No i za nami pierwszy odcinek Castla. Co mi się w, nim podobało najbardziej? Do plusów odcinka na pewno mogę zaliczyć:

  • Trening Kate, na którym wypadła jak normalny uczący się agent, a nie jak jakiś super bohater, który wie wszystko
  • Reakcja na zaręczyny - świetna reakcja, która odzwierciedla dynamikę związku głównych bohaterów.
  • Sposób w jaki Castle wplątuje się sprawę odcinka i to jak komplikuje tym życie Kate.
  • Sprawa odcinka - Bardzo dobrze rozpisana i wykonana. Dałem się nabrać do samego końca
  • Fakt, że nowa praca Kate nie była tematem na jeden odcinek.

Do minusów z kolei zaliczył bym :

  • Wątek Ryana i Esposito - było ich zdecydowanie za mało nie nie odegrali większej roli w tym odcinku
  • Nie mogę sie przekonać do nowej partnerki Kate
  • Wiem, że wątek matki i córki głównego bohatera ma za zadanie rozbawić widza. Jednego w tym przypadku, im to bardzo słabo wyszło. Bardziej śmiałem się przy tym jak Castle wplątuje się w sprawę
  • Cliffhanger - serio? To o czym pisałem na tym blogu. Po co wprowadzać takie rzeczy? Jednocześnie dawać widzowi do zrozumienie, że główny bohater zginie, skoro i tak się to nie stanie

Ogólnie, to oceniam odcinek na dobry, bo dostarczył mi dość dużo rozrywki jednak z uwagi na to , że był to pierwszy odcinek sezonu, to uważam, że twórcy mogli się bardziej postarać.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj