Chciałem się przekonać, co tym razem zmajstrował Chuck Lorre przy "Mom" i dlatego po raz pierwszy postanowiłem sięgnąć po napisy grupy "dreamteam". Sam jestem tłumaczem, więc dobrze znam proces powstawania napisów,  a z "dziełami" owej grupy oglądać się po prostu nie da. Straciłem cierpliwość po kilku minutach i resztę obejrzałem bez jakichkolwiek napisów. Tworzenie napisów to fajna sprawa. Pamiętam, jak pierwszy raz skończyłem swoje. Cieszyłem się, jakbym dostał 6 z najbardziej znienawidzonego przedmiotu. Ich jakość wtedy była raczej kiepska, ale z każdymi kolejnymi jest chyba coraz lepiej. Przynajmniej mam taką nadzieję. Polubiłem to i nadal się tym zajmuję w czasie wolnym. Fajne hobby i możliwość szkolenia angielskiego. Zauważyłem, że owa grupa ma swoją stronę na facebooku. Napisałem do nich, dając kilka dobrych rad odnośnie tworzenia napisów. Zostałem ładnie zjechany i chyba na tym zakończę chęć pomocy  tym "tłumaczom". Robią napisy już od jakiegoś czasu, a niestety nie widać u nich żadnego postępu, a każde dobre rady są zaraz usuwane lub znajdzie się ktoś, kto w niezbyt miły sposób powie, że nic ich one nie obchodzą i będę tłumaczyć tak, jak im się podoba. Przykre jest to, że mają tak wielu fanów. Aż tylu ludzi nie obchodzi, co czytają, wystarczy, aby napisy miały jakieś literki, a że nie mają często większego sensu, to już trudno.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj