Żaden artysta lub pisarz nie lubi być w żaden sposób ograniczany. Zasada ta dotyczy również autorów komiksów. Opisany przez mnie tydzień temu Comic Code nakładał jednak na nich "kaganiec moralności", do którego musieli się dostosowywać. Natura nie znosi jednak próżni i już w 1978 r. niezrównany Will Eisner wykreował pojęcie "graphic novel". W odróżnieniu od "comicbook" z założenia przeznaczone były dla dorosłego odbiorcy oraz nie podlegały regułom CC. To właśnie w ramach opowieści graficznych swoje najważniejsze komiksy opublikowali dwaj moim zdaniem najwięksi antysystemowi autorzy. Każdy z nich ma wyraźnie różne poglądy polityczne i mierzy się z innym systemem politycznym. Jeżeli talent w tworzeniu fabuły komiksów przyrównać do monety to ci dwaj panowie są jak jej awers i rewers. O kim mowa? Odpowiedź znajduje się poniżej.
Alan Moore – komiksowy geniusz o wyglądzie Gandalfa (zresztą jest aktywnym praktykiem okultystycznym). Ulubieniec szeroko rozumianej lewicy i anarchistów spod znaku "okupuj Wallstreet".
Jego "V jak Vendetta" jest komiksem przeznaczonym do zganienia idei istnienia Państwa. Oczywiście jego Wielka Brytania była całkowitą antyutopią jednak trzeba wziąć poprawkę na to, że Moore dokładnie tak widzi działanie Państwa. Krępującego wolność, narzucającego swoje standardy i zasady stawiającego dobro wspólne ponad kult jednostki. W komiksie V jest anarchistą walczącym z całym systemem, a kulminacyjna scena wysadzenia parlamentu jest tak naprawdę przenośnią zwycięstwa/wyższości wolności człowieka nad krepującym go systemem państwowym. Dzięki frazom takim jak "Idee są kuloodporne" w moim osobistym rankingu komiks ten znajduje się na równi z "1984" i "Folwarkiem zwierzęcym" Georga Orwella. Jako ciekawostkę mogę napisać, że Adam Sutler w pierwotnym założeniu twórcy miał być kobietą, ale dla wydawcy było to zbyt czytelną aluzją do Margaret Thatcher i dlatego została zmieniona płeć głównego antagonisty. Doprowadziło to do tego, że jest teraz uosabiany z Georgem W. Bushem Seniorem. Jeżeli ktoś nie czytał, a uważa się za fana komiksów to powinien to jak najszybciej nadrobić.
"Prosto z Piekła" i "Liga Niezwykłych Gentelmanów" tak naprawdę po raz kolejny służą krytyce Państwa, które chroni tylko swoich najznamienitszych obywateli oraz pozwala na wykorzystywanie i mordowanie przez jego beneficjentów i urzędników tych, którzy znajdują się na dole drabiny społecznej.
"Strażnicy" oprócz ostatecznego rozprawienia się z funkcjonującym od lat 30 XX wieku etosem superbohatera pokazują, że Państwo aby istnieć musi siać strach (zegar końca świata) oraz eliminować nieposłusznych (Nixon rządzi ponieważ zabił dziennikarzy i uniknął afery Watergate). Dodatkowo "państwo prawa", aby być bardziej skuteczne toleruje socjopatycznych morderców i gwałcicieli (Komediant), tak długo jak mu służą. Zakończenie historii, jest przenośnią idei, że "dobro wspólne" jest możliwe tylko w przypadku zabicia w każdym z nas wyjątkowości i sprzeciwu wobec kolektywnego kłamstwa.
O Alanie Moore można napisać jeszcze jedną rzecz – większość jego najważniejszych komiksów została "zgwałcona" przez studia filmowe. Z wymienionych przez mnie tytułów tylko "Strażnicy" zachowali ducha komiksu reszta została spłycona do głównego wątku fabularnego. Najgorzej w porównaniu z komiksem wypada "V jak Vendetta", w którym V został sprowadzony tylko do roli przywódcy ruchu oporu. Natomiast "Liga Niezwykłych Gentelmanów" powinna być uczczona minutą ciszy przed każdym seansem.
Frank Miller – drugi autor, który stanowi sól w oku dla środowisk chwalących Moore’a. Trzeba przyznać, że swojej twórczości jest wyraźnie prawoskrętny.
"The Dark Knight Returns" – na pozór historia o powrocie Batmana z emerytury podiada bardzo wiele ukrytych znaczeń i podtekstów politycznych. Najważniejsze są jednak powody dla, których Bruce zdecydował się na powrót - postępująca degrengolada mieszkańców i rujnowanie miasta spowodowane przez krzykaczy medialnych, kształtujących i urabiających opinię publiczną pod swoją ideologię (w komiksie pozwalając na wybór przestępcy na przywódcę) – stanowiących pewną metaforą współczesnych "ekspertów". Jednym z nich jest psychiatra broniący Jokera, który później żałuje swojego postępowania. Miller w ten sposób starał się pokazać miałkość tzw. autorytetów oraz konsekwencje głupoty takich ludzi, którzy uświadamiają sobie błąd kiedy doprowadzili wszystko do ruiny i gdy jest już za późno na naprawienie szkód.
Główna osią jest jednak historia konfliktu Batmana i Supermana. Kryptonijczyk jest personifikacją państwa –nieograniczona siła połączona z ślepą wiarą w słuszność postępowania i eliminacją tych, którzy zdecydowali się na sprzeciw wobec polityki systemu. Państwa, które poprzez nadawanie wszelakich swobód, tak naprawdę ogranicza wolność kierując ludzi tylko na jedyną drogę postępowania. Batman przypomina trochę westernowego samotnego jeźdźca, który decyduje się na walkę w imię starych zasad i płynącej z nich prawdziwej wolności. Najciekawszą symbolikę ma Kryptonit pomagający w walce z Supermanem - jest w zasadzie tym, czym jest prawo posiadania broni przez wolnych obywateli – jest częścią obrony jednostki przed agresją państwa i systemu opresji.
"Give me Liberty" – sam tytuł tego czteroczęściowego komiksu potwierdza już jego zabarwienie polityczne. Osią historii jest próba uzyskania wolności przez główną bohaterkę, utraconą już w dniu jej urodzenia poprzez powiązanie rodziny z wszelkimi programami pomocy socjalnej. Jeżeli ktoś lubi takie antyutopijne political fiction to serdecznie zachęcam do sięgnięcia po ten komiks.
"300" – osią fabuły komiksu jest obrona wąwozu termopilskiego przez tytułowych trzystu Spartan. Pod tą znaną z lekcji historii opowieścią Miller ukrył wiele politycznych aluzji. Po pierwsze falanga, w której walczą Spartanie jest uosobieniem państwa, które tylko działa sprawnie jeśli jego członkowie potrafią przełożyć współpracę dla wspólnego dobra ponad prywatne cele. Po drugie sam konflikt jest aluzją starcia starego, uporządkowanego świata z nowym – pozwalającym na wszelkie formy dewiacji i degeneracji (wygląd Persów), które służa tak naprawdę tylko utrzymaniu władzy przez Kserksesa. Zakończenie jest przesłaniem, że stary porządek wartości potrafi obronić się samemu, dopóki nie zostanie zdradzony przez kogoś z wewnątrz.
"Holy Terror" – opowieść u superbohaterze walczącym z Muzułmanami, po tym jak przeprowadzili zamach terrorystyczny w jego mieście. Jakby sama główna linia fabularna nie była wystarczająco kontrowersyjne Miller na każdym kroku podkreśla brak prawidłowego funkcjonowania założeń społeczeństwa multikulturowego przenosząc jednocześnie całą odpowiedzialność za zamachy terrorystyczne na środowiska islamskie.