Breakin’ = spoiler alert
Ostrzegam po raz drugi, ponieważ druga część wpisu zawiera jeden spoiler dotyczącą kolejnego sezonu (no chyba, że wszyscy się domyślili o co chodzi z Terminus, to w sumie nie).
The walking dead 4x16 – FINAŁ
Kiedy zaczęłam oglądać finał, przez chwilę myślałam, że mam zły odcinek. No bo jak to Hershel z głową na karku i podskakujący jak sarenka na jednej nodze wita ekipę u bram… ale po chwili zajarzyłam, że to retrospekcje wydarzeń między sezonem 3, a 4. Po chwili dostałam mocny obrazek zszokowanego Ricka całego we krwi. Podczas openingu wyglądałam tak:
[image-browser playlist="" suggest=""]
Zmęczeni i głodni Rick, Carl i Michonne podążali w stronę Terminus. Aż tu nagle znikąd dopadła ich grupka Claimersów. Napięcie sięgnęło zenitu, niby Rick jest nietykalny w tym serialu z racji, że jest główną postacią… no i po pierwszych scenach wiedzieliśmy, że on na pewno przeżyje, ale reszta… Daryl próbował powstrzymać Joe, a sam zaczął obrywać, Michonne nic nie mogła zrobić bo jakiś świr w nią celował gnatem, a do Carla dobierał się jakiś zboczeniec. Naprawdę nie widziałam opcji ucieczki dla grupy z tej sytuacji, ale Rick wziął sprawy w swoje ręce… czy tam zęby. Mocna scena jak dziabnął Joe w szyję niczym wygłodniały zombiak. To było obrzydliwe, ale jakże skuteczne, bo również doprowadziło do odwrócenia uwagi złoczyńców i ocalenie naszej grupki. A Rick z mordem w oczach zaszlachtował gwałciciela. Najazd na twarz Carla, obrazującej totalną nienawiść – bezcenny.
Potem mieliśmy trochę wyznań miłości, no bo przecież sezon się kończy. Daryl z Rickiem stali się braćmi. Michonne usynawia Carla. Opowiedziała w całości swoją smutną historię… to ten moment, w którym nachodzą mnie myśli: "o nie… to brzmi jak pożegnanie… nie zabijajcie Michonne!!". Wyznanie Carla, że uważa się za potwora, również zasługuje na plus finału.
Ostatecznie nasza czwórka dociera do Terminus. Rick, jako spostrzegawczy policjant, od razu zauważył, że przyjaźni (żeby nie użyć tu innego słowa zdradzającego ich zamiary) mieszkańcy zajezdni kolejowej posiadają rzeczy Glenna (zegarek) czy Maggie (ponczo). Rozpoczęła się strzelanina i ucieczka. Pokój ze świecami – prawie jak jaskinia z Lost! "Never again. Never trust. We first, always" oraz imiona i nazwiska na podłodze… przebieżka przez sektor B, a w tle krzyki "Help!". I na koniec zapędzeni do wagonu… Byłam niemal pewna, że Carl nie dojdzie żywy do wagonu. Ale jednak po raz drugi twórcy nastraszyli mnie, że ktoś z głównych bohaterów zginie w finale. Więcej, nawet cała ósemka z poprzedniego odcinka przeżyła i również znajduje się w tym wagonie!
Moim zdaniem Rick się myli twierdząc, że tamci (Inni?) zadarli z niewłaściwymi ludźmi.
Nic nie wspominałam o retrospekcjach? Celowo, bo to jest ten moment, w którym przechodzę do tego spoilera, o którym ostrzegałam na samym początku, a nie każdy mógł zrozumieć intencje twórców, którzy postanowili metaforycznie nam powiedzieć kim są nasi gościnni przyjaciele z Terminus. Ostrzegam tych, którzy się nie domyślili.
.
To co zrobili twórcy The walking dead zasługuje na same pochwały, czapki z głów. Po obejrzeniu finału zastanawiałam się po co były te całe retrospekcje. No bo chyba nie po to aby jeszcze raz zobaczyć Hershela bez nogi (już po świętach…). Oczywiście, że nie. Jak zrobić pułapkę na króliczka aby przyrządzić sobie pełnowartościową potrawkę (najlepiej z grilla?)? Załóż ją na szlaku (czyt. torach) jego ścieżki. Ale wiadomo, że małym króliczkiem nikt sobie nie poje. Załóżmy więc FARMĘ. Złapiemy świnki, konie, zasiejemy ziarno. Zapędzimy świnki do zagrody (czyt. wagonu) i po jakimś czasie karmienia będziemy mieć pyszne kiełbaski na grilla. Czy ja tu sugeruję, że ludzie z Terminus to, nie bójmy się słów, kanibale? Po zobaczeniu kości i szkieletów w sektorze B (jak uciekali pod ostrzałem), nie mam wątpliwości, że tak. Szczególnie, że spoilery nie ominęły mnie tydzień temu, więc miliona teorii nie mam, jedynie jestem zdziwiona, że twórcy nie powiedzieli tego wprost! Ale przyznaję, że metaforyczne przekazanie nam tej istotnej informacji było bardzo ciekawym zabiegiem artystycznym i wcale nie łatwym do rozwikłania.
.
Odcinek 4x16 był bardzo dobry! Może nie był szokujący (chociaż… sektor B?) i powalającym na kolana, ale trudno na cokolwiek w nim narzekać. Było napięcie, akcja, mocne sceny, trochę wzruszeń, tajemnica. Może 4x16 nie zapamiętam jako najlepszego odcinka serialu ale jako doskonałe zakończenie sezonu. Ani trochę nie jestem rozczarowana (a np. rok temu lekko byłam). Nie mam wątpliwości, że na jesień 2014 roku serial po raz kolejny pobije rekord oglądalności otwarcia! Już teraz czekam z niecierpliwością!
PS. A co z Judith, Carol i Ty’em?? Rozsypane mleko w proszku przed wagonem świadczy, że chyba też byli w okolicy. No i co z Beth?!
Na podsumowanie 4 sezonu pokuszę się w najbliższym czasie ;)