych bohaterów (w czym naturalnie pomagają świetni aktorzy), dobrą i wciągającą historię oraz klimat, który niesamowicie intryguje. Niech tylko tempo trochę przyspieszy, a Peaky Blinders na tym zyska.