Zostanie nowym Jamesem Bondem pozwala na stałe zapisać się w historii kina. Do dziś widzowie są w stanie wymienić większość, a może nawet wszystkich odtwórców tej roli i lubią typować, który z nich był najlepszym z najlepszych. Filmem Nie czas umierać, Daniel Craig zakończył swoją przygodę z franczyzą i trwają poszukiwania nowego aktora, który sportretuje Agenta 007 w nowych odsłonach.
Barbara Broccoli i Michael G. Wilson, producenci filmów o Bondzie zdradzili w rozmowie z Variety, że wciąż sprawdzają potencjalnych aktorów do tej roli, ale też nie chcą się z tym spieszyć. Dodają, że taki aktor będzie angażowany do tej roli przynajmniej przez dekadę, a może nawet 12 lat.
W wywiadzie zostali zapytani o Idrisa Elbę, który od wielu lat jest jednym z potencjalnych kandydatów, przynajmniej wsród fanów. Przyznali wspólnie, że jest świetny i go uwielbiają, chociaż sam aktor niedawno ujawnił, że patrząc w lustro nie widzi w sobie Bonda i raczej nie byłby zainteresowany przyjęciem takiej roli. Problemem może być też wiek, bo chociaż Elba jest w znakomitej formie jak na 50-latka, to jednak Daniel Craig zakończył swoją przygodę z tą postacią w wieku 53 lat. Możemy się domyślać, że będzie zatem poszukiwany znacznie młodszy kandydat.
Producenci sami zresztą zauważają, że nie jest łatwo nakłonić aktorów na zaangażowanie się w jedną rolę przez przynajmniej dziesięć lat. Wymaga to dużego wysiłku i nawet początkowo Daniel Craig wzbraniał się przed tym, chociaż w momencie angażu był po trzydziestce. Broccoli żartuje, że wielu młodych aktorów marzy o zagraniu Bonda i mówią, że "fajnie byłoby zagrać w takim filmie", jednak oni myślą o serii filmów i nie będzie to w żadnym wypadku jednorazowa przygoda, więc wymaga to trudnej i dojrzałej decyzji.
Producenci powiedzieli też, że nie chodzi tylko o wybór aktora. Decyzja o nowym castingu dotyczyć będzie też kierunku i wizji na nową serię. Każdy nowy Bond jest pewnego rodzaju ewolucją i zmianą, tak samo jak zmieniają się mężczyźni.