Wczoraj postawiono zarzuty 13 członkom bojówki "Wolverine Watchmen", która planowała wtargnięcie do siedziby parlamentu stanu Michigan i porwanie tamtejszej gubernator, Gretchen Whitmer, jak również innych decydentów. Wiemy, że grupa ta od dłuższego czasu prowadziła inwigilację wakacyjnego domku kobiety, zamierzając także poddać ją samosądowi tuż po jej uprowadzeniu. Ostatecznie do sprawy wkroczyło FBI, które doprowadziło do zatrzymania niedoszłych sprawców. Według ujawnionych danych, bojówka mówiła choćby o potrzebie "zamordowania tyranów", systematycznie werbując kolejne osoby do swojej siatki. Całą akcją planowano przeprowadzić przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi, które są zaplanowane na 3 listopada.  Whitmer od kilku miesięcy dostawała śmiertelne pogróżki, będące odpowiedzią na jej politykę mającą na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się pandemii koronawirusa. Stan Michigan wprowadził bowiem szeroko zakrojone ograniczenia, które według członków bojówki miały być "sprzeniewierzeniem się konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki". Teraz do całej sprawy na swoim koncie na Twitterze odniosła się wdowa po legendarnym Lenie Weinie, Christine Valada - przypomnijmy, że organizacja w swojej nazwie nawiązała do stworzonej przez Weina postaci Wolverine'a i komiksowych Strażników, przy których również pracował artysta. Kobieta nie przebierała w słowach:
Mój mąż, Len Wein, który był twórcą Wolverine'a i redaktorem pracującym przy Watchmen, przewraca się teraz w grobie, ponieważ w postaci Logana chodzi o to, by opanować swoje najgorsze instynkty w celu pozostania człowiekiem. Te dupki nie mogą także znieść tego, gdy przypomina się im, że autor Wolverine'a był Żydem z Nowego Jorku. 
Warto dodać, że jednym z symboli stanu Michigan jest sam rosomak. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj