No i skończył się szósty sezon serialu {{Czysta krew}}. Z całą sympatią dla wampirów (się w końcu napisało Leksykon), z pomysłów Alana Balla zawsze wolałem {{Sześć stóp pod ziemią}} – oj, nieraz będzie o nich na tym blogu. Ale teraz o wampirach i to już bez Alana Balla, bo wymiksował się z opowieści o Sookie już jakiś czas temu. W sumie do dziś nie wiem, czy ten serial od samego początku nie był jedną wielką przewałą. Oto utytułowany twórca (Oscar za {{f|American Beauty}}, świetne {{Sześć stóp pod ziemią}}) bierze literaturę z gatunku paranormal romance i robi z niej ostry serial. Pełen krwi, nagości i dyskretnie podanego humoru. Skoro poważny twórca to poważni krytycy rzucili się na produkcję z zachwytu szczerząc kły – oto "metafora", oto wyśmienita rozrywka, oto "głos w dyskusji". Tymczasem serial ten dla mnie był od początku przede wszystkim {{f|Zmierzch|Zmierzchem}} dla pełnoletnich. Nawet trójkąt dziewczyna-wampir-willkołak jest dość analogiczny. Tyle, że tu cała trójka (czy właściwie wielokąt bo wampir jest niejeden) często i chętnie przed kamerą pokazuje swe szczegóły anatomiczne. Bo przecież jak wilkołak się przemienia to nie zostaje w majtkach. W ogóle nadprzyrodzoność tu kręci się w dużej mierze wokół cielesności. A cielesność pokazana ze szczegółami to jeden ze znaków firmowych seriali HBO. Choć ostatnio widziałem uroczy filmik w sieci, w którym grupa pań narzekała, że za mało w tychże serialach są wyeksponowane męskie członki. O tu:
Ale wracajmy do Sookie. Oto Alan Ball opuścił teren, a nowa ekipa usiłowała przelicytować jego pomysły. W efekcie w szóstym sezonie doszliśmy już do poziomu wampirów iście boskich, którym nie przeszkadza światło słoneczne i w zasadzie nic im już nie przeszkadza. No, może niektórzy ludzie. Sensu w tym większego nie było, ale oglądało się jeszcze zabawniej niż dotąd. Tyle, że gdy dochodzimy do poziomu bogów to już w zasadzie koniec bajki. Dalej już nic nie ma. W ostatnim odcinku trzeba było więc posprzątać, przywrócić (z lekkim deus ex machina) stan pierwotny i odbić opowieść w inną stronę. I trzeba przyznać, że naprawdę mocno im się odbiło. To znaczy – mimo najszczerszych chęci i przeciągania gdzie się dało - sprzątanie poszło nadzwyczaj szybko i wystarczyło na nie pół odcinka. Co zrobić więc z tak sympatycznie napoczętą godziną? Ot, można już zacząć następny sezon. Przeskoczyć w czasie i pokazać trochę z tego, co zaplanowano na kolejny rok – patent nie taki oryginalny i niejednokrotnie sprawdzony (chociażby w finale jednego z sezonów serialu {{Gotowe na wszystko}}).
Wiemy więc z czym bohaterom przyjdzie zmierzyć się za rok (idąc za bieżącymi trendami twórcy zdecydowali się na coś w rodzaju zombie-wampirów) i wiemy, że pozostanie z nami nasz polski akcent w {{Czysta krew|Czystej krwi}}, czyli Karolina Wydra - znana wcześniej głównie jako ekranowa żona {{Dr House|Dr. House'a}}. Wampirzyca Violet, w którą Wydra wciela się w tej opowieści, nie tylko przeżywa finał szóstego sezonu, ale także pokazuje w tym odcinku swe piękne słowiańskie ciało w naprawdę konkretnej scenie seksu. Sympatyczny bonusik – jeśli ktoś da radę w tejże scenie na chwilę oderwać wzrok od jej ciała, zobaczy wiszącą na ścianie sporą reprodukcję obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Czyli mamy teraz dwa polskie akcenty.