Już obecnie takie firmy, jak Apple, Google czy Amazon oferują dostęp do filmów, które niedawno miały premierę w kinie - w takich przypadkach zawsze obowiązuje przynajmniej 90-dniowy okres, który musi upłynąć od momentu debiutu danej produkcji na wielkim ekranie. Jak donosi jednak serwis Bloomberg, Apple zamierza zmienić ten stan rzeczy. Włodarze korporacji mają obecnie prowadzić rozmowy z trzema z sześciu wielkich studiów filmowych: Universalem, Warner Bros. i 21st Century Fox; celem negocjacji ma być udostępnienie filmów w ofercie Apple już po dwóch tygodniach od daty kinowej premiery. Problem polega na tym, że takie produkcje, przynajmniej według nieoficjalnych informacji, miałyby być oferowane użytkownikom w cenie 25 lub 50 dolarów - przypomnijmy, że średnia cena biletu do kina w USA wynosi 9 USD. Cały pomysł niekoniecznie musi przypaść do gustu sieciom kinowym, gdyż najprawdopodobniej oznaczałby dla nich mniejsze przychody z tytułu sprzedaży biletów. Z drugiej jednak strony od kilku dobrych lat ani liczba widzów w kinach się nie zwiększa, ani też nie rozrasta się rynek domowy - dlatego studia szukają innych sposobów na zarobek. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze aspekt piractwa internetowego. Udostępniony przez Apple film byłby najpewniej zaszyfrowany, jednak użytkownicy nie mieliby żadnych przeszkód w tym, by nagrać obraz choćby ze swojego komputera. Zobacz także: Dwa razy więcej seriali Netfliksa w 2017 roku W USA spekuluje się, że działania Apple mogą być związane z sondowaniem przez Warner Bros. stworzenia nowej platformy streamingowej, która mogłaby zagrozić pozycji Netfliksa.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj