Witam, Jako, że wszyscy doskonale wiedzą, że najstraszniejszą horrorową historią ever jest poniedziałek, dlatego postanowiłam, że podzielę się swoimi przemyśleniami na temat zapomnianych seriali… koniec końców okazało się, że nie mam żadnego pomysłu na wpis dlatego będzie trochę chaotycznie, ale jak zawsze uroczo.   #1. Ostatnio naszła mnie ochota aby powrócić do oglądania krótkometrażówek (repliki festiwali w rodzinnym mieście na coś się jednak przydają) i odkryłam, że produkcje takie jak "Chasing Cottard" znów sprawiają mi wiele radości. I nie chodzi tu tylko o fantastyczną grę aktorską, scenariusz pisany obrazami – w filmie nie pada ani jedno słowo czy samą historię, która doprowadzi do łez każdą osobę niezależnie od wieku. Czasami mam wrażenie, że twórcy filmowi potrafią zajrzeć w głąb mojego umysłu i moje najskrytsze pragnienia przełożyć na język filmowy. I tak, przez parę dobrych miesięcy – podobnie jak nasz główny bohater – nie wychodziłam z domu, zamknięta w pokoju, bez jedzenia, picia czy kontaktu ze światem zewnętrznym i cudownie jest po pewnym czasie, zobaczyć na ekranie emocje, które w tamtym momencie przeżywałam dość intensywnie. Kto nie widział filmu ten frajer ! kto widział a nie zrozumiał, nie ma prawa pretendować do tytułu – ogarniętego człowieka.   #2. O czym dziś na pewno nie będę pisać ??? O etyce dziennikarskiej i grubym człowieku z mojej pracy, który uważa, że Uwe Boll robi znakomite kino a jedzenie trzech opakowań powiększonych frytek z McDonalda przed 12.00 to jest to co robi każdy normalny człowiek.   #3. Ostatnio przeżyłam również doświadczenie ostateczne jakim było obejrzenie finału ósmego sezonu "Dextera". Przeżyłam totalne katharsis czyli lęk i trwogę w jednym. Mam niebywałe szczęście, że po tym co zobaczyłam na ekranie laptopa nie wypadły mi oczy, a niesmak jaki pozostał po finale szybko zabiłam malinowym piwem ( alkohol 40 % plus) i papierosem, choć przez chwilę zbierało mi się na mdłości za względu na ilość niebywałego patosu, bezsensu i nudy !!! A szef mówił, żebym nie oglądała… trzeba było go posłuchać. Ale nauczyłam się jednej rzeczy: jeśli jesteś psychopatą, który rani wszystkich wokół to najlepiej upozoruj własną śmierć i zostań drwalem. Dziękuje ci stacjo Showtime, za tą jakże cenną radę, na pewno ją wykorzystam w niedalekiej przyszłości.   #4. W zeszłym tygodniu nauczyłam się również, że w pracy dziennikarza śledczego, nie zawsze musisz znać się na temacie. Improwizuj, udawaj, że wiesz co robić, a szef na pewno doceni twoje wysiłki.   #5. Dziś dopadło mnie totalne deja vu, kiedy zadzwonił do mnie człowiek z Warszawskiego Festiwalu Filmowego w sprawie tegorocznej akredytacji. Pomijam fakt, iż na samo dzień dobry dostał zjazd (mój były redaktor Piotr K. ma podobny numer), ale ów Pan próbował dowiedzieć się od mnie gdzie znajduje się miasto Lublin, bowiem od momentu złożenia przez mnie wniosku wszyscy zastanawiają się na tym faktem. Identycznie pytanie od członków zespołu akredytacyjnego wręczającego wjazd na BAFTy nie było dla mnie czymś niezwykłym, w tym przypadku, pozostawię to bez komentarza. Ale pana jak najbardziej pozdrawiam !!!   #6. 9 października w Krakowie wystąpi Parov Stelar, więc ogarniać się i marsz na koncert. Oczywiście nie dostaniecie słodkiego buziaczka ze sceny, ale niesamowite muzyczne przeżycia gwarantowane.   #7. Na koniec dodam, że jestem niezadowolona z faktu, iż do tej pory nie przysłano mi z Londynu mojego fantomowego kubka. Firma powinna chyba dogadać się ze sklepem Westwood (mam prawdziwy brytyjski dziergany krawat) i wysyłać mi wszystko w jednym zamówieniu… bo prędzej zima mnie zastanie, aniżeli doczekam się mojego pasiastego kubka z planu Sherlocka. Smuteczek.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj