Witam. To blog o serialach HBO. Tematów aż nadto. Myślałem sobie, że w pierwszym wpisie zacznę od jakiegoś historycznego rysu, skąd HBO, skąd fajne seriale, jak pierwszy raz natrafiłem na {{Seks w wielkim mieście}} na kanale Wizja1 (kto to dziś pamięta?), ale trzeba to odłożyć na później – rzeczywistość bowiem dopomina się o uwagę.
A rzeczywistość to serial {{Newsroom}} i paradoksalnie polska redakcyjna rzetelność. Ten serial bowiem jest m.in. o tym jak dziennikarze muszą walczyć z własnymi przełożonymi, którzy robią z ich materiałami często co chcą (niewygodne do kosza, nie dość sensacyjne dosensacyjniają). A potem rzecz idzie pod nazwiskiem, które z tym dosensacyjnianiem nic wspólnego nie miało. Ot, właśnie tygodnik Wprost poprosił mnie o tekst o serialu {{Newsroom}}. Napisałem. Ukazał się (w numerze, który w kioskach był 5 VIII, taki z wariacją na Supernianię na okładce). Przeczytałem z niego kilka pierwszych akapitów w sieci i nie ma to wiele wspólnego z tym co im wysłałem. To znaczy jest podpisane moim nazwiskiem, ale nie mam pojęcia kto, po co i dlaczego dopisał tam na samym początku, że jeszcze przed pierwszą emisją nikt nie wierzył w sukces {{Newsroom}}. Mi nic o tym nie wiadomo. A nawet wręcz przeciwnie.
Tyle zresztą o polskiej wersji "dziennikarstwa idealnego" (w końcu nie o tym jest ten blog). Poniżej mój oryginalny tekst o {{Newsroom}} i on jest już tu na temat:
Dziennikarstwo idealne
To serial o tym jak powinny wyglądać telewizyjne wiadomości. Wszyscy go krytykują i wszyscy go oglądają.
Amerykański kanał HBO od lat udowadnia, że potrafi swoimi serialami mocno namieszać. To oni przed laty zrewolucjonizowali rozrywkę dla dużych chłopców ({{Rodzina Soprano}}) i dla dużych dziewczynek ({{Seks w wielkim mieście}}), to oni udowodnili, że o śmierci i homoseksualizmie w serialu można opowiadać mądrzej niż w jakimkolwiek filmie ("Anioły w Ameryce", {{Sześć stóp pod ziemią}}), to oni pokazali, że wampiry są nie tylko dla nastolatków ({{Czysta krew}}), a fantasy może być fascynującą i mądrą rozrywką dla milionów ({{Gra o tron}}). No a teraz wzięli się za media...
Metoda HBO jest prosta i zabójczo skuteczna – biorą najlepszego twórcę w danym temacie i pozwalają mu na znacznie większą wolność kreacji niż gdziekolwiek indziej. Nic dziwnego, że chcąc nakręcić coś pierwszorzędnego o telewizji sięgnęli po samego Aarona Sorkina. To zdecydowanie jeden z najlepszych dziś amerykańskich scenarzystów, a telewizja i polityka to tematy w których czuje się najlepiej. Efektem jest więc świetny serial o telewizyjnych wiadomościach (głównie politycznych), serial, który nie koloryzuje rzeczywistości, on raczej mocno i dobitnie wskazuje innym drogę. Sorkin pracujący dla HBO jest człowiekiem idei, on chce nam pokazać jak powinno być. On nie musi już nikomu udowadniać, że potrafi błyskotliwie pisać, że zna wszystkie możliwe chwyty - to wiemy od lat. Skąd?
Chodzenie i mówienie
Aaron Sorkin, jak wielu innych pierwszoligowych amerykańskich scenarzystów zaczynał od pisania dla teatru. W kinie pojawił się w 1992 r. gdy zaadaptował na ekran swoją sztukę "Ludzie honoru" (film z Jackiem Nicholsonem, Tomem Cruisem i Demi Moore). Sam za swoją pracę otrzymał nominację do Złotego Globu, a film w czterech kategoriach walczył o Oscary (m.in. za najlepszy film i za rolę Jacka Nicholsona). Trzy lata później powstała polityczna komedia romantyczna "Prezydent – miłość w Białym Domu", historia prezydenta-wdowca (Michael Douglas), który zakochuje się podczas swego urzędowania. Film niezły, ale ważny przede wszystkim dzięki temu, że przygotowując się do niego Sorkin wchłonął tyle informacji o amerykańskiej władzy (a zwłaszcza o prezydencie i jego ekipie), że starczyło jeszcze na jeden z najważniejszych seriali w historii amerykańskiej telewizji – "The West Wing" 1999-2006 (po polsku "Prezydencki poker"). Zanim się do niego zabrał powstał jeszcze serial "Sports Nights" 1998-2000 (pierwszy dowód na jego fascynację kulisami telewizji – to opowieść o powstawaniu popularnego programu o sporcie), tu Sorkin uczył się podstaw serialowego rytmu i gęstości dialogów. Tu po raz pierwszy zobaczyliśmy jego znak firmowy, słynne "walk and talk" - wędrówki długimi korytarzami podczas których bohaterowie wciąż rozmawiają, a w zasadzie spierają się i wymieniają sarkastycznymi uwagami. To do dziś jeden z najbardziej rozpoznawalnych elementów sorkinowych scenariuszy, który mało skutecznie próbują podrabiać dziesiątki słabszych opowiadaczy.
"The West Wing" było opowieścią o tytułowym zachodnim skrzydle Białego Domu, miejscu, gdzie rezyduje prezydencka administracja - dziesiątki mądrych, pełnych idei i entuzjazmu ludzi, którzy pracują dla prezydenta i czynią dobro. Choć z naszej perspektywy brzmi to może nieco zabawnie czy naiwnie, oglądając ten serial można w to naprawdę uwierzyć. Dzieje się dużo, gęsto, jest zabawnie i dramatycznie (polską próbą naśladowania tego serialu była polsatowa "Ekipa" Agnieszki Holland), przez 7 lat ten serial kształtował popularne myślenie o amerykańskiej polityce i chyba nawet trochę pomógł wygrać Demokratom wybory (bo oczywiście ci dobrzy to Demokraci). I oczywiście zebrał mnóstwo branżowych nagród (chociażby 26 Emmy, sam Sorkin otrzymał 6). Po telewizyjnych opowieściach o Białym Domu Sorkin zdecydował się ponownie na telewizyjne opowieści o telewizji i stworzył serial "Studio 60" 2006-2007 - utrzymaną w podobnej stylistyce do "Prezydenckiego Pokera" historię kulisów powstawania cotygodniowego programu rozrywkowego. W amerykańskiej telewizji od dekad triumfy święci program "Saturday Night Live" i Sorkin chciał inteligentnie i nieco prześmiewczo pokazać, jak to działa. Miał niestety pecha. Dokładnie w tym samym roku jedna z gwiazd "SNL" Tina Fey wpadła na podobny pomysł, tyle, że opowiedziany w formule sitcomu. Jej "Rockefeller Plaza 30" stało się wielkim hitem na długie lata, a zdecydowanie mądrzejszy pomysł Sorkina zszedł z ramówki po jednym sezonie. Po tej porażce Sorkin wrócił do kina i dał nam świetną "Wojnę Charliego Wilsona" 2007 z Tomem Hanksem i Julią Roberts (opowieść o człowieku, któremu zawdzięczamy pokonanie Rosjan w Afganistanie), "Social Network" 2010 (historię powstania Facebooka – Oscar za scenariusz) i sportową fabułę "Moneyball 2011 (nominacja do Oscara). Z takim dorobkiem przystąpił do rozmów z HBO i nic dziwnego, że w {{Newsroom|Newsroomie}} może robić co chce.
Gdzie wasz etos?
I trzeba przyznać, że w tym serialu Aaron Sorkin robi rzeczy przedziwne. Ponieważ przede wszystkim poucza. Ten serial to pstryczek w nos amerykańskiego dziennikarstwa. On pokazuje jak powinno się przekazywać światu wiadomości – mocno, bezkompromisowo, odważnie i często walcząc z właścicielami stacji (i ich koneksjami). Ten serial boli tym bardziej, że Sorkin wpadł na rewolucyjną wręcz konstrukcję opowieści – jego {{Newsroom}} nie dzieje się w jakiejś innej, wymyślonej Ameryce, w jakimś świecie pełnym wymyślonych na potrzeby fabuły państw (jak było jeszcze chociażby w {{The West Wing|Prezydenckim Pokerze}}). Korzystając z wolności jaką Sorkin ma dzięki HBO to wszystko o czym opowiada miało miejsce naprawdę. Szukając tematów do fabuł Sorkin i jego ekipa po prostu cofają się o kilka, kilkanaście miesięcy. Wyszukują tam soczyste newsy (wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej, egipska wiosna, awaria reaktora w Fukushimie, polityczne afery w USA) i pokazują jak to powinno wyglądać w newsach. Czy raczej jak dziennikarze powinni pracować nad takimi materiałami – sam końcowy kształt wiadomości nie jest tak ważny i często na niego nie starcza odcinka.
Gdy rok temu na ekranach telewizora pojawił się pierwszy odcinek tego serialu ta formuła zaskoczyła praktycznie wszystkich. A potem zaczęła się wielka fala krytyki. Że to wcale nie takie dobre jak "The West Wing", że straszliwie uproszczone, że Sorkin nie bierze pod uwagę mnóstwa dodatkowych okoliczności. Wszystko to prawda, ale tygodnie musiały minąć zanim wszyscy zrozumieli, że tak właśnie miało być od początku. Sorkin upraszcza, bo nie robi dokumentu o telewizji a raczej przypowieść. To coś w rodzaju "zaprawdę powiadam Wam, tacy powinniście być". Gdy dziennikarze amerykańscy (i polscy również) zrozumieli, że w zasadzie mają do czynienia z atrakcyjnie podaną lekcją etosu pracy zawodowej, zaczęła się druga jeszcze ostrzejsza fala krytyki, w której podtekście było "jak on śmie nas pouczać". To wszystko nie zmieniało jednak faktu, że nie sposób było oderwać się od telewizora. A mając za plecami HBO Sorkin spokojnie pracował nad drugim sezonem (a już teraz zaczyna pracę nad trzecim).
Nawet dobrzy się mylą
Drugi sezon {{Newsroom}} właśnie zaczyna się w polskim HBO. Powraca w nim komplet bohaterów – świetny główny bohater, twarz wiadomości Will McAwoy (Jeff Daniels), bezkompromisowy choć pełen drobnych wad prowadzący, świetnie zarabiająca gwiazda telewizji, który deklaruje się jako Republikanin i tym mocniej uderza we wszystkie błędy jakie popełnia jego partia. Jego wydawczyni, prawa ręka i kiedyś dziewczyna MacKenzie McHale (Emily Mortimer), która stanowi jego zewnętrzny dodatkowy kręgosłup moralny i radzi sobie w każdej sytuacji – polecam świetną scenę improwizacji podczas emisji na żywo w pierwszym odcinku drugiego sezonu. Cały zespół w którym wyróżnia się bardzo młoda, acz coraz bardziej doświadczona asystentka Maggie Jordan (Alisson Pill) i specjalistka od finansów, acz dla wielu zbyt ładna, by być mądrą Sloan Sabbit (Olivia Munn). Sorkin świetnie potrafi pracować też ze starszymi gwiazdami, więc w serialu błyszczą Sam Waterston jako przełożony Willa, Charlie Skinner i niewidziana od lat w takiej formie Jane Fonda, jako właścicielka stacji.
Już po pierwszych odcinkach nowego sezonu widać, że będzie to tym razem także opowieść o pomyłkach. Bo nawet dobre media czasem się mylą – wątkiem rozgrywanym przez wiele odcinków ma być fałszywy news o tym, że wojska USA użyły w Afganistanie sarinu, gazu bojowego. Taka wiadomość pojawiła się w programie Willa i teraz trzeba będzie ponieść tego konsekwencje. I znowu Sorkin opowie jak należycie poradzić sobie z takim problemem. Znowu będzie nauczał. I pewnie znowu rozliczni dziennikarze będą na to narzekać i sarkać w swych recenzjach. Ale, podobnie jak miliony normalnych widzów, będą też z trudem wytrzymywać oczekiwanie na następny odcinek {{Newsroom}}.