Po wyjątkowo nierównym sezonie The Walking Dead (do którego, mam nadzieję, wrócić ala dłuższe post scriptum), finale HIMYM i kontynuacji kilku produkcji (świetne The Americans, o nich w osobnym poście) nie trzeba było długo czekać na nowości zaserwowane przez stacje, no przecież trzeba czymś zapełnić ramówkę. Inną sprawą jest sens niektórych produkcji, ale mniejsza o to.

Tak czy siak warto już teraz powiedzieć, że…

…kwiecień zaoferował już kilka nowości, do których sukcesywnie staram się dotrzeć w miarę czasu i możliwości. Świetna forma HBO (True Detective), zatem na pierwszy ogień padła Dolina Krzemowa .

I muszę przyznać, że to był dobry wybór.

Przystępując do pilota zachowałem znaczną rezerwę. Bo komedia, bo tematyka zbyt "technologiczna", bo wątpliwości co do głównego wątku. I nawet te pierwsze 30 minut przy pierwszym epizodzie nie rozwiało ich wszystkich. Powiem więcej, momentami czułem się znużony, ale widocznie pózna pora mogła o sobie dać znać, wszak odcinek obejrzałem, gdy na zegarku widniała dokładnie…

2.40

I w tym rzecz. Następnego dnia dostrzegłem w tym produkcie więcej atutów. No i bardziej skoncentrowany rozgryzłem te aluzje, których w serialu nie brakuje.

Przede wszystkim HBO ponownie kupiło mnie całą otoczką wokół historii. W Detektywie mieliśmy fantastyczną scenografię, klimat zapyziałej Luizjany. W Dolinie jest zupełnie inaczej, ale tak samo świetnie. To kompletnie inny świat, który tak naprawdę dziś dzieli i rządzi tym co "nasze". Myślimy, o politykach? Błąd, za sznurki pociągają ONI. Programiści, ludzie zamknięci we własnym świecie, projektujący kolejne nowinki i wyznaczający sobie coraz wyżej poprzeczkę. A wokół nich wielkie korporacje, które albo chcą spić całą śmietankę (Gary Belson), albo dorzucić swoją znaczącą cegłę (Peter Gregory). Całość opakowana wielkim absurdem. Jednakże, te same "nerdy", które przez wiele wiele lat były symbolem śmiechu w popkulturze, dziś wchodzą na ekrany z innej perspektywy. Niby dalej śmieszni, niby dalej tacy nieporadni. Ale gdzieś już tam tkwi ten respekt, co?

Szach mat, welcome to our world.

I w tym wszystkim znajdują się główni bohaterowie. Tylko, że oni dopiero rozpoczynają. Stawiają pierwsze kroki, momentami wyjątkowo nieudolne (w końcu komedia), a także mierzą się z różnymi oczekiwaniami, i wreszcie prawdziwym technologicznym wyścigiem szczurów. Jak w tym wszystkim się odnajdą ? Czy i komu prędzej czy później uderzy zwykła sodówka? Drugi odcinek daje nam kilka wskazówek i zwiększa to prawdopodobieństwo.

Doliny Krzemowej nie będę traktował jako komedii. Samego humoru jako takiego jest może i wystarczająco dużo, lecz zwyczajnie nie wywołuje u mnie jakiś większych parsknięć. Ale co kto lubi. Dużym plusem serialu jest język. Tematyczny, lecz nieprzesycony i niezrozumiały. Wiadomo, HBO złoty środek znajdzie.

Po dwóch odcinkach, mówiąc nomenklaturą reality show, jestem na tak. Z zaciekawieniem będę obserwował, w jakim kierunku pójdą twórcy. Komedia a może coś więcej? Może jakieś elementy dramatu?

Dlatego przy Dolinie zostanę. By sprawdzić, jak to się potoczy, tak po prostu.

By dalej siedzieć w tym świecie, gdzie Kid Rock jest tak naprawdę biedakiem.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj