To jest kwintesencja guilty pleasure. Brad Peyton stworzył wysokobudżetowe kino klasy B, a Dwayne Johnson zaliczył swój najbardziej ekstrawagancki występ na ekranie. To świetny film o potworach, a kampowy humor przewija się od początku do końca. Wspomniałem już, że Dwayne Johnson walczy z wielkim, latającym wilkiem?
Cieszę się, że mogę powiedzieć, iż Rampage jest filmem, który przełamuje klątwę adaptacji gier wideo. Jest naprawdę głupiutki, ale dostarcza sporo humoru - głównie opartego na charyzmie postaci Johnsona i Jeffrey Dean Morgan (którzy powinni pracować ze sobą częściej).
To mnie powaliło. Mnóstwo akcji, jest zabawnie, kiedy trzeba, jest poważnie, kiedy wymaga tego sytuacja. Wygląda na to, że inni też przyjęli ten film dobrze.
To, co słyszałam od innych osób biorących udział w seansie, to mniej więcej: To jest kure... dobre! Jest niedorzecznie, jest sporo rozrywki, a postać Dean Morgana jest taka zabawna!
To film nakręcony z rozmachem, trochę w stylu Transformers gdy ci jeszcze trzymali poziom, ale z wielkimi potworami.
W gruncie rzeczy ten film nie przełamuje klątwy adaptacji gier wideo i ma najgorszych złoczyńców, jakich widziałem na ekranie w tym roku (a widziałem też film Ready Player One). Da się nim jednak nacieszyć w jednorazowym rozdaniu. Bardziej obchodziła mnie relacja The Rocka i małpy niż rozwalanie miasta.
Światowa premiera filmu odbędzie się 13 kwietnia. Na ekrany polskich kin produkcja wejdzie 11 maja.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj